Dla Panny S.
Wszystkiego najlepszego! :D
Postanowił zrobić mu niespodziankę. Zawsze to Sousuke gotuje dla nich obu. Nic dziwnego, w końcu w kuchni jest mistrzem. Ale Rin zdecydował, że tym razem to on przygotuje dla nich kolację. Fakt, że nie miał pojęcia o gotowaniu, ale przecież dla chcącego nic trudnego, prawda? Poszperał trochę w internecie i znalazł przepis na fajnie wyglądające danie, które wcale nie było trudne do przygotowania.
No może nie do końca "wcale"... Ok, tak naprawdę musiał się nieźle nagimnastykować, mało co nie puścił kuchni z dymem a i jego własne życie kilka razy znalazło się w niebezpieczeństwie. Ale oto teraz z dumą patrzył na efekty swojej pracy. Jedzenie było gotowe, kuchnia wysprzątana, stół zastawiony, świece przygotowane, by je zapalić. Wszystko - łącznie z niesamowicie podekscytowanym Rinem - czekało na powrót Sousuke do domu.
Kiedy usłyszał dźwięk klucza przekręcanego w zamku a potem otwierające się drzwi, ledwo był w stanie ustać w miejscu. Kiedy kilka sekund później Sousuke wszedł do mieszkania, Rin usłyszał jego głos dochodzący z przedpokoju.
- Jestem w domu! Hej Rin, mam chipsy, piwo i kilka filmów na dv...
Zaniemówił kiedy wszedł do salonu i zobaczył co przygotował Rin. Widok jego miny w tym momencie był bezcenny. Totalne zaskoczenie przechodzące w ten jego obłędny uśmiech.
- A co to takiego? – zapytał spoglądając na Rina.
- Ja… Yyyy… Pomyślałem, że zrobię ci niespodziankę i… No… Przygotowałem kolację…
Dlaczego tak nagle poczuł się taki zdenerwowany? I dlaczego paliły go policzki?
Sousuke podszedł do niego szybko, objął jego twarz dłońmi i pocałował delikatnie. Potem spojrzał mu w oczy uśmiechając się.
- No to udało ci się mnie zaskoczyć – pogłaskał go kciukiem po policzku – Nie spodziewałem się, że kiedykolwiek będziesz w stanie cokolwiek ugotować.
Rin poczuł, że czerwieni się jeszcze bardziej.
- Zamknij się idioto. Jak nie chcesz jeść, to nie musisz.
Chciał się od niego odsunąć, ale Sousuke objął go rękoma w pasie.
- Sam się zamknij. Umieram z głodu. Do tego pachnie genialnie.
Cmoknął go jeszcze raz i zabrał się za zapalenie świec.
- Co szef kuchni serwuje? - Sousuke objął Rina w pasie od tyłu, kiedy ten nakładałem jedzenie – Naprawdę świetnie pachnie…
Rin obrócił się twarzą do niego trzymając talerze w rękach.
- Ryż z curry – odpowiedział trochę niepewnym głosem, ciągle był lekko podenerwowany, martwił się, czy Sousuke będzie smakowało to, co przygotował - Wiesz… To nic szczególnego… Przecież kucharz ze mnie żaden. Znalazłem po prostu przepis w internecie. Ale nie wiem, czy będzie smaczne.
- Oj, przestań już gadać – Sousuke cmoknął go w usta i zabrał mu talerze z rąk – Umieram z głodu. I ciekawości. Chodźmy jeść.
Poszedł za nim do stołu. Usiedli naprzeciwko siebie. Między nimi paliły się ustawione na stole świece. Wcześniej zastanawiał się czy to nie będzie przesada, ale widząc teraz jak światło świec oświetla twarz Sousuke, jak jaskrawe płomyki odbijają się w jego oczach, uśmiechną się do siebie lekko.
W tej samej chwili Sousuke spojrzał na niego.
- Co to za uśmiech? O czym myślisz?
- Yyyy… Tak tylko. Zastanawiałem się czy te świece to nie przesada…
Sousuke uśmiechnął się patrząc mu w oczy.
- Skąd. Od czasu do czasu możemy zrobić coś romantycznego. Wiem w końcu jak lubisz taki rzeczy.
