Gdy sześć lata temu przywrócono go cudem do życia wcale nie był zadowolony. Nie widział siebie w nowej rzeczywistości, nie widział sensu dalszej egzystencji. I jeszcze ciągła obecność Lupina doprowadzała go do szału. Zupełnie jakby Potter nie mógł w ramach zadośćuczynienia opłacić im osobnych terminów rehabilitacji.
Dalej nie wiedział, czemu Potter się uparł. Teraz był mu jednak wdzięczny.
— W końcu jesteś bogaty — zakpił Lucjusz, gdy z opóźnieniem odbierał Order Merlina Pierwszej Klasy.
— Bardziej niż ci się wydaje — odparł. — Śpieszę się.
Nie kłamał. W domu czekali na niego Remus z Teddym. Sens, który wprosił się w jego życie i już został.
