— Dlaczego o niczym nam nie mówisz? — spytała Hermiona.
Siedzieli w pokoju wspólnym Gryffindoru, odrabiając lekcje. To znaczy Harry i Ron to robili. Granger dziergała czapeczki dla skrzatów, a Ginny czytała jedną z książek należących przyjaciółki.
— Hermiono, musisz być bardziej precyzyjna — powiedział Potter, dopisując do swojego eseju fragment o zastosowaniu łusek bazyliszka w eliksirach. — W końcu mówię o wielu sprawach. Musisz więc mieć na myśli jakąś konkretną rzecz o której wam nie wspominałem.
— Harry, nie udawaj idioty, za jakiego ma cię Snape. — Granger spojrzała na niego ze złością. — Doskonale wiesz o co mi chodzi. Od miesięcy się z kimś spotykasz i nie powiedziałeś nam o tym ani słowa!
— Naprawdę? — Pióro rudzielca zawisło nad pergaminem, pozwalając by na samym środku pracy zrobił się wielki kleks.
— Ron, nie mów, że nic nie zauważyłeś — jęknęła Granger, załamana spostrzegawczością przyjaciela. — Przecież ciągle się gdzieś wymyka.
— No, tak — potwierdził Ron. — Ale przecież wcześniej też to robił. To jeszcze nie świadczy, że się z kimś spotyka.
— A nie zauważyłeś, że kupił sobie nowe ubrania? Stał się o wiele bardziej pewny siebie? Zmienił fryzurę? — kontynuowała swój wywód Granger.
— To bardzo głupie argumenty, Hermiono — powiedziała milcząca do tej pory Ginny. — Może Harry po prostu postanowił kupić sobie coś ładnego? I doskonale wiesz, że często przy zmianie stylu zyskuje się trochę pewności siebie.
— Ciągle chodzi z głową w chmurach! — powiedziała Granger, brzmiąc na coraz bardziej zdesperowaną.
— Zbliżają się święta, to nic dziwnego. Ja sam ciągle zastanawiam się, co chciałbym dostać — uświadomił jej Weasley.
— Ma lepsze oceny! — krzyknęła Hermiona.
— A niby jak to ma świadczyć o tym, że się z kimś spotyka? — Nie rozumiała Ginny.
— Stara się temu komuś w ten sposób zaimponować — wytłumaczyła jej przyjaciółka.
— Wiesz, zawsze może chcieć dobrze wypaść na egzaminach — odparła argument rudowłosa.
— Właśnie, przecież cały czas nam powtarzasz, żebyśmy wzięli się za naukę. A kiedy Harry postanowił cię posłuchać to podejrzewasz, że się z kimś spotyka — wytknął jej Ron.
— Ciągle do kogoś pisze! — rzuciła ostatnią rzeczą, na jaką mogli zareagować.
Wszyscy zamilkli.
— Tak naprawdę nie ma do kogo pisać. Wybacz mi, Harry, ale wiesz, że to prawda. Syriusz zginął prawie dwa lata temu, a do Remusa nie piszesz podczas pełni, bo to bezsensu. A jednak wysyłasz listy prawie cały czas. To oznacza, że pewnie kogoś masz. Kogoś za kim tęsknisz. Biorąc pod uwagę resztę twoich zachowań to oczywiste chyba dla każdego, że się zakochałeś. — Spojrzała na nich z triumfem w oczach.
— Ma rację — westchnął Harry. — Dzielnie odpieraliście wszystkie jej argumenty, ale ma rację. Od jak dawna wiesz? — spytał jej.
— Prawie od trzech miesięcy — przyznała. — Na początku to zignorowałam, ale potem stało się tak oczywiste. Myślałam, że nam powiesz, ale milczałeś. Pytanie brzmi: dlaczego? Przecież wiesz, że możesz nam powiedzieć o wszystkim.
Harry zaśmiał się gorzko.
