Bellatrix została w końcu brutalnie wepchnięta do celi. Jej opór na nic się już nie przydał, drzwi zostały zatrzaśnięte i Śmierciożerczyni została sama w celi.

Przynajmniej tak jej się wydawało, póki się nie rozejrzała.

A wtedy wrzasnęła.

Na sienniku, w swobodnej pozycji osoby siedzącej na kanapie przed kominkiem, siedział duch.

-Dzień dobry! – zawołał młodzieniec radośnie, skoczył na równe nogi i podszedł do Bellatrix – a nie przeleciał, jak hogwarckie duchy mają w zwyczaju. Bellatrix zauważyła, że kamienna ściana wokół siennika nosi stare ślady ognia. Pożar w Azkabanie?

-Dla kogo dobry, dla tego dobry – burknęła, ale nie starło to uśmiechu z twarzy ducha.

-No cóż, przyznasz chyba, że w porównaniu z innymi więźniami, masz trochę lepiej – zauważył duch. – Masz towarzystwo. Poprzedni, który tu ze mną był, prawie do samego końca pozostał… normalny. A przeżył tu ponad dwadzieścia lat.

Bellatrix ponuro skinęła głową.

-Jak długo tu jesteś? – zapytała niechętnie.

-A który mamy rok? – odpowiedział pytaniem duch.

-Tysiąc dziewięćset osiemdziesiąty pierwszy. Jest późny listopad.

-W takim razie już prawie sto czterdzieści jeden lat. W tym sto czterdzieści jako duch.

-Chciało ci się tu zostać?

-Nie bardzo… ale nie miałem innego wyjścia.

Duch wrócił na siennik. Przez dobrą chwilę kiwał się na nim z przymkniętymi oczami. Zapadła cisza, przerywana tylko wrzaskami młodego Croucha z sąsiedniej celi.

-Mam na imię Karol – odezwał się w końcu duch. – A ty?

-Bellatrix.

-Bellatrix… - duch rozmarzył się. – Pani wojen… oj, gdybyś ty żyła za naszych czasów…

Nagle poderwał się w górę.

-Powiedz mi, Bellatrix, proszę, powiedz mi… czy wiesz coś o Polsce?

W oczach Karola było coś takiego, że Bellatrix zdecydowała się odpowiedzieć.

-Chodzi ci o Polską Rzeczpospolitą Ludową? Ten mały kraik pomiędzy Niemcami a Związkiem Radzieckim?

-WRÓCIŁA? – zawył Karol i przetańczył celę wokół, wznosząc radosne okrzyki, a potem podbiegł do zakratowanego okienka w drzwiach celi. – Konrad! – zawołał. – POLSKA WRÓCIŁA!

Nikt mu nie odpowiedział.

-To najszczęśliwszy dzień w moim ży… - mruknął Karol, urwał i zaśmiał się. – Przepraszam.

-Kto to jest Konrad? – zapytała Bellatrix.

-To mój przyjaciel. Niedługo też go poznasz.

Bellatrix usiadła na sienniku.

-Jesteś w tym miejscu i tak się cieszysz? – zapytała. Karol skinął głową.

-Jestem duchem, dementorzy na mnie nie działają. Zresztą Konrad ich przekonał, żeby zostawili tę celę we względnym spokoju…

-Konrad też jest duchem?

-Niezupełnie. On ci to lepiej wyjaśni. Za co cię tu wsadzili?

Bellatrix zawahała się. Jeśli duch uzna odpowiedź za złą, to może odejść i zostawić ją całkiem samą – a miał przecież rację. Towarzystwo pomoże jej przetrwać do powrotu Czarnego Pana…

Przypomniała sobie, jak zareagował na wiadomość o istnieniu Polski.

-Chciałam… chciałam przywrócić mojego pana do władzy… - szepnęła. Karol ze zrozumieniem pokiwał głową.

-Gdybym miał czym, przytuliłbym cię – powiedział swobodnie. – Ja pragnąłem, by powróciła Polska.

-Zauważyłam. Konrad też?

-Też.

-A… Karol… mój mąż jest też tutaj… i mój szwagier… i mój przyjaciel… możesz im też pomóc?

Karol potrząsnął głową.

-Nie jestem w stanie opuścić tej celi. Ale mogę poprosić Konrada.

Wyciągnął z kieszeni widmową bibułkę i widmowy tytoń. Skręcił sobie papierosa i zapalił.

Będę bardzo wdzięczna za komentarze. Możecie zgadywać, kim jest Karol i Konrad. Albo raczej – kim byli.