Nowy fik. A bo mnie jakoś wzięło ponownie na IH, mam nadzieję że się spodoba tak samo jak Alfabet Miłości.

/

/

Każdy w takiej sytuacji czułby się podekscytowany. To wreszcie pierwszy dzień w nowej szkole. Nowy etap w życiu. Jednak on, co najwyżej, czuł się znudzony. Znowu ludzie będą go unikać, a nauczyciele oceniać go tylko po wyglądzie, a nie tym kim jest. Gdyby tylko mógł, wcale by nie wychodził ze swojego domu. Jednak wiedział, że jego rodzice mają w tym temacie inne zdanie.

Znużony szedł chodnikiem zmierzając w kierunku nowej placówki, zastanawiając się jak przetrwać te kilka godzin. Gdyby był hipsterem pewnie spędziłby je na przeglądaniu portali w telefonie. Pewnie było to dużo ciekawsze zajęcie, niż słuchanie głupot ludzi w klasie.

-Ichigo! – Kobiecy głos odezwał się przy nim razem z bolesnym uderzeniem w żebra.

Stęknął wypuszczając powietrze z sykiem. Spojrzał się na brunetkę z mordem w oczach, słysząc przy okazji śmiech kilku osób.

-Rukia…- Wymamrotał przez zaciśnięte zęby próbując doprowadzić się do porządku.

-Och, Ichigo, nie uwierzysz! Przeznaczenie postanowiło złączyć nas ponownie! Nasza miłość jest wieczna!- Rukia mówiła z dramatycznym akcentem, dobrze się przy tym bawiąc.

-Znowu jesteśmy w jednej klasie? – Odparł załamany ruszając ponownie do szkoły.

-I nie tylko. Zapisałam nas już do klubu spraw paranienormalnych.

-Słucham?! – Spojrzał się na nią zaskoczony zatrzymując się w pół kroku.- Mowy nie ma!

-Ależ nie masz wyboru.

-Ty wredna, mała…

Pokazała mu język i pognała przodem machając do kilku swoich koleżanek. Czasami naprawdę zastanawiał się jakim cudem doszło do tego, że są przyjaciółmi. Rukia była… zupełnie inna od reszty kobiet. Niby pochodziła z dobrego domu, ale było w niej coś…swojskiego.

Fajna laska.

Potrząsnął głową próbując wymazać to stwierdzenie z głowy. Rukia była w porządku, ale nie łączyło ich nic więcej niż przyjaźń. Nawet trudno mu było wyobrazić sobie ich w jakiejkolwiek innej relacji. Była wreszcie wulkanem… Gdy wybuchnie nikt się nie uratuje, a jedyną osobą, którą potrafiła poskromić jej gniew był jej brat Renji.

-Nie powinieneś za nią pobiec?

-Hm? Nie. Ona potrzebuje swobody.- Chłopak odparł rozbawiony pomiędzy kolejnymi gryzami kanapki.

-No… Ujarzmić takiego kota to wyzwanie.

-Kota? Prędzej królika.

Parsknęli śmiechem kontynuując drogę i rozmawiając o planach na najbliższy rok, a przede wszystkim o tajemniczym klubie, do którego został zmuszony. Jak się okazało Rukia stworzyła nowy klub i zapisała do niego wszystkich bliskich znajomych, czyli jego, Renji'ego, Keigo, Mizuiro i Chad'a. A wszystko po to, by uniknąć dołączenia do jakiegoś innego klubu.

-Ale paranienormalne? – Zapytał się czując wciąż pewien dyskomfort pod wpływem samego słowa. Nie mógł rozgryźć zamiarów przyjaciółki.

-Duchy… Od wczoraj jest opętana tym tematem, wiele czytała i oglądała na temat duchów i medium.

-Duchy? Co ona… Ma 5 lat? Przecież to historie dla kretynów. – Odparł poirytowany, machając przyjacielowi.

-Ty to wiesz, ja to wiem, ale ona nie.

-Czyli będę musiał kolejną godzinę spędzić na oglądaniu jej rysunków? – Wzdrygnął się na samą myśl zatrzymując się przy tablicy z podziałem klas. – Ekstra, paczka w komplecie.

-IIIIIICHIIIIGOOOO!

Zrobił szybki unik podnosząc pokojowo ręce. Szatyn, leżąc na ziemi, pociągnął kilka razy nosem, biadoląc nad okrucieństwem tego świata. Ostatni z ich paczki przyszedł po cichu z telefonem w dłoni kiwając głową na powitanie.

-Nie maż się tak, Keigo. Idziemy na apel. – Ichigo szturchnął kolegę uśmiechając się z wyższością.

