DISCLAIMER: Neon Genesis Evangelion jest własnością Gainaxu - i nie zamierzam robić na nim kasy ;)
Nota od autora:
W dniu pokonania Tabrisa została wysłana wyprawa w celu odzyskania Włóczni Longinusa, która zakończyła się powodzeniem. Przez pozostały czas zbudowano lub dokończono budowę nowych Evangelionów. Trzy z nich wysłano do Geofrontu a pozostałe trzy umieszczono w drugiej europejskiej bazie. Zostali też wyznaczeni nowych piloci: Kensuke, Mariusz, Amanda, Angela i Julia.
Evangelion: Potomstwo
Prolog
2018...
Od pokonania siedemnastego anioła minęły już prawie trzy lata...
Tokyo-3 zostało odbudowane...
Na początku 2016 w atmosferę ziemi wszedł według oficjalnej wersji meteoryt...
Według niepotwierdzonych wiadomości w połowie drogi przez atmosferę obiekt zmienił kierunek i wpadł do morza. Stało się to na terenie Europy, niedaleko nowozbudowanej bazy NERV...
Zbliża się kolejna rocznica Drugiego Uderzenia...
Wieczór 12 września, wody Pacyfiku
Statek leniwie płynął pokonując kolejne fale, gdy powoli zapadał zmrok. Młody człowiek wyszedł na górny pokład pooglądać morze. Jego towarzyszka - mimo propozycji - została w kabinie. Ostatnie kilka dni było dziwne, miał złe przeczucia. A ona znowu wróciła do zachowań sprzed kilku lat. Napady wściekłości i wyżywanie się na nim.
- Co z tego wyjdzie? - mruknął do siebie.
Odganiając ponure myśli spojrzał na morze. Woda, woda, woda i... Gdzieś daleko zauważył poruszający się tuż pod powierzchnią wody kształt. Cokolwiek to było, rosło w oczach, najwyraźniej się przybliżając; chłopak przyglądał się uważnie. Po paru minutach mógł już dostrzec coś wiecej, niż tylko niewyraźny obrys. Zamyślił się próbując sobie coś przypomnieć - czymkolwiek była ta rzecz w wodzie, sprawiała dziwne... znajome... wrażenie. Myśl która się pojawiła nie była przyjemna. Ruszył pod pokład.
- Wróciły! - krzyknął.
- Kto? - dziewczyna obróciłą się na łóżku ze zdziwioną miną.
- Chodź - chwycił ją za rękę. - Pokażę ci.
Wyrwała mu się. - Puść mnie!
- Proszę... chodź - zacisnął zęby.
- Już lepiej.
Bez pośpiechu ruszyła za nim. Gdy wyszli na pokład, kształ pod wodą był już bardzo blisko. Z powodu obawy przed zderzeniem kapitan ogłosił ewakuację.
- Dość duży.
- I chyba płynie w kierunku Tokyo-3.
Anioł mógł zderzyć się w każdej chwili ze statkiem. Ruszyli w stronę szalup. Po drodze dziewczyna potknęła się i przewróciła; chłopak zauważył to i cofnął się pomóc jej.
- Czemu?
- Przyrzekłem - pomógł jej wstać. - Nie marudź.
Przeklęła cicho pod nosem i...
Uderzenie anioła przełamało statek na pół. Wstrząs rzucił nimi nad relingiem, prosto do wody.
Kilkanaście minut później kawałki statku ostatecznie zniknęły pod powierzchnią, zabierając ze sobą większość pasażerów i część załogi. Dwoje ludzi uczepionych kawałka poszycia powoli traciło siły i przytomność...
Ranek 13 września, Tokyo-3
- Kolejny nudny dzień - Maya spojrzała na ekran.
Wyświetlał dane ze standardowego skanowania wód przybrzeżnych. W natłoku w większości nieistotnych danych system wykrył niezindentyfikowany obiekt płynący kilka metrów pod wodą w kierunku Tokyo-3. Porucznik Ibuki przetarła oczy, kiedy na ekranie pojawiła się interpretacja MAGI.
- Anioł...
