Ginny łkała przytulając do piersi bezwładne ciało Harry'ego. Jej zły kapały na twarz ukochanego mieszając się ze strumieniami szkarłatnej krwi spływającej z nosa, ust i włosów.

Czuła jak jej serce pęka. Jedyną osobą która mogłaby je naprawić leżała teraz bez życia w jej ramionach. Patrząc w martwe oczy chłopaka przypominała sobie każdą chwilę z nim spędzoną. Każda łza, każdy uśmiech, każdy pocałunek. Zawładnęła nią jeszcze większa rozpacz na myśl, że tak mało czasu było im dane. Dawniej jej sensem był Harry. Teraz gdy go nie ma, nie widziała żadnego powodu by żyć.

Chciała umrzeć. Chciała dołączyć do niego. Wiedziała jednak, że on nie chciał aby sobie coś zrobiła. Spojrzała jeszcze raz na osobę która wypełniała całe jej serce. Jego piękne zielone oczy, które zawsze patrzyły na nią z miłością i troską. Jego ramiona w których zawsze znajdywała ukojenie. Jego usta na których tyle razy składała pocałunek.

Nawet nie zauważyła gdy zaczął padać deszcz zmywając trochę krwi z twarzy Harry'ego. Harry lubił deszcze. Ginny ułożyła go na trawie, a sama położyła się obok, kładąc głowę na jego piersi. Jej łzy mieszały się z kroplami deszczu. Niebo płakało wraz z nią nad Harrym.

Ten który dwukrotnie pokonał śmierć, poległ za trzecim razem.