Witam :) Po przeczytaniu dość dużej ilości ficków postanowiłam spróbować własnych sił. Jest to moje pierwsze opowiadanie więc proszę o wyrozumiałość. Historia będzie głównie krążyć wokół Harre'go i Toma, ich relacji oraz pragnień. Planuje slash, ale nie jestem jeszcze do końca pewna. Klimat postaram się utrzymać raczej mroczny a postacie mam nadzieje odwzoruje kanonicznie. Obiecuje że Tom będzie jak najbardziej prawdziwą postacią która nagle nie oszaleje z miłości. :)

Jeśli choć jedna osoba będzie zainteresowana tym opowiadaniem będę niezmiernie szczęśliwa. Na razie nie obiecuje regularnych aktualizacji ponieważ w maju mam maturę ale jak tylko ten koszmar się skończy z radością będę pisać więcej :)

Zapraszam do czytania!

Ps: Bardzo proszę o komentarze. :D


Prolog

Tom Riddle mógł szczycić się tym, że jego życiem nie kierowały emocje. Zawsze potrafił myśleć trzeźwo i nie kierować się czymś tak bzdurnym jak uczucia. Już dawno się ich wyzbył. Pogardzał za to tymi, którzy ukazywali podobną słabość i odsłaniali przed nim swoje pragnienia, wprost prosząc o to, żeby użyć ich przeciwko nim. Jego myśli mimowolnie powróciły do niedawnego incydentu w ministerstwie, gdy próbował opętać Chłopca Który Przeżył. Wyczuł w nastolatku mrok i potencjał. Nie podejrzewał, że ten jakże naiwny Gryfon posiada taką moc. Harry Potter za bardzo był indoktrynowany. Za słaby. Zawsze kierował się tym, z czego tak bardzo szydził - miłością.

Czarny Dwór, gdzie mieściła się rezydencja Mrocznego Lorda, spowity był w przyjemnym mroku. Wszędzie panowała złowroga pełna oczekiwania cisza. Dwór był piękny, lecz budził jakiś dziwny niepokój. W pełni oddawał naturę przebywających w nich ludzi. Teraz jednak panowała w nim pustka. Śmierciożercy zostali wysłani na ważne misje. W Manor postał tylko Czarny Pan.

Nie wyglądał jednak tak samo jak w Ministerstwie Magii dwa tygodnie temu. W niczym nie przypominał człowieka o twarzy węża. Miał teraz czarne włosy, bardzo bladą skórę, a jego oczy… miały barwę krwi. Jawny dowód używania Mrocznych Sztuk. Wyglądał na około dwadzieścia pięć lat. Długo zajęło mu powrócenie do tego wyglądu. Jednak warto było. Ludzie zawsze zwracali uwagę na wygląd. Już jako nastolatek potrafił doskonale manipulować nimi swoim urokiem osobistym. Usta Lorda Voldemorta uniosły się w niesamowicie zimnym, szyderczym uśmiechu. Większość ludzkiej populacji to głupcy, za słabi, by sięgnąć po potęgę.

I znów jego myśli powędrowały do Harry'ego Pottera. Czy on także okaże się równie słaby? Może wcale nie musi go zabijać? Chłopak jest zbyt potężny, by pozostał po Jasnej Stronie. Jeśli wybierze źle podpisze na siebie wyrok. Jeśli jednak wszystko pójdzie zgodnie z planem to Tom powita go wśród swoich. Oczywiście nie zapomniał chłopakowi trzynastu lat tułaczki jako cień, ale musiał przyznać przed samym sobą, że to on postąpił lekkomyślnie próbując go zabić bez dokładnej analizy sytuacji.

Za inne sprawy i plany, jakie mu pokrzyżował Potter odpowie. Jednak najpierw trzeba go przeciągnąć na swoją stronę. Stary Trzmiel tylko ułatwia mu zadanie! Okłamuje chłopaka na każdym kroku. A on, Lord Voldemort, był mistrzem manipulacji. I zawsze dostawał to, czego chce.

Czarny Dwór wypełnił zimny, pełen triumfu śmiech.