Tekst z 9.06.2014. Betowała Pico.


Sen powoli ogarniał umysł Sasuke. Za oknem szalała śnieżyca, a on leżał w ciepłym łóżku, po uszy opatulony kołdrą i kocem. Czuł się lekko i tracił już kontakt z rzeczywistością, myśląc o rzeczach całkowicie z sobą niepowiązanych. Jeszcze tylko chwila i zapadnie w głęboki sen.
Nagle drzwi do mieszkania głośno się otworzyły, a zaraz potem rozległ się szczęk kluczy rzucanych na szafkę przy wejściu.
Sasuke otworzył gwałtownie oczy, brutalnie wyrwany z błogiego stanu. Czy ten kretyn nie mógł zachowywać się ciszej? Albo chociaż przyjść chwilę później, kiedy byłby tak pogrążony we śnie, że nic by nie słyszał?
Usłyszał szelest zdejmowanej kurtki i pociąganie nosem. Naruto musiał bardzo zmarznąć w drodze do domu. Pracował w szpitalu i nieraz zdarzało mu się zostawać na nocnych dyżurach i wracać późno. Miał na tyle blisko, że wolał przejść tę odległość pieszo, bez pakowania się w korki czy ciśnięcia w komunikacji miejskiej. Ale nie aż tak, żeby nie przemarznąć podczas siarczystego mrozu i sypiącego śniegu, który całkowicie ograniczał widoczność.
Sasuke zamknął z powrotem oczy i odwrócił się na drugi bok, tyłem do drzwi. Zsunął się na krawędź łóżka z nadzieją, że Naruto nie wpadnie na pomysł przytulenia się do niego.
Jego obawy okazały się jak najbardziej prawdziwe, kiedy, po zrzuceniu z siebie wszystkich ubrań, Uzumaki wsunął się pod kołdrę i przysunął się do niego. Co gorsza, objął go w pasie i wtulił twarz w jego plecy.
— Kretynie! — warknął Sasuke, czując lodowatą dłoń na brzuchu. Równie zimne stopy wsunęły się między jego łydki. — Puszczaj mnie, już! — Wbił łokieć pod żebra chłopaka, odsuwając go od siebie. Szybko skorzystał z odrobiny przestrzeni i owinął pół kołdry wokół swojego ciała, by Naruto nie mógł się do niego na powrót przykleić. — Wiesz, że nienawidzę, jak mnie dotykasz zimnymi łapskami.
— Draniu! — jęknął niezadowolony Uzumaki. — Nie powinieneś tak narzekać, skoro sam jesteś jak z lodu — burknął, mimo wszystko próbując przycisnąć się do ciepłego ciała swojego chłopaka.
— Spadaj. Masz swój kawałek kołdry, powinien ci wystarczyć. I daj mi spać.
— Zabrałeś niemal całą! — Naruto zacisnął pięść na przykryciu i pociągnął mocno w swoją stronę. — No weź, podziel się ciepłem. Wiesz przecież, że to najlepszy sposób na rozgrzanie.
Odpowiedziała mu cisza. Wychylił się, żeby spojrzeć na twarz Sasuke, ale ten miał zamknięte oczy i zupełnie gdzieś stan swojego chłopaka.
— Dupek — mruknął Naruto. — Palant i świnia. — Spróbował wcisnąć się pod resztkę kołdry, która mu została. Zaczynał coraz bardziej trząść z zimna, a nie był nawet w stanie należycie się przykryć. — Nienawidzę cię — burknął, zaciskając zęby, by przestały o siebie uderzać.
Po kilku długich dla niego minutach, kiedy to pomimo zmęczenia nawet nie był bliski zaśnięcia, Uzumaki poczuł niespokojny ruch obok siebie. Po chwili umięśnione ramiona objęły go, przyciągając do klatki piersiowej i dając upragnione ciepło.
— Przez twoje dygotanie i szczękanie nie można spać — wyjaśnił szeptem Uchiha.
Naruto wtulił się mocniej w Sasuke i zamruczał zadowolony.
— Dzięki. — Uśmiechnął się i pocałował mężczyznę w mostek.
Nie zasnęli od razu, przemarznięta skóra Naruto skutecznie im to uniemożliwiła. Powoli jednak ogrzewali się nawzajem, odpływając jednocześnie w krainę snu.