W uroczystości nagrodzenia zwycięskiego zespołu koszykówki brały udział wszystkie gimnazja, które w tym roku przystąpiły do mistrzostw. Było ponad sto drużyn, lecz zwycięzca mógł być tylko jeden. W tym roku, jak i w poprzednich wygrała drużyna Teiko. Do wygranej przyczyniło się wiele osób, lecz to szóstka z nich przykuwała uwagę pozostałych. Szóstka cudownych dzieciaków, nazywana również, jako Pokoleniem Cudów- Kiseki no Sedai. Każdy z nich miał swoją niezwykłą umiejętność. Każdy specjalizował się w czymś innym, odrębnym, lecz jedna osoba zwracała największą uwagę. Nie tyle pozostałych drużyn, co Kiseki no Sedai. Była to jedyna dziewczyna w drużynie, vice-kapitan Teiko, kuzynka kapitana Akashi'ego Seijuro– Kuroko Tetsumi. Była podziwiana przez pozostałą piątkę. Nie specjalizowała się w niczym szczególnym, lecz nie działo się tak, ponieważ dziewczyna nie miała talentu do gry. Stało się to w wyniku wypadku, któremu uległa. Nastąpił on na krótko przed pierwszym rokiem w Teiko, dlatego teraz jedyne, co mogła robić to podawać piłki.
Poza gimnazjum Teiko na pierwszy plan w oczach innych wysuwał się As Pokolenia Cudów Aomine Daiki. Był niesamowicie uzdolnionym zawodnikiem, a dzięki swojemu naturalnemu stylowi koszykówki wydawał się wręcz niepokonany. Mało, kto jednak wie, że i on ma słabość. O tym jednak wiedzieli tylko pozostali członkowie Kiseki no Sedai. Jedyną osobą, która umiała sprzeciwić się sile Aomine była Kuroko. Byli swoimi przeciwieństwami, lecz zarazem najlepszymi przyjaciółmi. Przez innych nazywani „Cieniem i Światłem", lecz żadne z nich nigdy nie brało tego na poważnie. Wydawałoby się, że już zawsze będą trzymać się razem. Nikt przenigdy nie widział, aby się pokłócili. Owszem nie zawsze się zgadzali ze sobą, jak wszyscy zresztą, lecz nigdy nie doszło między nimi do kłótni. Do czasu…
Dzień przed finałami mistrzostw zorganizowano dodatkowy trening. Jak zawsze vice-kapitan i jej partner, As, zostali dłużej, aby potrenować indywidualnie. Jak zawsze wracali razem do domu i jak zawsze poszli razem na lody. Wydawałoby się, że jest to dzień jak zawsze, lecz tym razem było inaczej. As jak zwykle tłumaczył, że niepotrzebnie poszedł na trening, że to i tak nie ma sensu. Cień nie mógł się z tym zgodzić. Miała już dość użalania się swojego partnera. Wyznała mu to, lecz on zupełnie tego nie zrozumiał. Chwilę po tym można było usłyszeć krzyki na ulicy. Ludzie patrzyli się na nich nie wiedząc, co się dzieje. Oni sami nie wiedzieli. Byli zdziwieni swoim zachowaniem, lecz żadne z nich nie chciało tego okazać. Nikt wcześniej nie spodziewałby się, że zazwyczaj spokojna Tetsumi może podnieść głos na swojego najlepszego przyjaciela. On sam nie wiedział, dlaczego uwaga dziewczyny tak go poruszyła. Chwilę po tym rozeszli się. Każde wróciło do swojego domu z poczuciem winy.
Następnego dnia pojawili się wraz z pozostałą czwórką na zawodach. Ani razu się do siebie nie odezwali, co przykuło uwagę Akashi'ego i Momoi Satsuki, menedżerki i przyjaciółki Kuroko i Aomine. Woleli jednak nie zwrócić na to uwagi innych i nie wspominać o problemie, dopóki, dopóty to nie będzie konieczne.
Pierwsza połowa minęła dosyć spokojnie. Jedyną rzeczą, która uległa zmianie była współpraca pomiędzy Kuroko i Aomine. Wydawało się, że nie mogą się ze sobą zgrać. Podania były nierówne. Rzadko, kiedy były dobrze przyjmowane. W przerwie między połowami cała drużyna udała się do szatni, aby tam zregenerować siły. Po usłyszeniu kilku słów od trenera, w sali panowała cisza. Jedynie Kise od czasu do czasu starał się przekonać innych do rozmowy. To jednak na nic się nie stało. Dopiero po minucie odezwał się kapitan.
