Chorobliwa perfekcjonistka. Wszystkie jej słowa są formułką wyrwaną z kart podręcznika, eliksiry idealnej barwy i zapachu, każde zaklęcie kopią ruchów i intonacji Filiusa.
Kiedy waży kolejny wywar jej ruchy są precyzje i jednoczenie wyuczone - przerażająco doskonałe. I to najbardziej irytuje i gnębi, bo perfekcjoniści dążą do ideału nienawidząc siebie nawzajem. Przecież ktoś nie może osiągnąć go przede mną.
Ale kiedy kociołek spokojnie bulgoczę jej oczy sięgają gdzieś daleko. Staje się inna i niepokojąco piękna. Wyraz twarzy jest błogi i lekki, policzki zaróżowiały się delikatnie, nieposkromione włosy opadają kaskadami loków na ramiona i plecy. W takim obrazie jest coś hipnotyzującego, jest nieobecna i odległa.
Nie widzi więcej niż jednaj pary oczu łapczywie podchwytujący jej widok. Uwielbienie odbija się w spojrzeniach, które poza tymi chwilami wydają się jej nie zauważać. Kiedy wzrok dziewczyny utkwiony jest w miejscu nieosiągalnym dla nich staje się czymś tajemniczym i pociągającym, czymś zakazanym i poza zasięgiem. I to irytuje jeszcze bardziej, że młoda lwica nie może być czymś wyłącznie dla mnie, pozawala bezczelnie podziwiać się wszystkim, którzy tego zapragnął. Jest niewinna w swej nieświadomości.
Nie budzi się z letargu, kiedy nad jej kociołkiem unosi się lekka fiołkowa mgiełka. Szare oczy wyłapują to szybko, ruch jego rąk jest niezdarny, kiedy nie odrywa od niej wzroku. Śledzę ruch nieporadnych dłoni, które przewracają fiolkę z nektarem fiołków. W chwili, kiedy blondyn sięga po kwiat hiacyntu smok zapomina, że powinien być smokiem. Znów przenosząc na nią szlacheckie oczy jego usta lekko się rozchylają, a wyraz twarzy jest nieporadny i śmieszny.
- Zapomniałaś... - szept utkwił w jego gardle, Draco porusza nieznacznie wargami, a jego oczy stają się jeszcze bardziej żałosne, kiedy widzi, że Hermiona już odrywa różowe pąki kwiecia i miesza zdecydowanie wywar.
Znów uwiodła kolejną osobę bez jakikolwiek wiedzy i zamiaru, kolejnego Ślizgona. A kiedy podnosi na mnie swoje spojrzenie w jej uległych bursztynowych oczach mogę zobaczyć ostatnie przebłyski nieznanego królestwa, w którym parę sekund wcześniej jeszcze była. Pochłaniam ten widok, bo jest niesamowicie przyciągający, tak jak jej rozmarzona twarz i usta, które delikatnie się poruszają, zdradzając mi tajniki tego miejsca.
Zaraz wraca do pracy próbując znów ujarzmić loki, które zakłada za płatek lewego ucha. Magia znika, a ona znów jest prostą perfekcjonistką. Zanim jeszcze zmuszę się aby oderwać od niej wzrok widzę idealny pastelowy odcień wywaru. Znów postawię jej najwyżej Zadowalający, cóż perfekcjonista nie może pozwolić, aby ktoś go pokonał.
