Riliane nigdy tego nie wspomniała, ale tęskniła.

Czasem pragnęła poczuć się jak tamta dziewczyna, poczuć ciepły uścisk tej jednej, konkretnej dłoni i sprawić, by ta osoba się uśmiechnęła, nawet jeśli nie do końca szczerze.

Tęskniła za tym jak on je wymawiał, jak doskonale brzmiało w jego ustach. Niezależnie od uczuć nim targających, zawsze wymawiał je z godnością oraz oddaniem, a gdzieś ukrywała się w tym miłość.

Tęskniła za czasami, gdzie nie musiała codziennie powtarzać swojego imienia, by go nie zapomnieć, a tak naprawdę oszukiwała, bo wystarczyła tylko jedna wyprawa do miasta, aby przypomnieć sobie kim była Riliane.

I tak tęskniła.