Harry bynajmniej nie spodziewał się, że Remus ma daleką rodzinę w Stanach, ale kiedy Derek Hale pojawił się na pewnym niedzielnym obiedzie, musiał przyznać, że dowody na to były naoczne. Wilkołak był sporo wyższy od niego, a szerokie barki zapewne musiały utrudniać mu mieszczenie się w kabinkach prysznicowych w hotelach. A przynajmniej Harry nie mógł się pozbyć takiego wrażenia, kiedy patrzył na mężczyznę, którego twarz nie wyrażała zbyt wielu emocji, jeśli nie liczyć zaskakująco ekspresyjnych brwi.

Snape zapewne mógłby z facetem konkurować w kwestii kto bardziej nienawidzi świata.

- Więc to ty jesteś czarownicą - powiedział Derek Hale patrząc wprost na niego.

ooo

- Po raz ostatni powtarzam, że jestem czarodziejem, a nie czarownicą. Nie żadną wiedźmą i tak dalej. Jestem czarodziejem! To męski odpowiednik czarownicy, co jest całkiem logiczne, od kiedy jestem facetem. Czarodziej to termin najbardziej adekwatny. Muszę cię poinformować, że to nie jest takie hop siup. Żeby zasłużyć na ten tytuł i wypowiadać go z dumą musiałem skończyć szkołę, zatem odrobinę szacunku. I powtórzę jeszcze raz, że jestem czarodziejem, a to męska forma czarownicy. No i nie ma czegoś takiego jak męski odpowiednik wiedźmy - uściślił na koniec.

Derek Hale nie wtrącił ani jednego słowa. Harry naprawdę nienawidził rozmawiać z jego brwiami.

ooo

- Co możesz mi opowiedzieć o was? - spytał Derek i to było tak nieoczekiwane, że Harry początkowo pojęcia nie miał co jest grane.

A potem wstąpił w niego nowy entuzjazm, ponieważ Hale ewidentnie się przełamał i chciał poznać ich świat, a tego nie zamierzał mu odmawiać bynajmniej. W końcu magia była tak cudowna i każdy powinien mieć chociaż możliwość zerknięcia na nią, jeśli nie jest w stanie sam praktykować.

- A co chcesz wiedzieć? - spytał, ponieważ nie miał pojęcia od czego zacząć.

Mnogość tematów mieszała mu w głowie.

- Jak was zabić? - zainteresował się Hale i sądząc po tonie głosu, mówił całkiem poważnie.