Witam wszystkich, mam nadzieję że ktoś tu kiedyś dotrze ;)
Przedstawiam Wam nową opowieść, która, nie ukrywam, mogła być lepsza, jednakże nie narzekam, gdyż całkiem przyjemnie mi się ją pisało. :)
Jest to opowieść AU (a przynajmniej w małej części). Oraz NON SLASH. Zauważyłam, że bardzo mało jest polskich prac w tematyce Gwiezdnych Wojen, nad czym ubolewam, więc postanowiłam sama coś stworzyć. Wszelkie błędy (głównie interpunkcyjne, jak mniemam) możecie zgłaszać, poprawię. :)
A teraz trochę o historii. Jest to mała, krótka opowieść o przyjaźni, jaka zrodziła się między Anakinem, a Obi-Wanem. Akcja dzieję się między Atakiem Klonów, a Zemstą Sithów, ale bardziej to drugie. Nie miało to być ff na podstawie filmu, ale serialu CN, aczkolwiek jeśli macie ochotę interpretować to jak sceny z filmu, czujcie się wolni. :))
Od razu mówię, że nie jestem jakąś ogromną fanką GW, dlatego jeśli zdarzą się jakieś błędy w treści, przepraszam. Ale bez zbędnego paplania, zapraszam do czytania, oceniania, jeśli nie lubisz pomysłu czy mojego stylu - nie hejtuj, zostaw konstruktywną krytykę, albo nie czytaj, dziękuję. :)
Oczywista przypominajka: Nie posiadam praw autorskich, postacie (może poza tymi, których nie rozpoznajecie) nie należą do mnie.
Opowiadanie dedykowane mojej przyjaciółce.
~~~ Rozdział 1 ~~~
"Prawdziwym przyjacielem jest ten, dzięki któremu staję się lepszy"
~ Jan Paweł II
~~~~~~~~~~~~~
Obi-Wan już stał i czekał na swojego padawana, niecierpliwie sprawdzając co chwilę godzinę. Gdy zobaczył postać wyłaniającą się z oddali, odetchnął spokojnie z ulgą, lecz po dłuższych oględzinach osobą która się zbliżała nie był Anakin. Był to młodzieniec o jasno brązowych włosach i brązowych oczach,
Jedi, gdyż czuł jego moc.
- Mistrzu Kenobi! - krzyknął i ukłonił się gdy tylko się do niego zbliżył.
Obi-Wan zmierzył go zainteresowanym spojrzeniem oczekując na dalszy przebieg rozmowy.
- Jestem Kimo, zostałem przydzielony do tej misji przez Radę Jedi. - szepnął łapiąc oddech. - Przepraszam za spóźnienie, ale dopiero co się o tym dowiedziałem.
- Miło mi ciebie poznać Kimo. A jest może szansa że widziałeś po drodze wysokiego bruneta w ciemnym stroju, co? Anakin ma na imię i jak zwykle się spóźnia. - odparł spokojnie, jego głos nie był nawet trochę poirytowany.
- Nikogo nie widziałem.
I z tymi słowami przyszedł i Anakin, który uśmiechnął się do swojego mistrza na wejściu.
- Anakinie, co tak długo? - zapytał jego mistrz.
- Byłem zajęty.
- Wiesz, że ta misja jest pilna.
- Wiem. Ale to ty zawsze mówisz żeby robić swoją robotę precyzyjnie i dokładnie. - znów obdarzył go małym uśmieszkiem.
-... Nienawidzę kiedy obracasz moje lekcje przeciwko mnie. - odparł i odwrócił się ku statkowi.
Anakin dopiero teraz zauważył stojącego obok Jedi, na widok którego jego gardło zacisnął ból, a źrenice rozszerzyły z dawnego strachu.
- Anakinie, to jest Kimo. Będzie z nami współpracować przez tę misję.
- Kimo, tak? A czemu nie mogli dać nam Ahsoki? - zapytał wrogo.
Znał Kima. Znał nawet za dobrze. Jeszcze gdy szkolił się w Świątyni, Kimo był tym, który wraz ze swoją paczką naśmiewał się z niego i dręczył go.
Lecz on nikomu nigdy niczego nie powiedział. Obi-Wan byłby zawiedziony jego postawą, podobnie jak reszta Rady. Był wybuchowy, i nie raz miał kłopoty. Gdy się raz z nim pobił, nikt nawet nie pytał o powody.
- Bądź miły, wybacz Kimo. Anakin jest trochę nieokrzesany. - uśmiechnął się do Rycerza Obi-Wan, lecz Anakin tylko zmierzył go niezbyt ufnym spojrzeniem. Jego mistrz zdaje się o nim nie pamiętać. Nic dziwnego jeśli nigdy o nim nie wspominał. Obi-Wan nigdy się tym też za bardzo nie interesował.
