-MATSUMOTO!

Kapitan Hitsugaya wydawał się…nie on był piekielnie wściekły. Jego krzyk rozniósł się chyba po cały Soul Society.

-Ten paskudny leń nie sporządził raportu z 5 dni mojej nieobecności.

Wtedy w drzwiach pojawił się ten właśnie leń , Rangiku.

-C-co tam Hitsugaya taichou? Już wróciłeś! Jak tam twoja znajoma się miewa..h-hę?

Matsumoto, poczuła chłód. Była podenerwowana wiedziała, że chodzi o te przeklęte raporty.

-Ty śmierdzący leniu, gdzie są raporty!

Matsumoto zacisnęła usta i wzrokiem błądziła po suficie z miejsca na miejsce, byleby nie spotkać się, z rażącymi lodowym szmaragdem oczyma.

-No raporty, kapitan mówi..cóż te raporty one..ee

Matsumoto skoczyła w stronę szafki.

-Tu są na pewno gdzieś nooo, wiadomo, przecież wczoraj je tam poukładałam wszystkie.

Hitsugaya westchnął głęboko i pokręcił głową z niedowierzaniem.

-Ja mogłaś poukładać coś czego nie napisałaś?...

-Jak to nie, kapitanie? Ranisz mnie myśląc, że jestem takim obibokiem! -Protestowała kobieta

-Ty paskudny kłam… -Hitsugaya miał już na nią ryknąć, ale zacisnął pięści, wypuścił powietrze z płuc i skierował się w stronę kalendarza.

-Dziś 29 września, masz farta- Toshiro sięgnął pod kapitańskie Haori i wyjął spod niego małe pudełeczko- niczego nie powinnaś dostawać, śmierdzący obiboku…

Matsumoto podrapała się w policzek.

-Dziś 29…przecież to moje Urodziny, oh przez te strumienie polewającego się w ciagu tych pieciu dni sake straciłam rachu-

Matsumoto ujrzała gniewny wzrok kapitana, z tym sake troszkę się zagalopowała, jednak szybko to naprawiła.

-Eeee…Oa no! OH! Kapitanie, kochany! To prezent, dla mnie?..

-tsa..-burknął Hitsugaya.

Matsumoto skoczyła by go przytulić, pomimo jego niemego protestu wtuliła jego biedną główkę w swój nadzwyczajny biust.

Nie Mpchesz MspMpfaczyć CoMp dostmpfłaś? -pozwiedzał Hitsugaya, którego głos tłamszony był przez biust.

-Ach tak,- kobieta dosłownie wyrwała mu pudełeczko z ręki.

Kiedy rozpakowywała prezent Toshiro wypomniał jej o raportach- Na jutro ma być wszystko zrobione, zrozumiano?

XXXXXXX

Krótkie i dobrze, komu by się tam chciało czytać, moje długie wypociny, Ne? c;

Chyba jedyne opowiadanie, które jako tako wyszło mi bez zbędnego wysiłku :D