"Pod wszystkimi banderami" (Polska)

Musimy kończyć, ledwo zaczęliśmy,

musimy lądować, ledwie się wzbiliśmy.
Wśród prochów i popiołów wojennej zawiei
Trudno jest szukać choć iskry nadziei.

Warszawa pada, ja - Polska - padam,

niemal samotnie w tę matnię wpadam.
Choć walczą dzielnie żołnierze, urwisy,
to co poradzą "visy" na "tygrysy"?

Zburzone mury, flagi poszarpane -
i nikt nie wie, co dalej wybrane.
A ja?... - obrona i - wyrzuty sumienia,
że przyjaciela dawnego tak obrałem z mienia.
(tu nawiązanie do odebranie Wilna Litwie)

A kiedy się to wszystko skończy
czy zdołamy się kiedyś złączyć?
Pewnie nigdy nie wygasną spory między nami

choć staniemy pod wszystkimi banderami.

A gdy zwycięskie sztandary zawieją...
Niech niebiosa Litwę pod opieką mieją!
Bo choć pewnie nie wróciny do tego,
nie życzę mu naprawdę niczego złego.

Nota: Wiem, trochę kulawa ta poezja, ale... to mój debiut hetalsko-poetycki, więc wybaczcie :]

"To jest siła" (USA)

Chociaż o sławie herosa marzyłem,
nie wiedziałem, co znaczy - wielki, wspaniały.
Chociaż już swoje dawno wywalczyłem,
dziecięce rojenia nie zblakły, nie spłowiały.

Nieraz w ulubionych komiksach czytuję
(siedząc w fotelu i zapijając colą)
o tym, jak sprawiedliwość zło pokonuje
dzięki bohaterom, dzięki moim idolom.

Marzyłem o lataniu i snuciu pajęczyn,
strzelaniu laserami, nadzwyczajnej sile.
Hulankach, powodzeniu u dziewczyn.
Wszystko to teraz leży w jednej mogile.

Zrozumiałem, że siła najczęściej leży w czynach
i nie chodzi o to, kto więcej osób zabije.
Nie chodzi o skuteczność w morderczych maszynach,
lecz o sprawienie, że się to przeżyje.

Chociaż teraz, jako zwycięzca, światem dowodzę,
o tym, co przyszłość może przynieść - nie zapominam.
Do wniosku po dziś dzień dochodzę,
że komiksy... najlepiej dla rozrywki trzymać.