-Jesteś okrutny, Ichigo. Kiedy zdążyłeś się tak od nas oddalić?- Keigo dramatyzował za ich plecami wznosząc ręce do nieba.

-Przypomina trochę Juliana, co?- Renji spojrzał się znacząco na rudzielca.

-Troszeczkę.

-O czym gadacie? – Chad nachylił się w ich stronę zaciekawiony.

-O Pingwinach.

-To jest bajka, prawda?

Przytaknęli zaskoczeni tym, że mulat nie wie o najnowszym trendzie. To nie było tak, że Ichigo był jakimś zagorzałym fanem kreskówki, jednak często ją oglądał ze swoimi siostrami. Nie mógł jedynie zaprzeczyć, że faktycznie nieraz przygody ptasich komandosów spowodowały u niego wybuch śmiechu.

-Czasem trzeba się oderwać od codzienności. –Mizuiro odparł wyrozumiale, jednak jego wyraz twarzy nie współgrał ze słowami.

-Czemu czuję się jak jakiś idiota? - Renji burknął pod nosem wyraźnie zmieszany.

-Nie przejmuj się… On już tak ma… Wreszcie spotyka się z wiesz kim.

Uśmiechnął się na samą myśl, poniekąd zazdroszcząc kumplowi takiego powodzenia wśród dorosłych kobiet.

Usiedli na krzesłach ignorując cały zgiełk, który panował wokół nich. Wreszcie daleko im było do miłosnych historii dziewcząt, czy ekscytacji kolejnymi wyzwaniami sportowymi. Nigdy nie należeli do tej grupy ludzi, raczej podchodzili pod etykietkę „nudni jak flaki z olejem". Tylko Ichigo się wyróżniał wśród nich, nie tylko swoim rudym kolorem włosów, który był tak jasny, że mało kogo dziwiło wyzywanie go od marchewek, ale tym, że czasem gadał jakby do siebie. Otóż na swoje nieszczęście widział duchy, nikomu o tym nie mówił poza kilkoma osobami, ale i tak nikt nie rozumiał jego problemu. Nie mógł ich o to winić. Kto normalny widzi duchy, a co więcej, może z nimi rozmawiać?

Dlatego też niespecjalnie socjalizował się z ludźmi poza jego paczką. Nie chciał się przed nikim tłumaczyć z dziwnych zachowań czy usprawiedliwiać się dlaczego unika wizyt w świątyni. Przecież oni nie widzieli tego stada duchów błagających o modlitwy, o uratowanie ich od tej wiecznej tułaczki. A on nie miał zamiaru bawić się w egzorcystę.

-Tym razem mi się uda!- Keigo zrobił zwycięską pozę przykuwając uwagę wszystkich na sali.

-Geniusz.- Ichigo wymamrotał kiwając z rozbawieniem głową.

Doskonale wiedział o co chodzi koledze, po raz kolejny planował być łamaczem kobiecych serc. Tylko, że w ogóle mu to nie wychodziło. Z jakiś nieznanych im przyczyn dziewczyny omijały Keigo szerokim łukiem, albo biły w celu usunięcia go ze swojej przestrzeni życiowej.

Keigo zaś zaśmiał się cicho siadając na miejscu, próbując ukryć swoje istnienie przed gronem pedagogicznym. Chad uśmiechnął się w formie ukazania rozbawienia całą sytuacją, co rozbawiło wszystkich jeszcze bardziej niż wygłup szatyna.

-A teraz przemówi do was Kuchiki Rukia.- Nauczyciel zaanonsował najzdolniejszą nowicjuszkę.

Wszyscy zaczęli klaskać, zaś Rukia parła do podium z uśmiechem przyklejonym do twarzy. Wyglądała jak wzorowy uczeń, tylko przypinka z królikiem psuła jej poważny wizerunek.

-Brawo Kuchiki! Moja zdolna księżniczka! – Keigo wydarł się podekscytowany, wysyłając jej swoje całusy.

Brunetka skrzywiła się z obrzydzeniem, stukając delikatnie w mikrofon sprawdzając czy działa.

-Cieszę się, że jest mi dane uczęszczać do tej placówki. Wierzę, że zdobędę tu wiedzę i przyjaciół na całe życie. A przede wszystkim, że będę w stanie dręczyć Kurosakiego Ichigo przez całe trzy lata.

Cisza, która zapanowała po tym przemówieniu, mogłaby być określana jako grobowa, gęsta, czy złowieszcza. Wszystkim odebrało głos, nawet Ichigo, który wpatrywał się w przyjaciółkę w niedowierzaniu. Zawsze sądził, że Rukia ma coś z demona i oto nadszedł dzień, który potwierdził jego przypuszczenia.

