Na potrzeby ficka zmieniam kilka faktów oraz wiek kilku osób.
Andromeda Black urodziła się w dumnym i potężnym rodzie Black. Była arystokratką w każdym calu, jednak niefortunne położenie w rodzinie – jako środkowa z trzech sióstr, sprawiły, że nie stała się rozpuszczonym nastolatkiem. Wprost przeciwnie, by wybić się wśród hałaśliwej i energicznej starszej Belli oraz dziecinnej i płaczliwej Narcyzy, Andromeda była tym dobrym dzieckiem.
Zawsze posłusznie wypełniała polecenia, zachowywała nienaganne maniery, a na przyjęciach bez szemrania zajmowała się młodszym kuzynostwem. Duża część jej rodziny, z uwagi na podobieństwo do starszej siostry, nazywała ją w myśli 'cichą Bellą', nie poświęcając jej większej uwagi. Również ojciec chwalił się bardziej pozostałymi dziećmi : rozbawiał towarzystwo przygodami rezolutnej Bellatrix bądź wychwalał urodę, podobnej do matki i pięknej jak laleczka Narcyzy. Jednak Cyrulla Black, matka dziewczynek faworyzowała właśnie środkową z córek, bowiem była dumna, że potrafiła tak wspaniale wychować dziecko. Na forum rodziny Andromeda została zauważona dopiero, jak po pierwszym roku Hogwartu wróciła z najlepszymi ocenami w grupie ślizgonów i jednym z najlepszych na roku. Fakt ten utrzymywał się prze kolejne lata jej nauki, a ona stała się tą 'mądrą' z sióstr Black.
Rozdział 1
To miał być kolejny dobry rok w życiu Teodora Tonks, tym lepszy, że jego starania zostały docenione i od tego roku miał być prefektem Hufflepuffu. Piątoroczny puchon wszedł z energią do specjalnego przedziału, położonego zaraz za lokomotywą i szeroko uśmiechnął się do zebranych. Nie przejął się faktem, że jego obecność wywołała nikłe zainteresowanie i usiadł koło siódmorocznej Marthy, ze swojego domu. Dziewczyna odwzajemniła jego uśmiech, ale nie przerwała rozmowy z rudym chłopcem noszącym odznakę prefekta naczelnego. Jednak ten skinął do niego głową.
- Hoho, witamy nowy narybek. Jestem Artur Weasley, twój prefekt naczelny.
- Ted Tonks. Witaj! Jestem zaszczycony nominacją i dam z siebie co najlepsze!
- Nie wątpię, nie wątpię. – Weasley rozejrzał się po przedziale – Poczekajmy, aż wszyscy dotrą. Tymczasem napijmy się herbatki. – zatopił zęby w kawałku ciasta – uuuu Molly, jeśli robisz tak cudowne ciasta, to musisz zostać moją żoną!
Dziewczyna siedząca naprzeciw roześmiała się.
- Ale najpierw oduczysz się mówienia z pełnymi ustami, Arturze. – jednak uśmiech, jaki mu posłała przeczył słowom, by miała jakiekolwiek obiekcje.
Ted i Martha również zostali poczęstowani ciastem, chłopiec bardzo starał się nie mówić podczas jedzenia oraz pochwalił, nawet udany placek Molly Prewett, która również była prefektem naczelnym. Nie chciał zrazić do siebie żadnej z ważnych osób już pierwszego dnia.
Tymczasem Artur zaczął spotkanie od powitania oraz przedstawienia zebranych. Cisza zapadła, gdy wymienił prefektów Slytherinu. Był to Lucjusz Malfoy oraz Andomeda Black. To nie postać Lucjusza wywołała zamieszanie, bowiem szóstoroczny student pełnił tą funkcję już rok wcześniej. Powodem konsternacji była latorośl Blacków, a ona jedynie skinęła głową i rozejrzała się po zgromadzonych. Jej twarz nie wyrażała większych emocji. Może jedynie oczy były podejrzanie świetliste.