Pochylił się nad stołem i lekko musnął wargi Rina. Nie żeby zaskoczył go tym gestem. Nic z tych rzeczy. To był absolutny zbieg okoliczności, że jego oczy rozszerzyły się właśnie w tej chwili.
Sousuke opadł z powrotem na swoje krzesło i zabrał się do jedzenia.
Przez chwilę robił to w ciszy a Rin patrzył na niego z wyczekiwaniem.
- Mmmm…. Świetne… - odezwał się w końcu – Nie za ostre, ale intensywne…
- Naprawdę? – Rin zapytał nie kryjąc swojego zaskoczenia. Naprawdę martwił się, o to, czy jedzenie będzie w ogóle jadalne.
- Naprawdę – Sousuke zapewnił go uśmiechając się a Rin poczuł jak przyjemne ciepło rozlewa się po jego ciele.
- A ty dlaczego nie jesz?
Rin zamrugał zaskoczony pytaniem. Dopiero teraz zorientował się, że tak bardzo skupił się na wyczekiwaniu na jego reakcję, że sam jeszcze nie tknął własnego jedzenia.
Sousuke zaśmiał się cicho.
- Czyżby jedzenie było zatrute? – zapytał marszcząc brwi.
- Taaaaa, niby jaki miałbym mieć w tym interes? – Rin się roześmiał.
- No nie wiem… Może planujesz mnie podtruć i zaciągnąć do łóżka.
Mina Sousuke była nieprzenikniona, jednak Rin dostrzegł w jego oczach figlarne iskierki.
Uśmiechnął się łobuzersko patrząc swojemu chłopakowi w oczy.
- Wiesz Sou… Nie potrzebuję żadnych podstępów żeby to zrobić.
Kiedy skończyli jeść i Rin zabrał się za sprzątanie po kolacji, Sousuke ruszył za nim do kuchni i przytulił go od tyłu kiedy ten wstawiał naczynia do zlewu.
- Kolacja była pyszna – zaczął opierając głowę na ramieniu Rina i mówiąc wprost do jego ucha – Teraz pora na deser.
Sousuke nie widział jego miny, ale słyszał uśmiech w jego głosie kiedy Rin zapytał:
- A na co masz ochotę?
Bingo. Dokładnie na taką odpowiedź liczył.
- Na ciebie, Rin – powiedział zanurzając twarz w jego szyi. Zaczął całować delikatną skórę. Rin odchylił głowę ułatwiając mu dostęp.
- Mmmm… - zamruczał cicho – Myślę, że da się coś z tym zrobić.
Sousuke zaśmiał się cicho, obrócił Rina twarzą do siebie. W jego oczach już płonęły dzikie iskierki pożądania. Nie był w stanie dłużej mu się oprzeć. Zachłannie wpił się w jego cudownie miękkie wargi. Rin rozchylił lekko usta pozwalając by język Sousuke zagłębił się w nie i zaczął pieścić jego własny. Sousuke czuł jak Rin zaczyna rozpływać się w jego ramionach. Wsunął dłonie pod jego koszulkę. Podwijał ją i jednocześnie gładził aksamitną skórę na jego umięśnionym brzuchu. Powoli przesuwał ręce wyżej aż zdjął z niego ubranie. Zaczął całować jego szyję. Czuł tętnice pulsującą pod skórą. Serce Rina waliło jak szalone. Usta Sousuke przesunęły się na jego ramię i obojczyki. Potem znów zanurzył twarz w jego szyi, przyssał się do jasnej skóry zostawiając na niej czerwony ślad. Rin jęknął, ale nie miał nic przeciwko. Dłonie Sousuke cały czas tańczyły po jego ciele aż zawędrowały na jego biodra. Przyciągnął ich jeszcze bliżej do siebie. Ich spodnie zaczynały robić się już nieznośnie ciasne. Znów zachłannie całując usta Rina, Sousuke zaczął rozpinać jego jeansy, które po chwili wylądowały na podłodze razem z bokserkami. Sousuke z zadziornym uśmieszkiem spojrzał na zupełnie sztywną męskość Rina.
- No no no… Ktoś tu jest naprawdę napalony – zaczął się z nim droczyć.
Rin jęknął, policzki paliły go jak cholera.