— Dlaczego? Hermiono, wątpię byście kiedykolwiek zaakceptowali mój wybór.
— Harry, oczywiście, że będziemy cię wspierać! — krzyknęła Hermiona, a Ginny skinęła głową na znak, że się z nią zgadza.
— Jasne stary, nawet jeśli umawiasz się z jakąś Ślizgonką — potwierdził Ron.
Harry uśmiechnął się do nich smutno.
— To miłe z waszej strony, ale nie powinniście obiecywać rzeczy, których nie będziecie w stanie dotrzymać. Mój związek jest… to skomplikowane. Nigdy nie powinniśmy byli się ze sobą związać. Wielu ludzi będzie patrzeć na to nieprzychylnie głównie przez to kim jesteśmy, ale również z powodu naszej orientacji i swoich własnych wyobrażeń. Nas to nie obchodzi, ale ciężko jest żyć, gdy wszyscy są lub będą przeciwko — zakończył Potter.
Granger spojrzała na niego z ciekawością.
— Podsumowując: jesteś homo lub bi, spotykasz się z mężczyzną, najpewniej Ślizgonem, który ma złą opinię publiczną. To prawdopodobnie osoba parająca się czarną magią. Może być, ale nie musi, sporo starszy. Na pewno skończył już szkołę. I musi być naprawdę okropny dla innych, skoro sądzisz, że nikt nie zaakceptuje tego związku. Więc, biorąc to wszystko pod uwagę, obstawiam, że to któryś ze Śmierciożerców.
Ron zaczął się śmiać.
— No chyba zwariowałaś, Hermiono. Harry i Śmierciożerca? To niemożliwe — stwierdził, usiłując się uspokoić.
— Nie, to nie jest Śmierciożerca — powiedział Harry i tym razem to Ron spojrzał na Hermionę z triumfem. — To Voldemort.
Wszystkim zrzedły miny. Nawet Hermionie, która zazwyczaj w takim momentach była dumna ze swojej trafionej dedukcji.
— Voldemort? — powtórzył cicho Ron.
— Voldemort — potwierdził Harry i wstał z fotela, chcąc zebrać wszystkie swoje rzeczy. Był prawie pewien, że właśnie stracił wszystkich przyjaciół.
— To wspaniale, Harry! — krzyknęła Ginny i mocno go objęła.
Potter osłupiał.
— Naprawdę? — spytał, czując jak ogarnia go ulga.
— Naprawdę! Nareszcie masz kogoś, kto całkowicie cię rozumie. Jeśli jest dla ciebie dobry, to jestem w stanie zignorować to, co wydarzyło się na moim pierwszym roku — powiedziała Weasleyówna.
Harry przytulił ją mocno.
— Dziękuję — szepnął. — Tak bardzo ci dziękuję.
— Głupi jesteś — roześmiała się rudowłosa. — Za to się nie dziękuje. Od tego są przyjaciele.
— Właśnie, Harry — powiedziała Hermiona, również go przytulając. — Obiecałam, że zaakceptuję każdy twój wybór. Byłabym okropną przyjaciółką, nie robiąc tego.
Potter uśmiechnął się do niej z wdzięcznością, po czym spojrzał na Rona. Ten wyglądał, jakby to wszystko jeszcze do niego nie dotarło.
— Daj mi chwilę, stary — poprosił Weasley. — Niecodziennie człowiek się dowiaduje, że jego najlepszy kumpel chodzi z najpotężniejszym czarnoksiężnikiem naszych czasów.
Harry wyszczerzył zęby. Nie obchodziło go, że właśnie przegrał parę galeonów w zakładzie z Tomem. Drań będzie się puszył przynajmniej przez tydzień, że miał rację z tym jak zareagują przyjaciele Pottera na wieść o ich związku. Ale to nie było ważne. Jedyne co teraz miało znaczenie, to to że go nie zostawili i trawili przy nim mimo to.
Nie mógłby być w tej chwili szczęśliwszy.