Rukia zeszła z podium uśmiechając się promiennie. Choć gdyby ktoś się uważniej przyjrzał zobaczyłby w tym uśmiechu coś demonicznego. Lubiła szokować ludzi, dawać im zupełnie inny obraz siebie niż przystało na osobę z dobrej rodziny.

Zresztą, co może być zabawniejszego niż dręczenie swojego kumpla?

.

.

.

-Może oświecisz mnie, co Ci odbiło z tym przemówieniem? Musiałaś całej szkole mówić o swoim hobby?- Syknął wściekły siadając obok niej w klasie.

-Och daj spokój. Nie spodobał Ci się mój sposób wyznawania miłości?- Uśmiechnęła się niewinnie trzepocząc przy tym rzęsami.

Westchnął z rezygnacją, wiedział kiedy był na straconej pozycji i kiedy lepiej jej mocniej nie prowokować. Rukia należała do osób, które były nieprzewidywalne. Spędzanie z nią czasu było jak chodzenie po linie nad przepaścią i, może właśnie to powodowało, że nie można było się przy niej nudzić.

-To czemu stworzyłaś ten głupi klub?

Spojrzała na niego uważnie zastanawiając się przez chwilę czy powinna mu odpowiedzieć. Dopiero, gdy reszta przysunęła się bliżej, też chcąc poznać powód, wypuściła powietrze relaksując się.

-Wczoraj przeczytałam pewien artykuł o tej szkole.

-Jaki artykuł?

-Podobno 50 lat temu zginęła tu dziewczyna. Wszyscy widzieli jak była na kilku lekcjach, a później nagle zniknęła zostawiając za sobą wszystkie rzeczy.

-Sądzisz, że została zabita w szkole?

-Nie wiem. Ale się dowiemy. To będzie taka fajna przygoda detektywistyczna!

-Niech Ci będzie. I tak to lepsze niż branie udziału w tych sportowych zajęciach.- Mruknął znudzony pod nosem próbując ignorować szepty dziewczyn w klasie dotyczące jego osoby.

-Dokładnie. Zawsze wiem jak Was uratować z opresji.

-Och tak, królowo. – Odparł z nutą ironii w głosie nie odrywając wzroku od widoku za oknem.

-Wredny orangutan!

-Uuk.*

Wszyscy zaśmiali się wesoło na ich wymianę zdań, wracając powoli na swoje miejsca. Pierwsza lekcja zaraz miała się zacząć, choć nikt tak naprawdę nie miał nastroju na przedstawianie się i udawanie, że są słodcy i pełni energii do nauki. Szczególnie, że nie wszyscy byli skorzy do pokojowego podejścia względem innych uczniów.

Ichigo czuł wyraźnie zawistny wzrok na plecach i wiedział dobrze, że bardzo szybko zaliczy pierwszą bójkę w nowej szkole.

Gdy tylko wyszedł z budynku szkoły, został zaciągnięty na jej tyły, daleko poza zasięg wzroku nauczycieli. Nie było żadnej niespodzianki, chłopaki z jego klasy, najpewniej sportowcy, seplenili jakieś przymiotniki, które miały uwłaczać jego osobie. Niestety Ichigo zrozumiał co drugie słowo przez ich nawyk życia gumy. Westchnął ciężko mając już dość tego wszystkiego. Prosił jedynie o jeden dzień wolnego od ludzi, którzy uważali go za insekta. Nie prosił przecież o rozum dla Keigo, znał limity dobroci, a jednak znowu stoi przed ludźmi, którzy uważali się za lepszych.

-Możemy już skończyć? I tak nie rozumiem, co gadacie.

-Aż taki głupi jesteś, marchewa?!- Wrzasnęli wściekli chwytając go za kołnierz. –Zaraz zobaczysz gdzie twoje miejsce!

-Daleko mi do kaprala Marchewy, ale pewnie i tak nie zrozumiecie o co chodzi.- Odparł znużony, wyrywając się z uchwytu. –Zadarliście z niewłaściwym kolesiem.

Wbrew przypuszczeniom Ichigo nie był głupi, był wręcz oczytany, co powodowało zmieszanie na twarzach innych, gdy rzucał aluzjami do znanych dzieł literackich. Jednak nie był typowym kujonem, poza wiedzą miał też siłę w mięśniach. Potrafił się bronić przed takimi delikwentami.

.

.

.

Wypluł z ust krew masując obolałe ramię. Kolesie już dawno uciekli dużo mocniej pobici niż on. Nigdy nie potrafił zrozumieć skąd ludzie w ogóle brali hipotezę, że nie potrafi się bronić. Westchnął siadając pod drzewem. Nie miał siły by iść do domu, musiał trochę odsapnąć i doprowadzić się do ładu, żeby jego matka nie widziała, że znowu wdał się w bójkę.

