- Nigdy nie sądziłem, że do tego dojdzie. Kochałem cię.
- Ja ciebie też Stefan, naprawdę cię kochałam. Ale…
- Damon jest lepszy, tak?
- Nie, to nieprawda…- Dotknęłam dłonią jego policzka. Był mokry. Spojrzałam mu w oczy, z których powoli staczały się łzy. Nie chciałam, by płakał.- To nie tak, jak myślisz…
- A jak? Eleno, przestań już wreszcie kłamać. Wolisz mojego brata. Nie będę udawał, że mnie to nie boli.- Oderwał moją dłoń od swego policzka.- Idź już.
Odwrócił się do mnie plecami.
- Stefan, proszę…
- Nie, Eleno. Czy naprawdę uważasz, że przyjdziesz tu sobie, powiesz, że ci przykro i rzucisz się w jego ramiona, a ja z uśmiechem szczęścia będę obserwował jak mnie opuszczasz?- Pokręcił głową.- Idź do niego. Spokojnie, nie będę z nim walczył. Kocham cię na tyle, że pozwolę ci odejść. Chcę twojego szczęścia, ale po tym co stało się z Katherine… a teraz z tobą… Już nigdy mu nie wybaczę.
- Nie chcę, żebyście się kłócili… Błagam, nie każ go za moje błędy.
- Jak śmiesz mnie o cokolwiek prosić?- Odwrócił się z nagłym błyskiem irytacji w oku. Pierwszy raz w życiu pomyślałam, że jednak są do siebie podobni z Damonem. Te oczy… Tak podobne, gdy cierpieli, ale nie chcieli tego okazać.- Idź Eleno. Idź stąd zanim zrobię coś, czego będę potem żałował.
Westchnęłam. Wszystko potoczyło się inaczej niż myślałam… Ale najwyraźniej nie mogłam nic na to poradzić. Wyszłam z pokoju. Szybko, by nie mieć czasu na zastanawianie się nad tym, co ja właściwie robię.
- Żegnaj, Eleno…- Usłyszałam pełen bólu szept, gdy drzwi się za mną zamykały. Cierpiałam. Nie chciałam, by tak się stało. Ale wiedziałam, kto czeka na mnie pod domem. Damon. Mój jedyny, wyśniony książę mroku. Zbiegłam po schodach i spojrzałam na niego. To jedno spojrzenie wystarczyło. Nie musieliśmy nic mówić. Podszedł do mnie i mocno przytulił. W jego ramionach czułam się bezpieczna. Spełniona. To właśnie on był mi przeznaczony.
Ktoś mógłby spytać, dlaczego nie Stefan? Dlaczego akurat Damon? Cóż… prawda była taka, że nigdy na Stefana nie zasługiwałam. Damon i ja jesteśmy równie fałszywi i nic nie warci. Stefan jest zbyt dobry i szlachetny dla nas obojga. Żadne z nas na niego nie zasługuje.