Teodor zdał sobie sprawę, że dziewczyna znajduje się na jego roku, ale do tej pory nie zauważył jej obecności, pomimo tego, że byłą niewątpliwie piękna. Długie, ciemne, gęste i falowane włosy otaczały twarz o jasnej karnacji i regularnych rysach, a jedyna kroplą koloru były dość ciemne i bardzo kształtne usta. Dlaczego ma wrażenie, że jej nie widział wcześniej? Sięgnął pamięcią do wspólnych zajęć i jedyną odpowiedzią, jaka przyszła mu do głowy, było, że pewnie to była jedną z tych ślizgonów, co trzymali jedynie ze swoimi. Phy, arystokratka. Do tego siostra 'czarnej wiedźmy', jak nazywali w domu obrzucającą wyzwiskami na prawo i lewo Bellatrix Black. Tak, czarną wiedźmę kojarzył bardzo dobrze, to w końcu ona go zaatakowała i potraktowała klątwą petryfikującą za nieśmiałe pytanie o drogę, jak był na pierwszym roku. Po tym nauczył się schodzić z drogi takim jak ona i nie rozmawiać, z ludźmi, którzy uważali go za gorszego od siebie. To może być ciężki rok dla zadufanej w sobie arystokratki, jeśli zamierza być prefektem, nie odzywając się do osób mugolskiego pochodzenia.
Musiał przyznać, że ta niespodziewana prefekt Slytherinu, zaciekawiła go. Ted przyłapał siebie na obserwowaniu sióstr Black, przy kolacji powitalnej. Andromeda siedziała obok swojej starszej siostry, a naprzeciw młodszej. Po chwili wiedział, czemu nie zauważył wcześniej tej dziewczyny, bo przy siostrze jej uroda nie była aż tak spektakularna. Były podobne, ale to Bella miała ciemniejsze i bardziej kręcone włosy oraz czerwieńsze usta. Do tego buchająca z niej energia przyciągała uwagę, tymczasem średnia siostra była zdystansowana. Zaskoczyła go widoczna silna zażyłość pomiędzy siostrami, które pomimo różnicy wieku siedziały razem. Szóstoroczna, piątoroczna oraz drugoroczna. Wydawały się najbardziej zgodnym rodzeństwem, jakie miał okazję oglądać. Oczywiście to najstarsza przewodziła, a pozostałe ją słuchały. W pewnym momencie ze zdziwieniem zaobserwował, jak czarna wiedźma mocno przytula siedzącą obok siostrę, było to bardzo zaskakujące. Nie podejrzewał wiedźmy o istnienie wyższych uczuć. Podążył wzrokiem po stole, Martha obserwowała to samo zdarzenie, obrócił się do tyłu, bez wątpienia w tym samym kierunku, przy stole Gryffindoru podążał wzrok prefektów naczelnych.
...
Teodor przyszedł spóźniony na pierwsze zebranie. Wyszedł odpowiednio wcześniej, ale po drodze pomógł dwójce pierwszorocznych znaleźć drogę do ich dormitorium. Chciał przemknąć cichutko, ale jego obecność została zauważona.
- Tonks! Zaczęliśmy o pełnej godzinie – to była panna Prewett – Nie będę mówić tego samego dwa razy!
Wszyscy, poza ślizgonami obejrzeli się w jego stronę. Na szczęście Martha zdeklarował się przekazać mu informacje i spotkanie poszło wcześniej zaplanowanym torem. Ted rozejrzał się. Ludzie siedzieli w jednym kręgu, jednak Lucjusz Malfoy miał obrócone siedzenie, częściowo osłaniając towarzyszkę. Dziwne. Tymczasem rozdzielano zadania i określono podział dyżurów. Po czym prefekt główny oznajmił kwadrans przerwy. Większość skierował się do stołu z przekąskami. Tymczasem prefekt puchonów podszedł do dziewczyny ze swojego domu. Nieszczęśliwie dla niego, stała ona z Prefektami Naczelnymi. Podsłuchał tym samym rozmowę.
- … to, że zażądał wyłączności na dyżury z panną Black, nawet rozwiązuje pewną niedogodność. Wyobrażasz sobie, jak mogłaby się zachowywać, gdybyśmy sparowali ją z osobą mugolskiego pochodzenia?
- Molly, dyrektor jednoznacznie wypowiedział się w tej kwestii. Została prefektem, bo wykazała się znakomitymi stopniami, a także nienagannym zachowaniem. I kazał nam nie oceniać jej, przez pryzmat siostry.
