autor: euphoria
tytuł: Krzyk
uwagi: ktoś może kojarzyć to w fandomie Twilight - tak to ja, kirke :)

betowała: Fresh :) :) :)


Ciszę bezksiężycowej nocy przerwał przejmujący krzyk. Nie trwał długo, i choć przepełniony bólem, nie zmienił nic. Wiatr przeganiał chmury na poprzetykanym gwiazdami niebie. Jasne plamy nierówno usiane na firmamencie były jedynym źródłem i tak już nikłego światła.

Takie noce zdarzały się często, a jednocześnie każda była niepowtarzalna. Czas nieubłaganie płynął, więc zarówno zaspane miasteczko, jak i las otaczający je, zmieniał się. Pewne rzeczy pozostały jednak takie same, pomimo obietnic i błagań.
Nie padało od wielu dni, a ta noc nie zapowiadała żadnych zmian. Kolejny już podmuch wiatru zmusił liście pobliskich drzew do wydania odgłosu. Szelest przyjemnie rozniósł się po lesie. Nawet świetny obserwator nie odróżniłby ciemnej kory drzew na tle doskonałej czerni.

Ta noc pochłaniała wszystko, ale nie przynosiła ukojenia. Kolejny krzyk wpił się zachłannymi ustami w mrok. Sowa przerażona nagłym dźwiękiem, pohukując odleciała pospiesznie. Lis zamarł stawiając właśnie jedną z łap na wystającym korzeniu drzewa, które opuścił przed chwilą ptak. Rudy drapieżnik nasłuchiwał, strzegąc uszami, ale już po chwili nie niepokojony podjął dalszą wędrówkę w nieznane.

Mały domek stojący na przedmieściach wydawał się pusty a bezkresna cisza zdawała się być najbardziej wymownym argumentem.

Kiedy następny krzyk niczym miecz przeciął nocne powietrze, już żaden z mieszkańców lasu nie zwrócił na niego uwagi.

Brzmiał jak poprzednie dwa. Kaleczył ciszę zachłannością i gwałtownością, która wyzierała z każdego tonu. Wbijał się w serce jak ostra szpila, chwilowo zaburzając jego rytm. Paraliżował jak wszystkie dotychczasowe krzyki, dochodzące z małego niepozornego domu na przedmieściach. Wypełniał ciała nieświadomych słuchaczy pustką i rozpaczą. Wiele osób w miasteczku od miesięcy nie śniło spokojnie…

Tak miało już pozostać, bo ta noc nie przynosiła zmian. Jak wszystkie noce wcześniej i… później.

Harry Potter znów miał koszmary.