18 czerwca. Dla wielu dzień bez znaczenia, jednak Kise każdego roku był wyjątkiem od tych ,,wielu". W tymże właśnie dniu miał urodziny. Prawdę mówiąc, nawet nie spodziewał się niczego wielkiego – co roku dostaje prezenty od fanek, rodziców, i życzenia od kolegów typu ,,Zdechnij" albo ,,Zmądrzej, błagam". Nie zdechnął, ani nie zmądrzał, ale to już pomińmy.
Jednak była jedna taka osoba, od której oczekiwał nawet nie tyle jakiegokolwiek prezentu czy czułości, co zwykłego ,,Wszystkiego Najlepszego".
Kurokocchi. Jego miłość, szczęście, życie, a od kilku miesięcy – chłopak. Droga do odwzajemnienia jego uczuć przez Kuroko była trudna i wyboista, bo długo musiał mu udowadniać, że nie żartuje i naprawdę go kocha. Toteż więc nie trudno zgadnąć, jak bardzo czekał na jego życzenia.
Ale tego, że Kuroko przewyższy jego oczekiwania, nigdy by sie nie spodziewał.
Zaczęło się normalnie – od rana smsy z życzeniami ,,Zdechnij/Zmądrzej, a w ogóle to najlepszego" od Pokolenia Cudów i drużyny Kaijou, piski fanek, bentou (większość z tego planował oddać Kagamiemu – tylko jedna osoba na świecie może pomieścić tyle jedzenia) a dopiero potem to, na co czekał najbardziej – randka w domu Kurokocchiego, do którego szedł z walącym sercem, i, nie ukrywajmy, trzęsąc się z podniecenia, co go tam czeka.
Na niespodziankę nic nie wskazywało, Kuroko złożył mu standardowe życzenia:
- Wszystkiego najlepszego, Kise-kun. Dziękuję, że się urodziłeś.
- To ja dziękuję, że jesteś, Kurokocchi!
Pocałował go w czoło, bo wciąż był zbyt nieśmiały, by celować w usta, co Kise szybko sobie odrobił.. A czas niespodzianek przyszedł dopiero potem.
Warto wspomnieć, że Kise był w niebywałym szoku, gdy ni z tego, ni z owego usłyszał polecenie ,,Zamknij oczy". Zamknął je i dał się ponieść fantazji – Kurokocchi w fartuszku przyniesie mu tort, Kurokocchi w stroju pokojówki, Kurokocchi w końcu go jako pierwszy pocałuje po tych kilku miesiącach..
Jednak nic z tego się nie stało. Więc skąd miał wiedzieć, że gdy dostanie tym razem polecenie, by otworzyć oczy, ujrzy TO?
-K-K-K-K-Kurokocchi?!
- Kise-kun, proszę, nie gap się tak, zawstydzasz mnie.
- A-A-A-A-Ale to s-s-są..
- Bokserki. Tak myślę.
- Tyle, że bokserki, to widzę! Ale.. Ale.. One są.. No..
- Z twoim imieniem z tyłu. Z ogromnym wstydem to przyznaję.
On to jednak potrafił zaskakiwać. I to nie tylko swoim nagłym pojawianiem się.
Kise w życiu by nie przypuszczał, że stać go na takie niespodzianki, taki.. erotyzm, jeśli można to tak nazwać.
- Kurokocchi, nie wiem, czy zdajesz sobie sprawę z tego, co ze mną robisz..
- Zdaję. Twoje wybrzuszenie w spodniach mówi samo za siebie.
- Gdzie ty się patrzysz?!
- Powiedział człowiek, który od pięciu minut patrzy na mój tyłek.
- Ale sam mi go pokazałeś, Kurokocchi! – zajęczał Kise, nie rozumiejąc, o co się go oskarża.
- A wołałbyś, żebym ci je wręczył zapakowane w papier ze wstążeczką?
Pokręcił tylko głową. Nagle słowa przestały mu być potrzebne, choć należał do osób klasyfikowanych jako ,,przesadnie gadatliwe" czy też ,,katarynki". Po prostu wstał, przytulił swojego chłopaka od tyłu i pocałował go w kark, mrucząc:
- Ciesz się nimi, póki możesz, bo niedługo je stracisz..
- Kise-kun, dopiero dzisiaj je założyłem, a już mam je stracić?
- Proszę ze mną nie dyskutować w moje urodziny, Kurokocchi.
Kuroko zaniesiony na rękach do łóżka już wiedział doskonale, że nie prześpi tej nocy ani minuty. Z kolei Kise wiedział, że te urodziny należą do najlepszych w jego życiu.
I długo ich nie zapomni.