- Ta dziewczyna nas ignoruje! – to była Martha, również jak on mugolskiego pochodzenia – Taka osoba nie powinna być na tym stanowisku!
- Opinia dyrektora jest jasna. Uważa, że jest po prostu wycofana, nie możemy jej przekreślać, za to w jakiej rodzinie się urodziła.
- A ona może to robić z nami? – Martha była wyraźnie oburzona. Obróciła się i dojrzałą stojącego za nimi Teda.
- Och. Opowiem ci czego nie słyszałeś w pokoju wspólnym, chodź coś zjemy. – uśmiechnęła się
I podeszli do stołu. Kolejny raz ślizgoni stali osobno, wyraźnie zadowoleni z własnego towarzystwa. Dziwne, przecież prefekci powinni być ponad podziałami domowymi. Ted zaobserwował, jak Molly zbliżyła się do nich, nakładając sobie przysmaki, jednocześnie będąc na tyle blisko, że mogła podsłyszeć fragmenty ich rozmowy. Wróciła z pełnym talerzykiem i podeszła do puchonów.
- Dziwne – te słowa skierowała do Marthy – przypadkowo podeszłam bliżej, wiecie kogo, zanim ściszyli głos usłyszałam, jak ONA opowiada, jakąś historię. Niestety, nie wiem, kogo dotyczyła.
- Phy. Arystokraci! Pewnie praprapradziadków, o których tylko oni wiedzą.
- Zaskoczyło mnie zachowanie Lucjusza. W zeszłym roku, choć zachowywał pozory integracji z nami.
- Sugerujesz, że może być nią zainteresowany, jako kandydatką na żonę? – Marthy oczy się rozjaśniły, uwielbiała romantyczne historie – Jak oni stoją w hierarchii? Wiesz?
- Blackówny, to najlepsze partie, z tego co wiem. A Malfoy posiada znaczny majątek, co do statusu rodzinnego, nie mam pojęcia.
- Mogę wam powiedzieć, że.. – wciął się w dyskusję, stojący obok prefekt Ravenclawu, Amadusz Whiterose – .. stoi wystarczająco wysoko, by startować. I uważam, że to właśnie robi.
Na te słowa cała grupa obróciła się w stronę obmawianych ślizgonów. Ci nie stykali się żadną częścią ciała, ich twarze patrząc z boku, prezentowały się neutralnie, a jednak coś zdawało się wisieć w powietrzu. Może to systematyczne poprawianie włosów przez Malfoya albo sztywna postawa Andromedy? Jeśli coś było na rzeczy, to oboje znakomicie kamuflowali uczucia.
...
Czas młodego perfekta biegł szybko, na cotygodniowych spotkaniach zdawał relację ze swojej pracy i coraz bardziej zwracała jego uwagę Panna Black. Była piękna i ciągła obecność obok niej blondwłosego Lucjusza, dodatkowo podkreślała jej urodę. Z daleka widoczna była ich precyzyjność ruchów: szli, jakby wiecznie tańczyli, mówili w sposób składny i rozważny, ponadto wyglądali perfekcyjnie, w każdym calu.
Musiał przyznać, że nie był jedyną osobą, na których robili wrażenie. Podczas wypowiedzi Adromedy, sala cichła a chłopcy rzucali na nią ukradkowe spojrzenia, gdy podczas ich własnych przemówień obdarzała ich zainteresowaniem. Lucjusz wydawała się być zadowolony z zainteresowania, jakim cieszyła się jego towarzyszka, jednak nie pozwalał nikomu innemu jej obsługiwać. Bowiem ją wyręczał i nadskakiwał prawie na każdym kroku : otwierał drzwi, podsuwał krzesło, donosił kawę. Zabawne, że pomimo niechęci, dość szybko dobre maniery dwójki ślizgonów zaczęły być kopiowane przez pozostałych prefektów. Mniej i bardziej udanie. Zaś dziewczęta naśladowały upięcia włosów i sposób poruszania się. Już nikt nie podjadał ciasteczek podczas części oficjalnej, skończyło się przekrzykiwanie, zaś dziewczęta traktowano z większym szacunkiem.
