Widzę, jak stary obraz próbuje mnie dręczyć,
chociaż z czasem dawna groza przestaje być straszną.
Znów pragniesz władzy. I znów jej zdobyć nie zdołasz.
Nie jestem elfem, co się wrogowi poddaje łatwo.
Słyszę krzyki, abyś martwych zostawił w bagnach,
jednak wiem, że tam ojciec z innymi śpi spokojnie.
Znów chcesz ten spokój zabrać. I znów sam go nie zaznasz.
Nie jestem elfem, co o krzywdach potrafi zapomnieć.
Czuję, jak twój cień powoli się tu zakrada
i czuję twoją złość, gdy już dalej pójść nie możesz.
Znów chciałbyś mnie złamać. I znów czeka cię zawód.
Nie jestem elfem, co porzuca raz wybraną drogę.
Choć sam na niej nie raz zostałem porzucony...