- Zamknij się, idioto. Tak jakbyś ty był w lepszym stanie – powiedział zaciskając dłoń na wyraźnej wypukłości w jeansach Sousuke.
Ten tylko uśmiechnął się tym swoim obezwładniająco seksownym uśmieszkiem a potem pochylił się do ucha Rina i wyszeptał zmysłowo niskim głosem.
- Widzisz jak na mnie działasz, Rin.
Rin westchnął głośno. Dłonie Sousuke powędrowały na jego pośladki. Uniósł go lekko i posadził na kuchennym blacie. Nie odrywając się od jego zachłannych ust, wsparty jedną ręką o stół, drugą zacisnął na tak bardzo spragnionym pieszczot penisie Rina. Przesuwał dłoń w górę i w dół masując szew jego pulsującej męskości i napawał swoje uszy jego westchnieniami. Rin zawsze był głośny, nigdy nie potrafił się powstrzymać. A Sousuke uwielbiał słuchać jego jęków i westchnień. Jego głos doprowadzał go do szaleństwa. Za to pieszczoty Sousuke doprowadzały do szaleństwa Rina. Co do tego nie było wątpliwości. Rin był już niemal na skraju orgazmu. Zaciskając palce na twardych, umięśnionych przedramionach swojego chłopaka wyszeptał zachrypłym głosem.
- Sou… Sou czekaj… Ja zaraz… Nie chcę jeszcze… Nie tak…
Jego dłonie powędrowały do spodni Sousuke, drżące palce zaczęły siłować się z rozporkiem.
- Chcę żebyś mnie pieprzył. Chcę dojść kiedy będziesz we mnie.
Sousuke zaparło dech. Jak mógłby sprzeciwić się takiej prośbie?
Chwilę później jego ubrania leżały na podłodze, a on sam zamykał jedną z kuchennych szuflad trzymając w dłoni niewielką buteleczkę. Niewątpliwym plusem było to, że butelki z lubrykantem były pochowane w wielu strategicznych miejscach ich mieszkania. W końcu nigdy nie wiadomo gdzie i kiedy mogą okazać się przydatne.
- Połóż się – powiedział łagodnym tonem do Rina – musimy najpierw cię przygotować.
Zanim Rin opadł plecami na blat, Sousuke delikatnie musnął jego wargi.
- Jesteś pewien, że nie chcesz pójść do łóżka?
- Bierz mnie tu i teraz, bo długo już nie wytrzymam – usłyszał odpowiedź, która sprawiła, że uśmiechnął się łobuzersko.
- Mmm… Jaki zdesperowany… - powiedział cicho.
- Zdesperowany jak cholera. Dlatego błagam Sou, bierz się do robOOOOTYYYY!
Sousuke nie pozwolił mu dokończyć zdania, jego wilgotny od chłodnego żelu palec wślizgnął się w rozpalone wnętrze Rina.
- Tak, Sou. Taaaaaak. OCH!
Sousuke nie próżnował. Szybko dodał drugi palec. Zaczął otwierać Rina, a ten bezwstydnie wił się na blacie, jęcząc i przeklinając drżącym głosem. Niemal desperacko kołysał swoimi biodrami napierając na dłoń Sousuke. Miał ochotę błagać żeby się pośpieszył. Żeby darował sobie te palce i dał mu to czego tak naprawdę pragnął. Z drugiej strony dobrze wiedział, że Sousuke nigdy nie zrobiłby z nim niczego bez odpowiedniego przygotowania, niczego co mogłoby sprawić mu ból.
Na szczęście już chwilę później poczuł kolejny palec. Wtedy nie był już w stanie dłużej wytrzymać.
- Sou… Już wystarczy… Błagam…
Sousuke chyba też nie miał siły dłużej czekać. Cofnął dłoń, w tym czasie Rin usiadł na blacie i zarzucił mu ręce na szyję. Wpił się w jego usta z dziką zachłannością.
- Boże, Sou… Jak ja cię kocham – wydyszał z trudem łapiąc oddech po zachłannym pocałunku.
- Ja ciebie też. Tak cholernie mocno – Sousuke odpowiedział przygryzając dolną wargę Rina – Gotowy? – Zapytał spoglądając mu w oczy.