Ostatecznemu przełamaniu złego nastawienia do Andromedy, pomógł talent tej ostatniej do uczynienia najprostszych rzeczy pięknymi. Kiedy po raz pierwszy nadzorowała przygotowania poczęstunku na spotkanie prefektów, wszystkim zabrakło odwagi, by ruszyć, choć jedno ciastko. Pierwsza odezwała się prefekt naczelna:
- Adromedo, chciałbym, byś pomogła przy strojeniu Wielkiej Sali na Halloween.
- Z przyjemnością, panno Prewett. Oczekuję jednak, że będę miała ostateczne słowo, odnośnie dekoracji, jedzenia i wyboru atrakcji.
Pomimo panującej w gronie zasady, arystokratka w dalszym ciągu odmawiała przejścia na ty z osobami niższego stanu, jednak nigdy nie zdarzyło się, by okazał wobec kogoś nieuprzejmość. Musieli po prostu zaakceptować ten fakt, sami czasem powiedzieli do niej po imieniu, co Lucjusz z całą stanowczością korygował. Jednak tym razem tego nie zrobił.
- To oczywiste, skoro masz coś firmować swoim Nazwiskiem.
I rozejrzał się, po zgromadzonych, by nawet nie raczyli temu zaprzeczać.
...
Ted był oburzony tym wywyższaniem, podobnie jak połowa z pozostałych. Jednak zmienił zdanie, jak zobaczył efekt. Było jednocześnie świątecznie i nieprawdopodobnie gustownie, tematem przewodnim były morskie potwory, w dekoracjach dominowały odcienie błękitu oraz lazuru, zaś przekąski układały się w roślinne wici oraz ukwiały, rafy. Niespodziewaną atrakcją było zaczarowanie okien tak, jakby za nimi znajdowało się akwarium (można było obserwować przepływające ryby) zaś po wniesieniu deserów rozpoczął się syreni koncert. W to wszystko wtopione zostały tradycyjne halloweenowe ozdoby, całość robiła wrażenie jakby sam Neptun zaprosił ich na przyjęcie. Puchon podskórnie musiał przyznać wyższość arystokratów w dziedzinie organizacji oraz umiejętności czynienia rzeczy pięknymi. Nawet dyrektor okazał zachwyt i przy powitaniu osobiście podziękował środkowej siostrze, zaś po udanym przyjęciu uczynili to prefekci naczelni. Podziw na twarzy Molly był widoczny z daleka.
...
Kolejną okazją do wykazania się dla panny Black byłoby Boże Narodzenie. Jednak Andromeda odmówiła pomocy w przygotowaniach, zasłaniając się sumami. A Lucjusz tego nie skomentował. Wszyscy byli skołowani. Plotki zaczęły się, jak tylko ślizgoni opuścili salę
- Co się stało naszej arystokratce? Uznała, że wystarczy pokazać, co potrafi, a dalej mamy się męczyć sami ? Kilku z nas ma w tym roku owutemy, a nie stoimy fochów! – Molly oparła ramiona na biodrach i złośliwie zmrużyła oczy.
- Nie powinnam, ale podobno, po ostatnim przyjęciu – to była krukonka, Salomea MacFarlane, jedyna z dziewczyn, z którą Blackówna przeszła na ty – Bellatrix skrytykowała 'rozdrabnianie rodowych zdolności na niegodnych'.
- Hyyyyyy – powiedziały chórem pozostałe prefektki, zaś naczelna dodała – ta wiedźma pewnie jest zazdrosna! Jakby było ją za co podziwiać! Sama by nie poświęciła bezinteresownie czasu, żmija!
- Wiesz – Wtrącił się Artur – Może zainteresowanie dyrektora też nie pomogło. Ta rodzina jest znana z niechęci do Dumbledora.
- Powinni być dumni, że sam dyrektor osobiście pochwalił.. ech, wśród tych ważniaków, nie obraź się Salomeo, nic nie jest normalne!
- Już się nie emocjonuj. – chłodno zakończył Amadeusz z Ravenclawu – Ważniejsze jest pytanie, dlaczego Malfoy jej nie poparł?