Chwyciła telefon i natychmiast powiadomiła komandora o zaistniałej sytuacji. Ikari kazał ogłosić alarm.
- Którzy piloci są w bazie?
- Suzuhara i Aida.
- A Rei?
- Anioł dotrze przed nią.
- Przygotować jednostki 06 i 08 do walki.
Toji i Kensuke byli akurat w hangarze, gdy ogłoszono stan gotowości.
- Naprawdę wsiadłbyś znowu do Evy? Po tym wszystkim? Szczególnie do 06...
- Wiesz, przynajmniej mam protezę. I nie zapominaj, to NERV wyleczył moją siostrę. Zresztą... chyba nie będziemy już musieli walczyć... Mam nadzieję.
Dalszą rozmowę przerwały syreny.
- Co jest!
Hangar nagle zaroił się od personelu. Z głośników popłynęły komendy i ostrzeżenia.
- Przygotowują je?
- To znaczy...
Jeden z techników obrócił się w ich stronę.
- A wy co tak stoicie? Powinniście być już w przebieralni.
Toji zareagował natychmiastowo i pociągając za sobą Kensuke, który był w lekkim szoku.
- Moja...pierwsza...prawdziwa...walka... - wyjąkał. Biegł za Tojim, prawie potykając się o własne nogi.
Pięć minut później byli już w jednostkach.
- Jednostki 06 i 08 gotowe do startu.
- Macie zatrzymać cel jak najbliżej brzegu. Zrozumieliście?
- Tak.
- Tak.
- Start.
Evangeliony ruszyły windami na powierzchnię. Tam podłączyli przewody zasilające i wzięli broń, po czym skierowali się w stronę brzegu.
Noc z 12 na 13 września, Pacyfik
Płynął jednostajnym rytmem. Te kilka statków, które napotkał, nie miały szansy go zatrzymać. Zatrzymać przed osiągnięciem celu.
Gdzieś wysoko nad nim szybował inny obiekt. Śledził go; teraz obniżył lot i zawisł nad szczątkami zatopionego przed chwilą statku. Wielu pasażerów walczyło rozpaczliwie o życie, nie zwracając uwagi na unoszący się nad nimi kształt. Dziewczyna w jego wnętrzu rozejrzała się ostatni raz. Pośród rozbitków zauważyła coś znajomego.
- Czyli to tym statkiem popłynęliście...
Pięć minut później znowu szybowała w górze. Jednak zgubiła Gazardiela - albo płynął teraz pod powierzchnią wody. Zboczyła nieco z kursu i przyspieszyła. Znalazwszy odpowiednią zatoczkę wylądowała i niemal momentalnie zasnęła. Spała tak aż do rana.
Wieczór 12 września, druga baza NERV w Europie
Delikatna bryza niosła mu orzeźwienie. A także pomagała zapomnieć o problemach.
- Co się stało, Mariusz? Dziewczyna cię znów zostawiła? - wciąż słyszał ten złośliwy komentarz.
Nienawidził ich za to. Zresztą co ich obchodziło, co łączyło go z tą dziewczyną. Obydwoje byli pilotami, przyjaciółmi i... Czemu dał się w to wrobić? To ona zawsze odwiedzała go w szpitalu. Nawet ojciec był zbyt zajęty swoimi innymi 'dziećmi' aby przejmował się nim. A wczoraj znowu zniknęła, jak zawsze... Wracała ale nigdy nie mówiła czemu... Jednak wczorajszy dzień był wyjątkowo dziwny. Jej ostatnie słowa przed zniknięciem nie dawały mu spokoju.
- Tym razem we czwórkę uczcimy nasze urodziny.
We czwórkę? Nie miał zbyt wielu przyjaciół tak bliskich jak Amanda... Choć może chodziło jej o tę dwójkę pilotów, których poznał jakiś czas temu... Drugie i Trzecie Dziecko...
Minuty mijały i robiło się coraz chłodniej. Jakby od niechcenia wstał i wolno ruszył do swojego pokoju. Po drodze zajrzał na chwilę do hangaru. Stał tam jak zawsze. Jedyna broń zdolna do walki z aniołem, jak mawiał ojciec.