I z tymi myślami, wszedł do statku za swoim mistrzem.
~~~o*o~~~
- Anakinie, uważaj! - krzyknął Obi-Wan, gdy pocisk ze statku Separatystów strzelił w ich stronę.
Jego padawan zwrócił się w stronę czerwonego światła i wyminął go słynną "beczką". Słyszał oddech mistrza, który próbował się uspokoić.
- Spokojnie mistrzu. Mnie nie tak łatwo zestrzelić. - uśmiechnął się szeroko, pewny siebie.
- Jesteś wariatem. Nie rób tego więcej.
- Ale to dobra sztuczka. - szepnął i uśmiechnął się swoim cwanym, sprytnym uśmieszkiem.
Gdy przelecieli przez pole bitwy, godzinę później przed ich oczyma ukazała się wielka, jasna planeta, która jakby emitowała własnym światłem. Zdawała się być zielona i biała, wymieszana z granatowym.
- Rada Jedi jest niepoważna jeśli chce żebyśmy przeszukali całą planetę. - parsknął Anakin.
- Spokojnie Anakinie. Damy radę. Jest nas trójka. - odparł cicho.
- Ta, trójka... raacja.. - szepnął i zabrał się za lądowanie, chociaż niechętnie.
~~~o*o~~~
Drzwi otworzyły się i cała trójka wyszła ze statku. Od razu poraziło ich słońce, zmuszając ich tym samym do zmrużenia oczu.
- R2, pilnuj statku. - rozkazał Anakin i droid wesoło zapiszczał. - No, przynajmniej jest tu tlen. - odparł zaraz potem. Nie ukrywał niezadowolenia z powodu pobytu tutaj.
- To jest... - w końcu odezwał się Kimo. - Wow.
Planeta była jasna, kolorowa, radosna. Duże, zdrowe drzewa zakrywały częściowo widok, ale mimo ostrego słońca, widzieli wysokie trawy, słyszeli ptaki, a nawet szum rzeczki płynącej nieopodal. Teren wyglądał na nieruszony wojną, zdawał się nawet pewnym rodzajem raju, do którego można pójść w razie wszelkich zmartwień.
- Zgodzę się. Widzisz Anakinie? Powinieneś brać przykład z Kima. Rozchmurz się.
Anakin parsknął, ale postanowił posłuchać swojego mistrza.
- Przepraszam... widzisz tylko tą piękną skałę? Spójrz na nią! Coś czuję, że dreszczyk emocji nigdy mnie tu nie opuści! - zaczął z pełnym sarkazmem.
- Bardzo dobrze, Anakinie. - odpowiedział mu podobnym sarkazmem.
- Nie, nie! Ja mówię poważnie! Zobacz tylko na tą otaczającą nas trawę, byłeś kiedykolwiek bardziej podekscytowany?
- Anakinie, wystarczy.
- Masz rację, trawa nie jest tak ekscytująca jak skały. Skały, to dopiero coś. - kontynuował.
Uśmiechnął się gdy usłyszał prychnięcie Obi-Wana.
- Lepiej spójrzcie na to. - szepnął starszy Jedi i wskazał w górę, na wielkie wzgórze, gdzie stała czarna wieża. Wyglądała na wysoką.
- O, nareszcie coś ciekawego. - stwierdził radośnie Anakin. - Z chęcią pójdę się rozejrzeć. - uśmiechnął się.
- Dobry pomysł. Kimo, idziesz też?
- Ja? Uh, jasne. - odparł jakby wyrwany z przemyśleń. Anakin przeszył go swoim morderczym spojrzeniem, ale nic nie powiedział.
Obi-Wan musiał wyczuć wrogie nastawienie swojego padawana do nowego rycerza, bo chwilę wpatrywał się w dwójkę bez słowa. Następnie ruszył jako pierwszy, za nim Anakin, a na końcu Kimo.
~~~o*o~~~
Zatrzymali się przed samą skalistą górą. Anakin spojrzał się na wieżę wysoko nad nimi.
- Masz zamiar się po tym wspiąć? - zapytał mistrza, który odpowiedział mu niechętnym wzrokiem. - Cóż... to prowadź. - zażartował złośliwie. Obi-Wan chwycił pierwszą skałę, lecz przerwał mu Kimo.
- Mistrzu Kenobi, tu jest ścieżka. Prowadzi na samą górę. - powiedział i wskazał na piaszczystą drogę kilka kroków od dwóch przyjaciół.
- Hmm, ciekawe. Ktokolwiek tu mieszka, nie zależy mu na ukryciu.
