Widział ją z daleka i jedyne co mógł zrobić to krzyknąć:

- Molly, nie!

Aikka wiedział, że już za późno. Jego ziemska księżniczka pędziła ścigaczem w stronę Tridenta pułkownika Kratosa – jednego z Crogów, który właśnie miał wystrzelić potężną kulę ognia swoimi działami.

Nie mogła tego uniknąć. Tu właśnie miało skończyć się dla niej wszystko. Gdy oślepiła ją ogromna kula doznała czegoś niezwykłego. Jej życie, jej rodzina, jej miłość. Wszystko to uderzyło w nią z siłą potężnego huraganu.

Przypomniała sobie dzień, kiedy Crogowie wrócili potężniejsi niż kiedykolwiek. Zginęło tak wielu ludzi. Właśnie wtedy to się zaczęło.

Jako przyjaciółka następcy tronu Nourasii została wezwana przez rząd do uczestniczenia w debacie na temat połączenia sił i ochrony ich planet. Miała być pionkiem politycznego systemu, ale chciała pomóc. Chciała walczyć.

Była pewna, że już nie żywi żadnych uczuć do Aikki. Jak bardzo się pomyliła. Po 5 latach ich spojrzenia znowu się skrzyżowały, a jej serce niemal wybuchło. To było coś ogromnego. Niemal nogi się pod nią ugięły. Tak bardzo próbowała nie rozpłakać się na jego widok. Wszystko wokół przestało mieć znaczenie. Pragnęła przy nim być.

Ich pierwsza rozmowa po tym gdy sojusz został zawarty. Jego ramiona otulające jej ciało. Jej płacz i zapewnienie, że tak bardzo tęskniła. Później oficjalne spotkania. Niby nic nie znaczące muśnięcia dłoni. Dyskretne uśmiechy.

Szkoliła się do walki. Wiedziała, że jej umiejętności były bardziej potrzebne całej galaktyce niż garstce ludzi zainteresowanej wyścigami, jednak kłótnie z ojcem wcale nie pomagały. On się martwił. Jednak to on pierwszy odszedł. Rozpaczała tuląc jego ciało. Nienawiść w niej wezbrała. Przysięgła, że zrobi wszystko żeby zniszczyć Crogów za to co mu zrobili.

Kolejne spotkanie z Aikką. Ich pierwsze pocałunki, pierwsza wspólna noc, przelane wszystkie emocje. Jego zapewnienie o bezgranicznej miłości. Nigdy o niej nie zapomniał.

Walczyli ramię w ramię przez następne dwa lata tracąc coraz więcej. Ludzie i Nourasianie ginęli. Nigdy nie widziała tak wiele krwi, bólu, śmierci.

Wkrótce Król i Królowa odeszli, a syn musiał przejąć władzę. Była przy nim cały czas. Zawsze powtarzał, że jest jego królową, jego bezpiecznym miejscem we wszechświecie. Jego podporą.

Ostatnia wspólna noc. Ostatni pocałunek. Ostatnie słowa.

Za chwilę miała zostawić go samego. Jednak nie odejdzie bez pewności, że Kratos zapłaci za całe cierpienie wszechświata. Musiała zdążyć zanim pocisk wystrzeli. Trwało to może ułamek sekundy. Wleciała w kulę, która zaczęła się rozrastać tuż przed Tridentem. Gdy niewiarygodnie jasne światło zaczęło ją oślepiać, zamknęła oczy. Wszystko trwało tak długo i było niezwykłe. Czuła się taka lekka i spokojna. To było piękniejsze niż cokolwiek we wszechświecie. Nie bała się. Miała umrzeć, ale przynajmniej pociągnie za sobą potwora, który doprowadził do wielu śmierci. Nie tylko Ziemian i Nourasian. Rozluźniła uścisk na kierownicy i ostatni raz przypomniała sobie jego twarz.

Otworzyła oczy. Nastąpił błysk, a później ciemność.