Stróżka krwi spłynęła po jego skroni, żyłka niebezpiecznie pulsowała a serce biło z każdą chwilą coraz mocniej i szybciej. Adrenalina wypełniała każdą część jego ciała. Płynęła w jego żyłach, działała pobudzająco na każdy nerw.

- IZAYAAAA, TY PASOŻYCIE!
- Shizu-chan~ nie krzycz na mnie! - Udał urażonego. Po chwili wybuchnął śmiechem, gdyż Shizuo próbował rzucić w niego torebką jakiejś staruszki. Stał, wiedząc, że zwykły kawałek materiału nic mu nie zrobi. To też się zdziwił; w torebce była sporej wielkości cegłówka.
- Shizu-chan, czy ty próbujesz mnie zabić?!
- Nie wiesz jak bardzo! - Ryknął rozwścieczony blondyn.
- Niestety muszę cię na razie zostawić samego, już tęsknię! - Posłał swojemu przeciwnikowi teatralnego buziaczka i zniknął za rogiem nim ten zdążył zareagować.

ו

Przekręcił kluczyk i wszedł do mieszkania. Do jego nozdrzy dotarł przyjemny zapach. Zawsze uwielbiał mleko łączone z pysznym miodem. Zaciągnął się i nagle stracił panowanie nad nogami.

Upadł na swój bielutki dywan, brudząc go przy tym krwią.
- Cholerny potwór.. - Westchnął.
- Jak on śmiał zrobić mi kuku?! - wykrzyknął, obrócił się na plecy i zasłonił twarz ramieniem.
- Będę musiał poprosić Namie, żeby to wyprała...

Przez kilka minut leżał w ciszy, przysłuchując się swojemu sercu, ale, jak to Izaya, nie trwało to długo, ponieważ zaczął się po prostu śmiać. Turlał się po podłodze, a następnie wstał na równe nogi i ruszył do toalety.

Pomieszczenie było jasne, w odróżnieniu od innych pokoi. Panował tu morski odcień mieszany z bielą. Łazienka była mała, ale zawierała wszystko, co niezbędne. Po lewej stronie stały dwie szafki i pralka. Na przeciwko drzwi, wielka wanna, ozdobiona świecami. Po prawej zaś znajdowała się muszla klozetowa, kran, a nad nim lustro.

Izaya spojrzał na swoje odbicie w lustrze, podziwiając swój wygląd, aby potem skierować wzrok na umywalkę. Oparł się o nią rękoma. Nienawidził tej części siebie. Zawsze próbował ją ukryć, gdzieś w środku. Pierwsza łza spłynęła wzdłuż jego policzka.
-Dlaczego.. Powiedz mi, Shizuo.. Czemu mnie tak nienawidzisz? - Zaśmiał się żałośnie.

Wyjął z apteczki bandaże i zaczął opatrywać ranę na głowie.

ו

Siedział w salonie. Popijając czerwone wino, wpatrywał się w ścianę. Co jakiś czas wycierał pojedyncze łezki.

Nie mógł uwierzyć, że jest takim mięczakiem. Nie dopuszczał do siebie wiadomości, że powodem jego smutku jest bestia z Ikebukuro.

Upił kolejny łyk szkarłatnej cieczy, gdy ktoś zapukał do drzwi. Izaya szybko przemył twarz i poszedł sprawdzić kto próbuje zakłócić jego spokojny dzień. O ile można go tak nazwać..

W przejściu stała Namie, wraz z siostrami Orihara. Bliźniaczki od razu rzuciły się na starszego brata. Izaya od niechcenia je przytulił. Po jego minie można było wywnioskować, że nie jest zadowolony z faktu, iż znowu będzie robił za niańkę.

-Namie-san, wypierz to.~ - Wskazał palcem na brudny dywanik.
-Nie jestem sprzątaczką, idioto. - Warknęła, na co Izaya uśmiechnął się.
-Poza tym, przyszłam tylko po papiery. Idę spotkać się z Seiji'm. - Powiedziała podekscytowana.
-Tylko nie pieprzcie się bez gumki, ja nie chcę być wujkiem. - Machnął teatralnie rękoma. W odpowiedzi dostał ze szpilki w głowę.
-Namie-saaan~~, za co to było? Jesteś okrutnaa! - Zawył, patrząc na swoją sekretarkę z rozbawieniem.
-Zamknij się, bo ci zrobię krzywdę. - Krzyknęła na odchodne i trzasnęła drzwiami.

-Onii-chan, co będziemy robić? - Spytała młodsza z sióstr.
~Wy, pijaweczki, przestaniecie zawracać mi dupę, a ja zatopię się w winie pełnym moich łez. -Pomyślał.
-Mam dużo pracy, zajmijcie się czymkolwiek.
-Onii-chan czy ty piłeś? - Te pytania zaczęły mu działać na nerwy.
-To tak dla relaksu, Kururi. Teraz mykajcie mi z oczu, Iza-nii musi zająć się sprawami dorosłych.~ - Dziewczynki niezadowolone wyjęły język angielski i zaczęły powtarzać materiał.

••