- Lub po prostu nie przypuszczał, że ktoś się tu zjawi. - szepnął Kimo i Obi-Wan przytaknął w zgodzie.
- Zaraz się okaże. Lepiej żeby było ciekawie. - stwierdził Anakin i wyrwał się jako pierwszy.
- Jakiż on jest narwany... - pokręcił głową lecz poszedł jego śladami.
Dogonił go w połowie drogi. Brunet właśnie rozglądał się po terenie, gdy chwycił go za ramię.
- Następnym razem na nas poczekaj. - odparł na jednym tchu. Jego padawan tylko się bezgłośnie zaśmiał.
Kimo do nich dołączył, a kilka sekund później na ich drodze stanął droid niszczyciel plus dwa zwyczajne klasy B1.
Anakin bez namysłu chwycił za miecz i aktywował go, marszcząc brwi.
Obi-Wan uniósł rękę by go powstrzymać.
- Anakinie...
- Co? - zapytał szeptem, zwracając twarz w jego stronę.
- Czekaj. Zobacz, zachowują się jakby nas nie widziały. - przytaknął na nie i razem z padawanem podszedł bliżej.
Anakin pomachał mu przed oczyma, ale nie otrzymał reakcji.
- Albo to my jesteśmy niewidzialni, albo to po prostu hologramy.
- Stawiam na to drugie. - stwierdził brunet i uderzył w jednego z blaszaków swoją dłonią.
Obraz droida rozwiał się jak powietrze nie pozostawiając nawet śladu.
- Dziwne... - wtrącił Kimo cicho. - Mój mistrz zawsze mówił, że jak czegoś nie widać, trzeba znaleźć coś, co to zakrywa. - szepnął.
- A co to ma wspólnego z obecną sytuacją? - parsknął Anakin.
- Coś musi wywoływać te hologramy. Poszukajmy tego czegoś.
- Powodzenia jeśli masz zamiar biegać wkoło i szukać źródła, nie mając pojęcia jak ono wygląda.
- Nic się nie zmieniłeś, Skywalker. - szepnął i pokręcił głową.
Wtedy do Obi-Wana dotarło, że jego padawan go zna, a więc coś musiało się kiedyś między nimi wydarzyć. Coś, o czym nie ma pojęcia.
- Ty też. Ale nie wiem czy w twoim przypadku to akurat powód do radości. - odgryzł, jednak Kimo nie odpowiedział.
Zrobił urażoną minę i odwrócił się od niego, bez słowa ruszając naprzód. Anakin podążał wzrokiem za Jedi, a gdyby spojrzenie mogło zabijać, Kimo już dawno leżałby martwy.
Poczuł obecność swojego mistrza, który skrzyżował dłonie i pokręcił głową z dezaprobatą.
- Brawo, Anakinie. Powinieneś go przeprosić.
- Prędzej Dooku odda się w ręce Jedi. - warknął i ruszył naprzód.
Obi-Wan wpatrywał się w niego. Sam nie wiedział jakie uczucia mu towarzyszyły. Był rozczarowany zachowaniem Anakina, chociaż do tego się już przyzwyczaił. Jednak aura wokół niego była tajemnicza, mroczna, wroga. Nie potrzebował być Yodą by zauważyć nienawiść jaką darzył Kima.
~~~o*o~~~
Doszli do wieży, była ona wysoka i czarna. Ustawili się obok siebie, a pierwszy krok oczywiście zrobił Anakin. Otworzył wielkie wrota, które powoli rozsunęły się ujawniając przed nimi swoje wnętrze. I tu zaczęła się zabawa. W środku były droidy. Te tym razem były prawdziwe.
- Mówiłeś coś o ciekawych przeżyciach? - zapytał Obi-Wan. - Czy to spełnia twoje oczekiwania?
Wieża była wypełniona droidami, były wśród nich również dwa niszczyciele.
- Huh, no pewnie. - szepnął zadowolony uśmiechając się cwanie, aktywując miecz.
Następny był Obi-Wan, lecz gdy Kimo aktywował swój, jego żółte ostrze niemalże przecięło Anakina.
- Woah, uważaj trochę co?! - burknął od razu Rycerz. - Chcesz mnie zabić?
- Przepraszam, nie chciałem.
- Jaki Jedi nie umie kontrolować swojego miecza?! - warknął wściekły. Już nie chodziło o to, po prostu jego przeszłość na nowo się obudziła tworząc kolejne rany w jego sercu.
- Następnym razem będę uważać!
- Może łaskawie skończylibyście tą bezsensowną konwersację i pomogli mi, co? - przerwał im zirytowany postawą dwojga Obi-Wan.
Anakin przytaknął i odskoczył od Kima, rozprawiając się z dwoma droidami. Walka się zaczęła. Dla niego to była jednak tylko rozgrzewka.