-Czemu tylko ja muszę mieć takiego pecha?

-Łaaa! Niesamowite! Jeszcze nigdy nie widziałam, żeby chłopaki tak szybko uciekali. No tylko w telewizji przed godzillą… Jesteś godzillą?

Zaskoczony spoglądał na szatynkę przed sobą, która bablała o czymś do niego, jednak on nie bardzo ją rozumiał. Było w niej tyle sprzeczności, wyglądała jak jakaś kosmitka, tylko że bardziej ludzka. Długie kasztanowe włosy powiewały delikatnie na wietrze i te jej duże brązowe oczy pełne niewinności. Ale sposób w jaki mówiła… Taki dziwny akcent jakby pochodziła z innej prefektury i ten mundurek kompletnie niepasujący do szkoły. Może była nową uczennicą i przegapiła apel?

-Słuchasz mnie?- Skrzywiła lekko głowę niczym pies, marszcząc brwi w lekkim niezadowoleniu.

-Um… Co?

-Pytałam się, czy jesteś godzillą…

-Że co?! Czy ja Ci wyglądam na gada?

Zmrużyła oczy, przyglądając mu się uważnie. Czuł się pod jej wzrokiem niekomfortowo, jej wzrok był zimny, jakby nie należał do żywej osoby, a przecież tu stała, więc musiała być żywa, prawda?

-W sumie nie masz ogona, ale może po prostu umiesz go dobrze chować. Godzilla jest przebiegła!

Chciał się już wydrzeć, ale zamknął usta zamyślając się. Kiedy był szał na godzillę? Nawet go nie pamiętał. Wiedział co to jest godzilla, oglądał filmy, ale żeby o tym gadać? Jego rodzice pamiętali ten szał, nawet mu o nim mówili, ale to było w czasach ich młodości. Wczesnej młodości.

-Nie bądź śmieszna. I co z tym mundurkiem? – Fuknął poirytowany wstając.

-O co ci chodzi? Przecież to mundurek szkoły.

-Chyba nie tej. - Chwycił swoją torbę i ruszył w kierunku szkoły, licząc że złapie jeszcze pielęgniarkę.

-Oczywiście, że tej szkoły! Popatrz!- Podbiegła do niego, pokazując mu naszywkę z emblematem szkoły.

Przyjrzał się temu w osłupieniu zwracając uwagę na datę. Była sporo do tyłu o jakieś 50 lat. Przełknął z trudem ślinę dotykając niepewnie dziewczynę, która przez chwilę zamigotała, jednak ku własnemu zdziwieniu zdołał złapać jej rękę.

-Jak się nazywasz?

Wpatrywała się w oszołomieniu na jego dłoń na swojej ręce z wyraźnym rumieńcem. Jeszcze nigdy nie zdarzyło się by ktoś zdołał ją usłyszeć, a co dopiero dotknąć. Spojrzała na niego ze łzami w oczach, upadając na kolana.

-Inoue Orihime.

-Ej! Nie płacz mi tutaj! Przecież nic Ci nie zrobiłem!

Spanikowany głaskał ją po głowie, próbując jakoś uspokoić. Duchy z reguły tak nie reagowały, były raczej lekceważące i żądne spełniania ich życzeń. Ona zaś zaskoczyła go i nie bardzo wiedział jak sobie z tym poradzić.

-Już Ci lepiej?- Spytał szepcząc, gdy ucichła pocierając oczy dłońmi.

Pokiwała głową wstając z ziemi. Wyglądała na przygnębioną, a jednak w jej oczach tliło się coś w rodzaju ulgi. Musiało minąć dużo czasu od ostatniej rozmowy z żywą osobą.

-Muszę iść.- Burknął zmieszany kierując się do budynku.

Orihime stała pod drzewem przyglądając mu się tym swoim martwym spojrzeniem. Jej usta otwierały się w niemej mowie. I mimo że nie słyszał jej głosu dobrze wiedział, co mówi.

Proszę, pomóż mi."

Odwrócił się by coś jej powiedzieć, ale nikogo już nie widział. Zmarszczył czoło, zastanawiając się, czy przypadkiem mu się to nie przyśniło. Spojrzał na swoją dłoń, na której migotał złoty piasek. Zaskoczony wytarł ją o mundurek i ruszył do pielęgniarki, próbując zapomnieć o tych martwych oczach.

* Żarcik zrozumieją fani Terrego Pratchetta i bohatera jego powieści- bibliotekarza.