„Będę
tu nocy tej,
Gdy mnie pragniesz
Zawołaj mnie!
Będę tu,
oczy zmruż,
To mnie ujrzysz…
Zawołaj mnie!"1
Jakże ta piosenka do niej pasuje. Tak, jest tu zawsze, gdy tylko jej pragnę, gdy tylko jej potrzebuję… wystarczy mi zamknąć lub otworzyć oczy, a zobaczę ją. Te piękne, bursztynowe oczy. Tak czujne, tak dostrzegające… i jej nazwisko, nomen omen normalnie. Najcudowniejsza kobieta, jaką w życiu poznałem…
„Jak mam
jej wyznać miłość?
Jak wytłumaczyć mam,
Kim jestem, co
się stało? – nie wiem.
Co robić? – nie wiem sam!"2
Och, to też pasuje. Nie mam zielonego pojęcia, jak jej to powiedzieć… no, bo co, jeśli ona mnie nie kocha? Dostanę kulkę w łeb albo coś jeszcze gorszego. Więc co, może mam nic nie mówić? Może… a jeśli wobec tego zmarnuję szansę?
„Gdy się
bawisz ogniem
Czasem sparzysz się
Tak bywa, gdy ryzyko podjąć
chcesz.
Nie marnujesz czasu,
Żyjąc, ucząc się
I ten
czas, on wróci do ciebie…"3
No niby tak… żyłem, uczyłem się, i nie marnowałem czasu, a ona była blisko. Zawsze gotowa rzucić jakieś „Poradzisz sobie". Zawsze. Jej delikatny uśmiech pomagał mi przetrwać kolejne dni.
Nieraz już się sparzyłem własnym płomieniem. Ona wtedy opatrywała mi rękę, i to natychmiast. Pamiętam, jak ją prosiłem „Pocałuj, to się szybciej zagoi"… ona wtedy z powagą w oczach, w tych pięknych, bursztynowych oczach, spełniała moją prośbę… jak ja za tym tęsknię… ale niestety, już nie jestem tym zbyt chudym siedemnastolatkiem… niestety…
„Bo
czerwone niebo wciąż woła nas do siebie,
Ile czasu minie nam
tego jeszcze nie wiem
Razem uciekniemy do najdalszych granic
Gdy
je przekroczymy, nie oddam ciebie za nic"4
Gdybym tylko wiedział, czy mnie kochasz… gdybym miał jakiś cień pewności… to już nigdy, nigdy byśmy się nie rozstali. Pobralibyśmy się i potem mielibyśmy dzieci. Nie wiem, kiedy zdobędę się na odwagę, by ci powiedzieć, że cię kocham. Na pewno jeszcze nie… jeszcze nie…
„Zrobiłbym
wszystko z miłości
Zrobiłbym wszystko z miłości
Zrobiłbym
wszystko z miłości
Wszystko, lecz nie to."5
Tak, tylko tego nie zrobię. Nie spalę twoich pleców, choćbyś nie wiem jak prosiła. Nie chcę sprawiać ci bólu. Więc tego nie zrobię. Choćby miało to stworzyć kolejnego płomiennego alchemika – nie spalę. Sam wiem, jak bolą oparzenia…
„To Upendi,
Tu można śmiać się, fikać, wyć,
Więc raz i dwa,
Nie marnuj dnia,
Bo masz za sercem iść."6
A ja marnuję dzień po dniu, nie mówiąc jej o mojej miłości. Upendi, to znaczy miłość. Chciałbym zabrać ją do Upendi… do naszego Upendi. Tylko gdzie ono jest? Jak już będzie wiedziała… i jeśli ona też mnie kocha… to je znajdziemy. Znajdziemy nasze Upendi.
„Ja nie
mówię kocham.
Pewnie dobrze sama wiesz, dlaczego,
jestem
prostym pytaniem,
ty jesteś na nie odpowiedzią."7
Nie… ja nie mówię „kocham", bo się boję. Jeśli ona mnie nie kocha, to mnie zabije… ale jeśli mnie kocha, to po co przedłużać?
Więc co ja mam zrobić?
1 Blackmore's Night, „Just call my name", tłumaczenie własne, zachowany rytm, znaczenie zbliżone.
2 Król Lew, „Miłość rośnie wokół nas", tłumaczenie oficjalne
3 Blackmore's Night, „Home Again", tłumaczenie własne, zachowany rytm, znaczenie b. zbliżone.
4 Verba, „Czerwone niebo"
5 Meat Loaf, „I'd do anything for love", tłumaczenie własne, zachowany rytm, znaczenie zbliżone
6 Król Lew, „Upendi", tłumaczenie oficjalne
7 Pidżama Porno, „28 (one love)"
