Spojrzała na niego.
Na jego twarzy było odmalowane skupienie.
Nie uśmiechał się głupkowato, nie grał w kółko i krzyżyk z Syriuszem, nie wysyłał jej żadnych liścików. Po prostu skupiał się na tym co mówi profesor McGonagall. Nie był już tym samym chłopakiem. Był inny.
Dorósł.
Tak, jak pozostała trója. Wszyscy się zmienili. Byli inni niż na początku.
Sześć lat go odrzucała. Nie przyjmowała do wiadomości, że on naprawdę ją kocha.
Może nie powinna.
Może powinna dać mu szansę.
Taką jedną, malutką szansę. Będzie mogła się przecież wycofać. W uszach cały czas słyszała głos Syriusza Black'a :
„On naprawdę Cię kocha…Jeżeli nie wierzysz mu, to postaraj się uwierzyć mi"
James zawsze próbował zwrócić jej uwagę. Uśmiechał się nawet w tedy kiedy na niego krzyczała lub wyzywała. On wolał, by krzyczała niż w ogóle nie zwracała na niego uwagi. Już dokładnie wiedziała co zrobi. Musi się go zapytać. Musi wiedzieć czy on naprawdę ją kocha. Musi.
Muszę wiedzieć.
