— Spinacz!
— Klamerka!
— Spinacz!
— Klamerka!
Te krzyki od kilkunastu minut słyszał chyba każdy z sąsiadów. Lavi pokręcił zrezygnowany głową. Czy ci dwaj musieli się ciągle kłócić? O wszystko. Wszedł do mieszkania i skierował się na balkon, gdzie jego przyjaciele mieli rozwiesić pranie.
— Mieliście wieszać pranie, a nie się kłócić.
— Powiedz mu, że to jest spinacz! — Allen wyglądał, jakby był na skraju wybuchu.
— Klamerka!
— Jeśli już, to żabka — odpowiedział Lavi, stawiając torby na podłodze i samemu biorąc się za czekające pranie.
— Żabka?! — Kanda i Allen zareagowali wspólnie. — Sam jesteś żabka.
— Żabki są na karniszu.
— Żabka, też wymyślił, ha!
— Re, re, kum, kum...
