Pierwsze, co Kuroko widzi po przebudzeniu to nieprzyjemna biel szpitalnych ścian.
Mgliście pamięta reflektory samochodu nadjeżdżającego znikąd, a potem ciemność.
Teraz leży na niewygodnym łóżku, jest podłączony do kroplówki, jego głowa i ręce owinięte są bandażami, a maszyna obok spokojnie odmierza bicie jego serca.
Kuroko nie czuje nóg.
Jest przerażony.
Lekarz, który do niego przychodzi jest starszym mężczyzną o zmęczonych oczach. Mówi powoli o jego wypadku i obecnym stanie.
Kuroko jest znużony i przestraszony, a do jego uszu docierają jedynie niektóre słowa z wywodu doktora.
- Paraliż... Możliwa rehabilitacja... Bezwład w nogach... Czas na zmianę bandaży... Długi pobyt w szpitalu...
Kuroko jedynie w milczeniu przygryza wargi i wpatruje się w niebo za oknem żałując, że nie potrafi latać.
Rodzice przybywają następnego dnia. Są zmartwieni i nieźle zszokowani tym, co się stało. Kuroko szybko uspokaja ich zapewnieniem, że wszystko jest w porządku. (Ale nie jest, oczywiście, że nie)
Lekarz informuje, że Kuroko będzie mógł wyjść ze szpitala za jakieś półtora miesiąca, a później zalecane jest regularne uczęszczanie na rehabilitację.
Kuroko zamyka oczy i próbuje zasnąć.
Po dwóch tygodniach dają mu wózek, by mógł się trochę usamodzielnić i przyzwyczaić.
Kuroko nie podobają się dołująco szare kolory pojazdu i twardość kół pod jego wątłymi dłońmi.
W milczeniu jeździ po korytarzach szpitala i obsesyjnie zastanawia się, czy jeśli się wywróci będzie umiał się podnieść.
Kuroko szybko zauważa, że ludzie go widzą. Zawsze.
Już nie potrafi być niewidoczny. Znikać na zawołanie. Nie może odejść niezauważony.
Jego misdirection nie działa.
Ojciec przynosi mu jego komórkę. Przez ekran przechodzi spore pęknięcie, ale sprzęt nadal działa.
Gdy Kuroko uruchamia telefon wyskakuje powiadomienie o pięćdziesięciu czterech nieodebranych połączeniach i siedemdziesięciu ośmiu nieprzeczytanych wiadomościach.
Kuroko przegląda listę.
Z zaskoczeniem zauważa, że każdy z Pokolenia Cudów dzwonił przynajmniej dwa razy, tak samo jak drużyna z Seirin.
Kuroko przymyka oczy i wyłącza telefon.
Kuroko w końcu zbiera w sobie odwagę i pyta matkę, co ze szkołą. W odpowiedzi słyszy, że nauczyciele zostali poinformowani o jego stanie.
- Poprosiłam, żeby nikomu nie mówili . Pomyślałam, że sam chciałbyś uświadomić swoich przyjaciół o...
Nie kończy, ale dla Kuroko jasne jest co chciała powiedzieć. (O defekcie; o kalectwie; o tym, że nie będzie mógł już grać)
Kuroko przerażony jest myślą o spotkaniu z drużyną (przeszłą; obecną; każdą z którą miał zaszczyt grać), więc z ulgą przyjmuje wiadomość, że (jescze nie wiedzą) sam będzie mógł wyznaczyć termin, w którym wyzna, że już nigdy nie zagra.
Kiedy Kuroko wraca do domu czuje się przerażająco zmęczony. (I stary. Dopiero po chwili przypomina sobie, że ma dopiero 17 lat i chodzi do liceum, więc nie ma tu mowy o jakiejkolwiek starości, czy nawet dorosłości)
Pierwsze, co Kuroko robi po wejściu do swojego pokoju (i zamknięciu drzwi przed pyskiem wesoło ujadającego Numeru 2, tak radosnego z powodu powrotu swego pana), to dokładne schowanie wszystkiego, co ma jakikolwiek związek z koszykówką na dno szafy.
Ze wszystkich sił stara się ignorować nieznośny ból w klatce piersiowej i udaje, że dwie koszulki z numerami 11 i 15 nie istnieją.
Rodzice informują go, że niedługo muszą wyjechać w interesach. Od razu zaznaczają też, że wrócą dwa dni później. Kuroko ze spokojem przyjmuje tą wiadomość i pyta czy jutro może na chwilę wpaść do szkoły. Matka oferuje, że go podwiezie.
Kuroko tylko kiwa głową i wraca do swojego pokoju w towarzystwie dźwięku obracanych kół. Zastanawia się jak przekazać rezygnację z klubu tak by nikt ze znajomych go nie zobaczył.
Kuroko rzuca jeszcze niespokojne spojrzenie w kierunku szafy, w której ukrył swą koszykarską przeszłość i sięga po długopis zaczynając pisać wypowiedzenie.