Szybko uporał się z całą masą atakującą go.
Obi-Wan oraz Kimo również poradzili sobie nienagannie. Kimo zawsze był zdolnym padawanem. Ciekawiło go, co się stało z jego mistrzem.
- Wygląda na to, że to wszystkie. Nie rozumiem, tu nic nie ma. Dlaczego były więc droidy? - zapytał Obi-Wan, chwytając się za brodę.
- Może Separatyści tak samo jak my chcą zbadać tę niesamowitą planetę. - odparł pół dowcipem, pół poważnie Anakin.
Obi-Wan zmierzył go spojrzeniem mówiącym "Poważnie?" i pokręcił głową. Przez tyle lat jego sarkazm i ironia wciąż są takie same.
Lecz Obi-Wan także czuł jego złość i ból, które w tym momencie go otaczały, potrafił wyczytać to z Mocy. A nawet jeśli nie używałby Mocy, to wszystko dało się wyczytać z jego twarzy i zachowania. Anakin zawsze ma powód by kogoś nienawidzić.
- Patrzcie, zachodzi słońce. - stwierdził nagle Kimo, wskazując na pagórek, za którym powoli chowała się Gwiazda.
- O, a ja myślałem że tylko jakiś ogromny, jasny statek powoli spada, dzięki za info, bez tego byśmy sobie nie poradzili. - szepnął Skywalker.
- Anakinie... - pokręcił głową Obi-Wan.
- Co?
Obi-Wan zignorował jego pytanie i postanowił sam zająć się sytuacją.
- Lepiej znajdźmy schronienie. Tam jest jakaś jaskinia. - odparł chcąc zmienić temat.
Obaj towarzyszacy mu Jedi przytaknęli i wspólnie ruszyli do celu.
Do jaskini dotarli akurat po zmroku. Była wilgotna, ale przestrzenna. Obi-Wan rozpalił ognisko.
- Wezmę pierwszą wartę. - postanowił Kenobi.
- Z całym szacunkiem mistrzu Kenobi, ale ja mogę ją wziąć. - wtrącił Kimo.
Anakin parsknął, ale nie odezwał się. Typowy Kimo, podlizywanie się w celu osiągnięcia jakichś korzyści.
- Hm, miło z twojej strony Kimo, lecz wolałbym wziąć pierwszą.
Kimo uśmiechnął się łagodnie i przytaknął z szacunkiem.
Obi-Wan spojrzał w stronę swojego padawana, który siedział na wyjściu z groty, wpatrując się w dal. Mistrz rozejrzał się, Kimo już położył się spać. Z Mocy mógł wyczytać że jeszcze nie zasnął, a więc usiadł, czekając cierpliwie.
Jednak czekał i czekał, a dopiero po 2 godzinach młody Jedi zasnął. W tym czasie Anakin zdążył wrócić i sam bez słowa położył się spać. Obi-Wan tylko westchnął i pokręcił głową w zastanowieniu. Musiał się dowiedzieć o co chodzi jego uczniowi, to należy do jego obowiązków. W ciszy nocy słyszał tylko szum spokojnego wiatru i... jakby wodospad? Zastanawiał się przez chwilę czy Separatyści wiedzieli o tej planecie wcześniej, czy jest na to jakieś inne wyjaśnienie. Z pewnością jest tu coś dziwnego, niespotykana aura.
Podłożył drewna do ognia i wyszedł na chwilę z jaskini, by pooddychać świeżym powietrzem. Tlen tu był inny niż na pozostałych planetach. Był świeższy, żywszy, nieskażony. Zamknął oczy by odnaleźć spokój nocy, gdy usłyszał ciężki oddech i jakby szloch..? Odwrócił się by ujrzeć swojego padawana, niespokojnie śpiącego na plecach. Podbiegł do niego cicho, by nie zbudzić Kima. Nie wiedział jak zareagować. Anakin już kiedyś skarżył mu się na trudności w spaniu, ale przeważnie brał to za zwyczajną wymówkę by uniknąć lekcji. Tym razem jednak wszystko zdawało się mieć drugie dno, wszystko było inne...
C.D.N
I jak? Podoba się? :) Cóż, mam nadzieję, bo prawdziwa akcja tej historii zaczyna się od rozdziału 2, ten był tylko małym wstępem. Muszę przyznać, że jestem trochę zdenerwowana, to moja pierwsza opowieść pisana w języku polskim, mam nadzieję że nie narobiłam głupich błędów (jak to ja ;p)
Ja sama nie jestem do końca zadowolona z tego rozdziału, ale może Wam akurat podpasował, jeśli tak jest, cieszę się. Pozdrawiam ;)