- Przecież nic nie powiedział – ośmielił się wtrącić Ted. Ale zgromadzeni spojrzeli na niego przelotnie i wrócili do dyskusji.
- Obstawiam walkę o wpływy – dodał krukon.
- Będzie ciekawie, siostra się łatwo nie podda – Mruknął Artur
A dziewczyny tylko kiwały głowami. Jedynie Ted nie do końca rozumiał.
...
Prefekt puchonów wychodził skołowany z pierwszego grudniowego spotkania, towarzyszyła mu Martha. Jednak jego myśli krążyły wokół dziwnego zachowania 'naszych arystokratów', jak pomiędzy sobą nazywali prefektów ze Slytherinu. Po tym, jak Weasley ogłosił, że on oraz panna Prewett nie mogą spędzić świąt w zamku, a dyrektor to zaaprobował i w efekcie oczekuje pozostania minimum czterech, w tym przynajmniej dwóch ze starszych roczników, po sali przebiegł szum niezadowolenia. Zwyczajem było, że zostawali prefekci naczelni oraz dwoje prefektów domów. Tym razem naczelni mieli inne, bliżej niesprecyzowane plany. To właśnie Lucjusz, po krótkiej dyskusji z siedzącą obok Andromedą, jako pierwszy zaproponował ich kandydaturę. Było to tak niespodziewane, że wszystkim zabrakło słow. Po podobnej rozmowie dołączyli prefekci z Ravenclawu. Tego roku porządku w święta mieli pilnować sami czystokrwiści.
W połowie drogi, prefekt Hufflepuffu przerwała milczenie.
- Sprytnie to Lucjusz rozegrał. Nie uważasz?
- Pozostanie w zamku? Ja wole z rodziną. Nawet, jeśli otrzymał dodatkowe przywileje.
- Nie rozumiesz, młody, nie rozumiesz.
- Martha, ty wiesz dlaczego naczelni tak postąpili, prawda?
Dziewczyna uśmiechnęła się tajemniczo. Nie była tajemnicą jej przyjaźń z panną Prewett.
- Nic na pewno, ale się domyślam – dodała z szerokim uśmiechem.
...
W nowym roku wszystko wydawało się być takie samo. To znaczy, w niewinnych obserwacjach przez Teda prefektów Slytherinu. Zachowywali się poprawnie, nawet uprzejmie pogratulowali Molly i Arturowi zaręczyn. I dalej nic nie wskazywało, na to, by się jakakolwiek romantyczna więź pomiędzy nimi nawiązała. A jednak jedna rzecz uległa zmianie, co zaobserwował podczas jednego z sobotnich śniadań. Siostry Black siedziały, jak zawsze razem, pogrążone w rozmowie, pod przewodnictwem Bellatrix. I w pewnym momencie podszedł do nich Malfoy, odciągając na chwilę średnią. Wzrok jakim obdarzyła go najstarsza nie mógł być przypadkowy, wyraźnie go nie znosiła.
I nie był jedynym, który to zaobserwował. Pewnego razu idąc za Marthą podsłuchał jej rozmowę z Salomeą.
- Wyobraź sobie, że Bella krzyczała na Andy – Ted pomyślał sobie, że pierwszy raz słyszy to zdrobnienie i podoba mu się, a szóstoroczna krukonka kontynuowała – że wszędzie chodząc z tym 'nuworyszem' przestaje być dobrą partią dla prawdziwych arystokratów…
- oooooch. Co za s…! - Martha złapała powietrze – Przepraszam, wiesz co mam na myśli..
- Wydzierała się na nią, że psuje szanse swoich sióstr na przyzwoity mariaż. – po czym dodała ciszej – Zdeklarowała, że jeśli Rudolfus odwoła ich zaręczyny, to przeklnie ją i jej ukochanego tak, by żadne z nich nie mogło mieć potomków.
- Nie! Nie mogę, skąd ona się wzięła! Własnej siostrze! – prychnęła ze złością - Czy ten Malfoy naprawdę tak nisko stoi?
- Wcale nie. Jego rodzina jest mniej starożytna, jednak szanowana i jedocześnie znacznie bogatsza, niż Cygnusa i Druelli Black.