- Tsumi, wszystko w porządku? Wydajesz się dzisiaj nieobecna.
- Wybacz Sei-kun. Głowa mnie tylko boli.
- Kurokocchi, się przeziębiła?- Zawołał Kise i od razu pobiegł do dziewczyny, chcąc ją przytulić, ta jednak w tym momencie wstała z ławki, przez co blondyn się potknął i upadł na ziemię.
- Zadzwonić po mamę, aby cię odebrała?- Powiedział kapitan ignorując jęki Kise.
- Nie trzeba. Poza tym i tak miałam teraz zejść z boiska. Misdirection powoli traci na skuteczności. Mógłbyś mnie zastąpić na jakiś czas.
- Ale na pewno nic ci nie jest?
- Na pewno. Powinniśmy już się zbierać. Za chwilę zaczyna się druga połowa.- Po tych słowach skierowała się do drzwi. Nie czekając na pozostałych ruszyła w kierunku boiska. Do drugiej połowy pozostało jeszcze z pięć minut, lecz ją to nie obchodziło. Pozostali członkowie Kiseki no Sedai, również zdecydowali już pójść na boisko, lecz przed tym kapitan postanowił, że As na razie zostanie tutaj. Chciał z nim porozmawiać w sprawie kuzynki.
- Może ty mi wyjaśnisz, co się stało, Daiki?
- Co masz na myśli?- Udawał, że o niczym nie wie, lecz domyślał się co chodzi chłopakowi.
- Dobrze wiesz, że chodzi mi o Tsumi. Co się między wami stało?
- Nic.
- To dlaczego się do siebie nie odzywacie?- Stawał się coraz bardziej niecierpliwy.
- Nie mamy o czym rozmawiać i tyle…- Chciał coś jeszcze powiedzieć, lecz przerwał, gdy ujrzał nożyczki tuż przy swojej głowie.
- Dobrze wiesz, że mnie nie da się okłamać. Lepiej mów prawdę, bo zaczyna mnie to już irytować.
- Pokłóciliśmy się i tyle.- Odrzekł po dłuższej ciszy. Wiedział, że nie należy denerwować kapitana, lecz nadal nie miał ochoty mówić komukolwiek to tym co zaszło między nim, a dziewczyną.
- Wy się nigdy nie kłócicie.
- Kiedyś musi być ten pierwszy raz.
- O co?
- A kim ty niby jesteś, że musisz wiedzieć takie rzeczy?
- Po pierwsze kapitanem, a po drugie jej kuzynem i jednym z ostatnich żyjących krewnych, więc lepiej nie wyskakuj z takimi tekstami.- Przemówił stanowczym głosem.
- Nie zamierzam ci nic więcej mówić.
- Lepiej…- chciał coś jeszcze powiedzieć, lecz przerwało mu wejście Momoi.
- Dai-chan, Aka-chan wszyscy na was czekają.
- Już idziemy.- Po tych słowach kapitan opuścił szatnie.
- Dai-chan coś się stało?
- Nic.- Nie mówiąc nic więcej ruszył w ślad za kapitanem.
Gdy doszedł do sali jego wzrok padł na drużynę. Jednak najbardziej rzuciła mu się w oczy jedna szczególna osoba, Tetsumi. Siedziała na ławce, a wzrok miała wbity w linie boiska. Sprawiała wrażenie obojętnej na otaczający ją świat, lecz mógłby przysiąc,, że rozmyśla nad ich wczorajszą kłótnią. Podszedł do drużyny Teiko.
- Tsumi, zostaniesz tutaj. Wejdziesz tylko wtedy, gdy będzie to konieczne.- Rozległ się głos kapitana.
- Drużyny proszone o wystąpienie! Rozpoczyna się druga połowa!- Dało się usłyszeć głos sędziego.
Każdy po kolei wychodził na środek boiska, lecz As nadal stał w miejscu. Nie umknęło to uwadze vice-kapitana. Nie patrząc na niego rzekła:
- Powinieneś już iść.
- Wiem.- On również na nią nie patrzył.
- To co tu robisz?
Nie odpowiedział. Zamiast tego położył rękę na jej głowie. Wywołało to dziwne uczucie zarówno w nim, jak i w niej. Było to dziwne, bo przecież ten gest był już tak częsty, że stał wręcz codzienną normą. Tym razem było jednak inaczej. Po krótkiej chwili nic nie mówiąc wyszedł na boisko.
Tego dnia Teiko wygrało trzeci raz z rzędu zawody. Wynik w finale wynosił 201-50.
