Telefon

Wreszcie był u siebie w domu gdzie nie musiał bać się, że ktoś ukradnie mu drzwi od domu jak będzie spał. Zatem jak (prawie)normalny obywatel zdjął buty i włączając wodę na kawę (nie jest przecież jakimś anglikiem żeby pić o każdej porze dnia herbatę!) usiadł na krześle. Po co on tam w ogóle jechał?
A tak.
Eksport.
Oblizał wargi. To nie tak, że nie lubił tam jeździć i go odwiedzać ale zdecydowanie bardziej wolał to robić gdy szef mu nie kazał.
Tak prywatnie w odwiedziny. Choć dla niego każda okazja była dobra.
Woda się zagrzała. Wstał i wyłączył czajnik. Chciał wyjąć telefon z kieszeni spodni gdy ze zdziwieniem stwierdził, że go tam nie ma. Hypko sprawdził drugą kieszeń z przodu i obie z tyłu w spodniach. Wyszedł przed dom ku miejscu na którym stało auto.
W nim zostawił kurtkę czyli tam już musi być. Nie ma innej opcji. Sprawdził wszystkie kieszenie i schowki jakie miał w aucie i kurtce. W żadnej nie było. Chwila. Skoro na spotkaniu jeszcze miał to może oznaczać tylko tyle, że ten polaczek mu zaiwa...(nie lepiej nie zapeszać jeszcze Iwan przyjdzie) ukradł telefon! Nie żeby się cieszył. Musi wrócić do Polski po telefon.
Cóż...przynajmniej ma pretekst.

Po kilku godzinach gdy wysiadał z auta przed domem Feliksa stwierdził, że chyba jednak gdyby nie przyjechał to polaczek pofatygował się do niego. Choć raz. By miło mu wtedy było. Ale nie. Teraz będzie udawać, że nie wie, że Polska to zrobił specjalnie. Zapukał do drzwi i czekał.
Odpowiedział mu powolny tupot stóp po drugiej stronie.
Ocho.
Słychać zgrzyt otwieranego zamka.
-Akwizytorom mówimy nie.
-Każdego tak witasz?
-Nie tylko wybrańców. Ciesz się.
-Tak tak tak a, teraz przejdźmy do rzeczy.
-Myślałem, że dogadaliśmy się w sprawie ślimaków ale jak masz jakieś wąty to wchodź.-gdyby go nie znał raczej nie zauważyłby tego błysku w jego oku.
Gdy już siedział w jego salonie i popijał spokojnie (o dziwo!) wino.
-No to mów po co żeś się wracał. To musiało być coś ważnego prawda?
-Och. Zapomniałem telefonu. To wszystko.
-A pewien jesteś?-sprawdził po wszystkich kieszeniach znów.
-No dobra. Co jeszcze zdążyłeś mi zwinąć?
-Ja? Skąd te wnioski? Czemu od razu mnie obwiniasz?
-Bo dziś tylko u ciebie byłem.
-Czuję się tym zaszczycony drogi Francjo. Doprawdy.-w tym momencie nastąpiło cmoknięcie w usta. I kolejne.
-Nadal nie rozumiem czemu uważasz, że to u mnie znajdują się twoje zguby.
-Bo widzę swój telefon na twoim stole w kuchni.
-Najwyraźniej go tu zostawiłeś. Trudno.- I kolejny pocałunek. I kolejny.
-Może jednak przenieśmy się gdzieś indziej co?
-To zależy jak chcesz kontynuować tę rozmowę.

Swoją drogą wiecie, że Feliks ma cud gładką szyję? Tak nawiasem mówiąc Francis i Feliks dokończyli swoją rozmowę w sypialni.
Okazało się, że Bonnefoy zostawił u Polski jeszcze portfel (więc jeździł bez prawka), okulary (bo jednak takie posiadał)i kilka innych drobiazgów.
Więc tak czy inaczej musiałby się do swojego polaczka wracać.
Tylko akurat teraz mu się nie śpieszyło.