- Czyli pospolita s…! Przepraszam, wredna, złośliwa, arystokratyczna sucz! Uuuch!
...
Nadeszła wiosna. Teodor z uwagi na zbliżające się egzaminy miał mniej czasu na obserwację domniemanej pary. Ponadto zachowanie sióstr podczas posiłków wskazywały na pełną harmonię, więc nie spodziewał się dalszych rewelacji. Jednak się pomylił. Przed jednym ze spotkań, kolejny raz był świadkiem dyskusji, tym razem toczącej się w większym gronie.
- Słyszeliście, że 'nasi arystokraci' mają się zaręczyć? – to była uwielbiająca plotki, Salomea
- A ty nie masz ważniejszych tematów? – dodał Amadeusz, jednocześnie potwierdzając – Tak się składa, że słyszałem o tym w pokoju wspólnym, to ty rozpuściłaś plotki?
- Nie – oburzyła się krukonka – nasze całe środowisko huczy. – ściszyła głos – podobno Bella - rozejrzała się uważnie, gdy nie dostrzegła obmawianych ślizgonów kontynuowała – w zeszłym roku śmiała się z Andy, że niepotrzebnie się tyle uczy, bo rodzice nie pozwolą jej pójść do pracy. Nawet w ministerstwie …
Molly i Martha wciągnęły głośno powietrze, obie miały roziskrzony wzrok oraz wypieki na twarzy.
- Teraz poszła plotka – kontynuowała Salomea – że Andromeda ma wziąć ślub zaraz po skończeniu Hogwartu i jako młoda mężatka, do czasu urodzenia dzieci, będzie mogła podjąć pracę. Podobno popierają jej ambicje zarówno Malfoyowie, jak i Blackowie, a Bella, no cóż jest wściekła!
Dziewczyny wydały z siebie okrzyk dzikiej radości.
- Jeszcze słyszałam, że podobno już są po wstępnych rozmowach. – dodała zadowolona– I zaręczyny mają się odbyć na dniach.
Studentki dyskutowały dalej, a Ted uciekł do własnych myśli. Dlaczego, najpiękniejsza dziewczyna, jaką kiedykolwiek widział, już jest przyobiecana innemu? I on nawet nie ma do niej startu. Zdegustowany odszedł od rozemocjowanego towarzystwa, niespodziewanie dla niego, w drugim końcu pomieszczenia siedzieli zatopieni w rozmowie, ślizgoni. Ze wstydu, że prawdopodobnie słyszeli większość krzyków, puchon zaczerwienił się po mieszki włosów. Lucjusz, który na niego w tej samej chwili spojrzał, tylko prychnął w odpowiedzi. I powrócił do rozmowy z Andromedą Black, najpiękniejszą kobietą, która nigdy nawet nie spojrzy na Teda Tonksa inaczej, niż na chłopca z Hogwartu mugolskiego pochodzenia. Pewnie nawet nie zapamięta jego nazwiska ani nie skinie głową, jeśli się miną gdzieś na ulicy.
...
Podsumowując, w drodze powrotnej rok, Ted musiał przyznać, że nie był aż tak udany. Co prawda był zadowolony z tego, jak mu poszły egzaminy i zebrał pochwałę, za sumienne wywiązywanie się z obowiązków prefekta. Zyskał też nowe przyjaźnie, pomimo iż część opuszczała w tym roku Hogwart, to obiecali sobie, z Arturem oraz Marthą, utrzymać kontakt. Jednak wracał do domu ze złamanym sercem. I miał prawie trzy miesiące na wyleczenie się z niego, bo ta dziewczyna nigdy nie będzie jego.
Puchon obrócił się do siedzących z nim w przedziale prefektów, byli tu wszyscy poza ślizgonami. Typowe, pomyślał. Za rok zabraknie Artura, Molly oraz Marthy. Przyjrzał się siedzącej naprzeciwko piątorocznej gryfonce, Anne Purewhite, ta odwzajemniła uśmiech. A Ted zbeształ się myśli, że zamiast błądzić za mrzonkami, powinien skupić się na tych, którzy są obok. A, wtedy kolejny rok, będzie lepszy. Tym pocieszony wdał się w dyskusję z przyjaciółmi.
