Streszczenie: Nagle i niespodziewanie, Naruto znika z Konohy, pojawiając w świecie, w którym Juubi, jest całkiem żywy i całkiem ogromny. Krótka historia. Naruto i Ryuuzetsu z filmu z serii Shippuuden "Blood Prison"

Od Autora: Napisałem ten fic w mniej więcej dwie godziny, po obejrzeniu "Blood Prison".

Uwaga! Tekst zawiera dużą ilość spoilerów, więc jeśli nie jesteś na bieżąco z mangą (do 586+ rozdziału włącznie) to radzę nie czytać!

Zostałeś/aś ostrzeżony/a!

Dzięki za wysłuchanie i przeczytanie!


PROLOG

-Naruto! Za tobą!

-Hhhaaaaaaa!

Nagły rozbłysk wysoko nad rozstrzępionymi piaskami rozległej pustyni, do niedawna tak niewinnej, rozjaśnił na chwilę zimną noc.

Naruto nie do końca wiedział ile już zniszczył tych kreatur, jednak zdawały się ciągle nadchodzić.

-Kyaaaa! -Usłyszał z dołu.

Obejrzał się i zobaczył, że tamci znów ją znaleźli.

-O, nie! Ryuuzetsu!

Stworzył parę klonów, które wystrzeliły go prosto ku małej krójwki białowłosej dziewczyny.

-Rasengan! -Krzyknął załatwiając za jednym razem całą ich zgraje.

-Naruto! -Ryuuzetsu podbiegła do niego i złapała za ramię, kiedy ten na chwilę się zachwiał. -Już wystarczy! Wystarczy! To już ponad dwa dni! Nie możesz ciągle walczyć! Oni chcą mnie! Oni..

-ZAMKNIJ SIĘ! -Przerwał jej odwracając się do niej. Z powietrza nadciągały następne zastępy kreatur. -Przyrzekłem twojemu ojcu... i na pewno nie oddam bezbronnej dziewczyny.. uh.. -kopnął jednego potwora, który zakradł się od tyłu. -.. w ręce tych.. czymkolwiek są!

Złapał ją w ramiona, i wyskoczył z kryjówki.

W okolicy było jeszcze pełno takich małych naturalnych jaskiń z piaskowca.

-Tajuu! Kage Bunshin no Jutsu!

"Nawet nie sformował pieczęci." Pomyślała Ryuuzetsu patrząc jak pomiędzy nimi i ścigającymi ich potworami pojawiają się setki replik Naruto.

Niektóre zaczęły formować Rasengany, inne rzucały zasłony dymne bądź zmieniały się w Lisiego Demona.

-Zchowaj chakrę! -Polecił jej.

-T.. tak!

Zamknęła oczy, i tak jak ją nauczył Naruto, zaczęła zbierać naturalną energię.

Oddała się całkowicie wiatrowi, który przelatywał wkoło jej białych włosów rozwiewając je i szarpiąc. Poddała się ruchom ciała jej przyjaciela, który z przy każdym kolejnym skoku stawał się coraz bardziej niewidzialny. On także zbierał naturalną energię. Tylko on musiał ją wykorzystać do walki, zmienić się w żabiego mędrca... nie ważne jak dobry w tym był, nie dało się jednak zaprzeczyć temu, że walczył już całe dwa dni.

Poczuła jak pierwsze niezgrabne promienie wstającego słońca próbują przedostać się przez chmarę walczących za nimi klonów i potworów. Pozwoliła by ich energia wchłonęła się w nią, tak jak energia piasku i wody, płynącej gdzieś w głębokiej jaskini pod pustynią.

-Ryuuzetsu. -Nawet nie zauważyła kiedy się zatrzymali.

Odgłosy walki były daleko za nimi, wiedziała jednak, że wktórce dotrą i tu. Znowu.

-Spójrz. -Wskazał za nią.

Dziewczyna obejrzała się i zobaczyła małą dziurę w piasku.

-Chyba nie myślisz.. -Zapytała z przerażeniem, kiedy jej pobudzone naturalną energią zmysły, powiedziały jej, że to podziemny tunel.

-Idź. -Popchnął ją lekko, ale stanowczo w stronę dziury. -Idź najszybciej jak będziesz mogła. Ukrywaj swoją chakrę. Trzymaj..

Odpiął z pasa jedną z małych kieszonek, w których jak wiedziała miał schowane racje żywnościowe.

-Ale.. -Zaczęła, kiedy wepchnął ją w jej ręce.

-Mam jeszcze trochę. Wystarczy mi, nie martw się. -Przerwał jej szybko. -Do bramy już niedaleko. Pamiętaj żeby iść na zachód. Masz kompas?

