Toshinori zaśmiał się perliście, kładąc masywne dłonie na biodrach. Stojąc w swojej oficjalnej wersji przed klasą 1-A przywdzianą w stroje bohaterskie, pozwolił wszystkim dobrać przeciwnika wedle uznania. Uczniowie mieli przeprowadzić krótkie sparingi, a przegranych czekało czyszczenie sali treningowej pod surowym okiem Aizawy.
Bakugou nie zastanawiał się nawet chwili, kiedy usłyszał zasady – prawie że depcząc Midoriyę po stopach, stanął twarzą w twarz z Todorokim.
– Lejesz się ze mną, mieszańcu – warknął, dumnie unosząc podbródek, by spojrzeć na niego z góry, choć brakowało mu kilku centymetrów. Nie pytał o zdanie, lecz Shouto nie wydawał się tym faktem jakkolwiek urażony.
Gdy wystraszony Izuku próbował otworzyć usta, chcąc uspokoić przyjaciela z dzieciństwa, syn Endeavora zdążył przemówić:
– Tylko potem nie jęcz, że nie ostrzegałem. – Odchodząc, trącił blondyna ramieniem, czym rozbudził niepohamowany wybuch złości.
Katsuki był gotowy rzucić się na rywala już teraz, ale wiedział, iż musi wytrzymać do czasu otrzymania sygnału od All Mighta. Co nie trwało zbyt długo.
– Rozpierdolę ci to niewdzięczne dupsko – klął pod nosem, w nonszalanckiej pozie obserwując walkę między Kaminarim a Ashido. Zważając na sparing jednego ze swoich przyjaciół, starał się choć trochę skupić, jednak w myślach wciąż dostrzegał obraz nieugiętej pod większymi emocjami twarzy Todorokiego, co tylko jeszcze bardziej wykrzywiło jego własną.
– Oho, ktoś tu nie może się doczekać swojej kolejki – skomentował Kirishima, siadając obok. Bakugou zrobił jedyną miłą rzecz, która mu wychodziła: nie wybuchł oraz spokojnie odpowiedział „Zamknij mordę".
Jak można się było spodziewać, Eijirou nie wziął sobie tych słów do serca i tylko parsknął rozbawiony.
– Liczę na ciekawą walkę – dodał zaraz z uniesionym kciukiem, spoglądając na profil blondyna.
– Będzie jak diabli, wiewióro – odpowiedział skupiony, kątem oka wyłapując dobrze znaną, dwukolorową czuprynę.
– Ej.
Todoroki odwracał się właśnie w stronę wołającego głosu, kiedy niespodziewanie zderzył plecy ze ścianą. Ponownie otwierając powieki napotkał duże, czerwone oczy sparingowego rywala.
– Bakugou-
– Lepiej weź to na poważnie, gnoju, bo inaczej cię zajebię – przerwał od razu, trzymając jedną z dłoni obok jego obojczyka.
Shouto patrzył na Katsukiego w milczeniu, powoli trawiąc usłyszane słowa. Poważnie, huh?
Gdy niższy nastolatek zamierzał się już odwrócić i odejść, został złapany za ramiona, doznając mocnego, szorstkiego nacisku warg o swoje własne.
Rozszerzył oczy w szczerym zdziwieniu, wyczuwając słodki, owocowy posmak, który rozlał się wzdłuż całego podniebienia wraz z wilgotnym, gorącym językiem przeciśniętym między zębami. Nie miał nawet sekundy do przetworzenia zaistniałej sytuacji; Todoroki zdążył rozłączyć ich twarze, bez cienia wstydu unosząc głowę, by kontynuować pełen zawziętości kontakt wzrokowy.
– Zawsze biorę wszystko w ten sposób.
