„Sens życia"
Przy akompaniamencie „Ave Maria" Schuberta
Cały magiczny świat już teraz nie miał przyszłości. Harry Potter, który miał ostatecznie zabić Voldemorta – nie żyje. To Czarny Pan go zgładził.
Ale człowieka, który szedł przez błonia Hogwartu zapełnione trupami to nie obchodziło, jego już nic nie obchodziło. Teraz posiadał tylko jeden cel – odnaleźć ją żywą.
Jego czarna szata była cała w strzępach, a włosy potargane i w niektórych miejscach poprzyklejane przez zaschniętą krew do twarzy. Wielka Bitwa zebrała ogromne żniwa i mężczyzna, gdy szedł pomiędzy trupami zauważał wiele znajomych twarzy. Profesorowie, jego byli uczniowie, członkowie Zakonu Feniksa... Walczył przeciwko Śmierciożercom, co sprawiło, że Voldemort dowiedział się prawdy o jego zdradzie. A on wiedział, że Lord go znajdzie i , prędzej czy później, zabije.
Teraz już tym się nie martwił, ponieważ jego umysł zaprzątała inna rzecz. Szukał jej. Tej jedynej, która całkowicie odmieniła jego nędzne życie. Zmieniła go z człowieka ponurego i zimnego w radosnego i emanującego ciepłem. Dzięki niej zaczął się uśmiechać choć nigdy tego nie robił. Potrafił przytulić ją i powiedzieć „Kocham cię" bez żadnego konkretnego powodu. Zrozumiał, że użalanie się nad tym, jak bardzo tęskni za Lily – nic nie da. Teraz liczyła się tylko Catherin. Sens jego ziemskiego życia.
Nagle wśród tylu nieboszczyków dostrzegł... ją.
- Cath – szepnął.
Podbiegł szybko do leżącej kobiety i zaczął ją badać wzrokiem.. Te same oczy, usta, rysy twarzy. Wszędzie by je rozpoznał. Dotknął jej policzka z nadzieją, że może jednak się obudzi, że może tylko śpi. Jednak tak się nie stało. Nadal leżała w bezruchu na ziemi. Naprawdę wyglądała jakby tylko zasnęła i za chwilę miałaby wstać i rzucić mu się w ramiona z tym cudownym uśmiechem na twarzy. Tak nie będzie. Mężczyzna popatrzył na nią ze łzami w oczach:
- Cath, Catherin... Dlaczego mnie zostawiłaś? Powiedz mi... Dlaczego?! – krzyknął oczekując odpowiedzi jednak usłyszał tylko głuchą ciszę.
Bezradny chwycił ją w ramiona, tak jak przed laty martwą Lily, i zaczął rzewnie płakać.Nie wstydził się łez. Teraz jego jedynym marzeniem było znaleźć się znowu u boku Catherin i zobaczyć ten jej piękny uśmiech. Teraz, gdy zabrano mu sens życia, chciał tylko umrzeć. Pragnął śmierci i modlił się, wręcz, by Czarny Pan znalazł go jak najszybciej i pomógł mu zakończyć ten żywot. Nagle usłyszał szelest szaty innego czarodzieja. Dźwięk robił się coraz głośniejszy i mężczyzna poczuł, że jego modły zostały wysłuchane.
Nagle usłyszał głos:
- A jednak ta szlama coś dla Ciebie znaczyła Severusie? – wysyczała postać z różdżką w ręku – Zdradziłeś mnie...
Snape nie zamierzał mu się z tego tłumaczyć.
- Milczysz... Byłeś bardzo dobrym sługą... Ale teraz... – dodał całkiem beztrosko – ...muszę cię zabić.
Snape przytulił się mocno do kobiety i wyszeptał „Kocham Cię". Przymknął oczy. Zaraz znajdzie się obok niej i przeprosi za to, że jej nie obronił.
- Spójrz na mnie. Pokłoń się śmierci... Avada Kedavra! – popłynęło zielone światło i Severus odszedł do Catherine. Do sensu swojego życia. Już na wieczność.