Dziewczyna pogrzebała w jednej ze swoich kieszeni i wyciągnęła urządzenie.

-Dobrze. Idź. Idź. Jeśli nie zobaczysz mnie dzień po wyjściu z bramy, zniszcz ją.

-Co? N.. nie! Nie zgadzam się! -Ryuuzetsu podeszła do niego patrząc na niego jak na wariata.

-Tak! -Złapał ją za ramiona i spojrzał w oczy. Przeszywały ją na wskroś, jednak nie były surowe czy złe. -Dobrze wiesz co tu jest! Goni nas od tamtego zamku! Nie może się wydostać!

-Ale.. Naruto, ty... zginiesz.. -Ryu poczuła jak po policzkach lecą jej łzy. -J.. ja.. nie.. to..

-Hej. -Chłopak wytarł jej mokre oczy i uśmiechnął się promiennie. -Nie myśl o tym. Ważniejsze jest twoje życie. No i wiesz.. tak jakby życie ludzi z wszystkich krajów i ukrytych wiosek i..

Przerwał, bo poczuł jak jej usta zamykają się na jego.

Ryuuzetsu z mocno zamkniętymi oczyma, przytuliła go jeszcze mocno, nie przerywając pocałunku, a kiedy się od niego odwróciła powiedziała:

-Znienawidzę cię, jeśli się nie pojawisz.

-B.. będę.. -Powiedział tylko, oszołomiony patrząc jak Ryu uśmiecha się jeszcze do niego, zanim wskoczyła do dziury.

Chłopak stał przez chwilę pośrodku rozległej po wszystkie horyzonty, niekończącej się pustyni, zanim przypomniał sobie o panującej w około sytuacji.

-Dobra! Kage Bunshin!

Tym razem użył pieczęci, a kiedy obok niego pojawił się klon, ten od razu zmienił się w replikę Ryu.

-Chyba.. chyba jest dobrze. -Powiedzieli równocześnie, kiedy z klona-repliki Naruto-Ryuuzetsu nie dało się już wyczuć chakry chłopaka tylko dziewczyny.

Obejrzeli się.

Potwory majaczyły już na coraz jaśniejszym horyzoncie.

-Tajou! Kage Bunshin no Jutsu! -Krzyknął składając dokładnie pieczęcie.

Wokół niego pojawiło się tysiące klonów, które znów zaczęły robić zamieszanie. Klon-RyuNaruto, wskoczył szybko do dziury, do której zaledwie dwadzieścia sekund wcześniej weszła prawdziwa Ryu, i zaczął drążyć jaskinie, i zasklepywać wejście do tunelu.

Wokół Naruto pojawiło się setki Kyuubich, Naruto w trybie mędrca dziewięciu ścieżek, w trybie mędrca, ale zarówno normalni jak i ci w specjalnych trybach, wszyscy zaczęli robić rasengany.

Ci zamienieni w Kyuubiego tworzyli bomby skondensowanej chakry.

I właśnie wtedy, kiedy poczuł, że klon Ryu skończył budować fałszywą kryjówkę, poczuł jak ziemia w okół niego drży.

-Zbliża się! -Krzyknął, chociaż było to oczywiste.

Jego klony milczały, patrząc na wschód.

Na niebie daleko ponad nimi kreatury z obślizłych ciał i z równie obrzydliwymi skrzydłami i twarzami, zawisły w powietrzu także patrząc w tamtym kierunku.

Z tej odległości jednak, można było dostrzec, że w ich spojrzeniach nie było cienia strachu. Wszystkie śmiały się wysokimi piszczącymi tonami, i klaskały w ręce temu co majaczyło na horyzoncie.

"Jak ja się w to wpakowałem?" Pomyślał gorączkowo Naruto, widząc jak z piasków pustyni wyrasta pierwszy, z dziesięciu ogonów wielkich jak most, który dawno temu w wiosce fal, ludzie nazwali jego imieniem.

Wielki Most Naruto powstał tak dawno temu, chociaż chłopakowi wydawało się, że było to tak niedawno.

-Ach.. te miłe czasy dzieciństwa. -Westchnął Naruto. -Chciałbym znów móc się zmierzyć z Zabuzą.

Wielka czarna jak smoła głowa Bijuu, wyłoniła się wraz z resztą ciała, górując nad wszystkimi wydmami, czy kamiennymi wzgórzami, wyrastając wyżej nawet niż chmury.

-Cel.. -Mruknął Naruto, patrząc prosto w górę, aby objąć dziesięcioogoniastego - Juubi'ego - spojrzeniem.