„Jak sen wydawał się świat, pełen ładu i bez metalowych krat"

Biegła. Uciekała. Od domu. Od rodziny. Szukała schronienia w zimie. Miała zaledwie jedenaście lat, a kłótnia rodziców na temat jej osoby była nie do zniesienia. „Za łagodna", „Za mało nienawidzi" mówili. Różniła się od swojej siostry Bellatrix, która dominowała osobowością. „Posłuszna", „Wierna ideom" mówili.

Biegła. Uciekała. Od domu. Od śladu na policzku od uderzenia. Szukała schronienia przy starym drzewie okrytym białą pierzyną. Była damą. Dlaczego więc nie mogła podziękować za czyjąś pracę? Czy nie tego od zawsze uczyła ją matka? By zawsze pamiętać o dobrych manierach? Dlaczego nazwała ją miłośniczką szlam? Czy to wszystko z powodu jednego „dziękuję"?

Chciałaby być jak płatek śniegu. Latać w przestworzach bez zobowiązań. Oglądałaby wtedy świat z innej perspektywy. Z bezpiecznej odległości.

Pobiegła. Uciekła. Od domu. Od smutku. Znalazła schronienie w stalowych oczach. Blondyn podał jej wtedy rękę i pocałował w dłoń jak na dżentelmena przystało, a ona dygnęła. Była damą. Musiała pamiętać o dobrych manierach. Powiedział, że nazywa się Lucjusz Malfoy. Malfoy'owie- „Arystokraci", „Przyjaciele rodziny" mówili.

Nie zdradziła mu wtedy swojego imienia. Płatki śniegu się nie nazywają. Płatki śniegu szybują w ciszy. W ciszy, którą chciał zniszczyć jasnowłosy chłopak. Zakryła mu usta dłonią i wpatrywała się w niebo. Ten tylko zdjął jej rękę z ust, ale nie puścił. Wpatrywał się razem z nią.

Płatki śniegu wykonywały skomplikowany taniec nad ich głowami. Kończyły go na włosach dziewczynki. Wydawałoby się, że chcą ją zabrać ze sobą. Uosabiały wolność. Brak jakichkolwiek więzów. Brak smutku. Jasnowłosa była za ciężka. Za mocno związana więzami rodu Black by unieść się i uciec na zawsze.

- Wyglądasz jak Królowa Śniegu -powiedział Lucjusz. - Chciałabyś nią być?

- A zasłużyłam?

On tylko się zaśmiał mówiąc, że bardziej pasującej do tej roli dziewczyny nie widział.

- Jaka jest twoja rola w tym przedstawieniu? -zapytała odwzajemniając uśmiech.

- Niedługo się przekonamy.

Chciała coś jeszcze powiedzieć, a on zasłonił jej usta wolną dłonią. Podobnie jak on ujęła ją w swoją drobną rękę, ale nie puściła jej.

Sama zabierała swoją wolność. Dodawała więzów oplatających jej ciało. Najwidoczniej tak musiało być. Królowa śniegu władała na ziemi. Zamrażała spojrzeniem wszystkich wokół. Powodowała chłód w sercu. Była niebezpieczna, ale spokojna. Delikatna, ale stanowcza. Jedyna w swoim rodzaju, ale nie wychylająca się. Niezwykła.

Płatek śniegu był wolny, spokojny, wesoły. Nie różnił się od innych, ale miał swój urok. Podążał drogą jaka tylko mu się spodobała. Nieposłuszny, ale nie ponosił żadnych konsekwencji.

Kim była? Kim chciała być? Nie zdążyła powiedzieć. Nie zdążyła pomyśleć nad wszystkim. Decyzja została podjęta szybciej niż ktokolwiek mógłby się spodziewać.

Musiała iść. Daleko za nią jej siostra Bellatrix wołała ją, a jasnowłosa chciała powiedzieć siostrze czego się dziś dowiedziała. Uśmiechnęła się przepraszająco do chłopaka. Wiedziała, że na pewno nie zapomni tego spotkania choć mu tego nie powiedziała, bo od dziś będzie Królową Śniegu, której imię Lucjusz poznał przed jej ucieczką do siostry. Pocałowała go wtedy delikatnie w policzek łamiąc etykiety matki. Mogłoby się wydawać że poczuł tylko opadający płatek śniegu.

- Jestem Narcyza Black.