Przez chwilę nie mógł oderwać od niego wzroku. Sousuke kochał oglądać Rina w takim stanie. Z potarganymi włosami i zarumienionymi policzkami. Z ustami opuchniętymi od pocałunków i źrenicami rozszerzonymi z pożądania. A najlepsze było to, że tylko Sousuke mógł oglądać go takiego, że tylko on doprowadzał go do takiego stanu. Uwielbiał tą świadomość.
Kiedy Rin przytakną, potwierdzając, że jest gotowy, Sousuke chwycił go za biodra i przysunął na krawędź stołu. Rin podparł się na wyprostowanych rękach za swoimi plecami. Sousuke oparł jedną jego nogę na swoim ramieniu, drugą Rin położył na jego biodrze. Teraz Sousuke miał idealny dostęp. Powoli zaczął zanurzać się w rozpalonym ciele Rina. Ten jęknął i zacisnął powieki. Sousuke momentalnie się zatrzymał.
- Nie, nie przestawaj, jest dobrze – zapewnił go Rin.
- Na pewno?
Rin uniósł powieki, spojrzał Sousuke w oczy uśmiechając się.
- Tak, nawet lepiej niż dobrze. Nie przestawaj, Sou.
Sousuke pochylił się do przodu, pocałował go delikatnie.
- To co, ruszamy? – zapytał z zadziornym uśmieszkiem.
Rin jęknął, opadł plecami na blat.
- Zamknij się i bierz się wreszcie do roboty.
Sousuke zaśmiał się cicho. Zaczął kołysać biodrami. Początkowo powoli i delikatnie. Rin wzdychał głośno wyjękując jego imię. Nie był w stanie być cicho, kiedy z każdym pchnięciem Sousuke wchodził coraz głębiej wypełniając go całego. Jego ciało zaciskało się wokół twardej męskości Sousuke. Ten pochylił się do przodu, by dosięgnąć ust Rina. Ich pocałunki były teraz zachłanne i chaotyczne. Co chwila przerywane próbami zaczerpnięcia oddechu, co przychodziło im obu z coraz większym trudem lub głośnymi westchnieniami i wyjękiwanymi przekleństwami. Jedna z dłoni Sousuke powędrowała w dół ciała Rina. Zacisnął palce wokół jego boleśnie spragnionej uwagi męskości i zaczął pieścić go synchronizując ruchy swojego nadgarstka z rymem w jakim kołysał biodrami. Rytmem, który zdecydowanie przyśpieszał z każdą upływającą chwilą. Wbijał się w jego rozpalone pulsujące ciało coraz szybciej i mocniej sprawiając, że Rin z ledwością nad sobą panował.
- Tak Sou... Tak... Och... Jesteś... Nieee... Niesamowity... Och... Kocham... Kocham cię... Tak... Bardzo... Cię... Kocham... - jedno słowo Rina przypadało na jedno głębokie pchnięcie Sousuke.
Wystarczyło ich jeszcze tylko kilka. Jeszcze tylko kilka razy Sousuke zanurzył się w rozpalonym ciele Rina i wreszcie to poczuli...
Poczuli jak przez każdą pojedynczą komórkę ich ciał przelewa się fala nieopisanej rozkoszy. Jak każdy nerw przeszywa nieziemsko przyjemny, intensywny impuls. Wtulili się w siebie z całych sił drżąc w spazmach niesamowitego spełnienia. Na moment stracili kontakt z rzeczywistością. Teraz nie istniało nic innego. Tylko oni dwaj, ich splecione ciała i serca bijące obłędnie szybkim, ale identycznym rytmem.
Sousuke wtulił twarz w szyję Rina, napawał się jego cudownym zapachem. Dopiero po chwili uniósł głowę i ich spojrzenia spotkały się. Na ustach Rina błądził błogi uśmieszek. Sousuke odgarnął z jego twarzy zbłąkany kosmyk włosów, delikatnie pocałował jego zaczerwienione wargi. Rin zaśmiał się cicho.
- Cholera... To było...
- Niesamowite - Sousuke dokończył za niego też zaczynając się śmiać.
- O taaaaak - Rin potwierdził ciągle oddychając szybko.
Sousuke tylko się uśmiechnął. Delikatnie pogładził go po policzku i jeszcze raz go pocałował.
Potem wziął Rina na ręce i zaniósł go do łóżka.
