Jest to pierwszy rozdział tłumaczenia, które zrobiłam jakiś czas po brytyjskiej premierze szóstego tomu. Był to pierwszy tekst, który przeczytałam po skończeniu lektury HBP i od razu się nim zachwyciłam. I choć teraz jest on trochę nieaktualny (bo niekanoniczny był zawsze), ale mam nadzieję, że mimo wszystko się spodoba.
The Only Way - Jedyne wyście
Autor - Winter Solstice1
Adres oryginału - http://www. fanfiction. net/s / 2490223/ 1/
Zgoda - jest
Beta - Kasia
-''-''-''-''-''-''-
Jedyne wyjście
Rozdział I
Buty młodej aurorki trzeszczały głośno na czarnych kamieniach wytaczających ścieżkę z nieosłoniętej plaży. Prowadziła do Azkabanu – więzienia czarodziejów. Zaczęło padać w momencie, gdy tylko aurorka postawiła stopę na tej opuszczonej wyspie. Wiatr powiewał wokół jej szat koloru wilgotnego popiołu. Szukał sposobu, by usunąć jej z głowy kaptur podróżnego płaszcza. Nieznane siły utrzymywały go jednak w miejscu kompletnie nieruchomo, podczas gdy wiatr wściekle wył poprzez sztorm.
W odległości mniejszej niż sto stóp przed nią wyłoniło się więzienie tak ciemnie i posępne jak nic, co kiedykolwiek widziała. Budynek pozornie stanowił triumf architektury neogotyckiej i był wyciosany z czarnego kamienia, którego aurorka nie potrafiła zidentyfikować. Zdawał się kraść nawet nikłe szare światło styczniowego dnia. Setki osłoniętych jedynie kratami okien patrzyło ponuro w dal, na morze. Były ustawione niezwykle blisko siebie i gromadziły się wokół pojedynczego wejścia, nad którym górowała zastraszająca opuszczana krata.
Jedyna droga do środka, pomyślała aurorka.
Jedyna droga na zewnątrz.
Gdy przechodziła pod kratą, zawładnęło nią inne wrażenie zimna – nieokreślone uczucie strachu i rozpaczy, które było oznaką wcześniejszej 'okupacji' dementorów. Mimo że opuścili Azkaban dawno temu, czuła ich utrzymującą się obecność tak wyraźnie, jakby stali tuż przed nią. Ku jej uldze jedynie czarodziej czekał na nią niecierpliwie przed czarnymi, nabitymi ćwiekami drzwiami. Był odziany w najciemniejsze purpurowe szaty – uniform strażników więziennych – i przeskakiwał z jednej nogi na drugą.
– Dzień dobry – aurorka pozdrowiła niskiego, łysiejącego mężczyznę spod zasłony kaptura. Jegomość zezował w miejsce, gdzie powinna znajdować się jej twarz i krótko kiwnął głową w odpowiedzi.
– Jestem tutaj, żeby zobaczyć…
– Wiem, kogo masz tutaj zobaczyć! – przerwał jej, sprawdzając kartę, którą mu okazała, aby potwierdzić swoją tożsamość. Spojrzał na insygnię, którą nosiła po lewej stronie klatki piersiowej.
– Auror Pierwszej Klasy? – zapytał. – Z NIM będziesz potrzebowała więcej niż to.
Odwrócił się w stronę drzwi do ponurego holu, które otworzyły się bezgłośnie bez jego ingerencji. Oboje weszli do pomieszczenia, a wrota cicho zamknęły się za nimi. Gdzieś w oddali słychać było kapanie wody. Oglądając się dookoła, aurorka zauważyła wilgoć na czarnych ścianach. Przyglądała się ciemnym kałużom, które tworzyły się we wszystkich dogodnych miejscach. Strażnik podążył w kierunku jej wzroku.
– Byłaś już tutaj wcześniej?
– Nie – krótko odpowiedziała na pytanie. – Nie jestem tutaj z wyboru.
– A kto jest? – Strażnik zaśmiał się gardłowo i z wewnętrznej kieszeni swoich szat wyjął czujnik tajności. Sprawnie przesunął nim wzdłuż sylwetki aurorki. Urządzenie nie zarejestrowało niczego niedozwolonego i zostało odłożone z niemal niekrytym westchnieniem.
– Różdżka – zażądał głosem daleko odbiegającym od prośby. Podała mu ją bez sprzeciwu. Była na to przygotowana.
– Co jest w torbie? – Strażnik włożył jej różdżkę do swojej kieszeni, nawet raz na nią nie zerkając. Spoglądał na płócienną torbę, którą kobieta niosła przełożoną na ukos piersi. Zdjęła ją bez przeszkadzania kapturowi i pokazała zawartość.
– Czyste szaty. Zupa. Chleb. Wszystko co, jak dano mi do zrozumienia, jest dozwolone.
Strażnik pokiwał głową, ale w jego oczach obecne było obrzydzenie.
– On nie zasługuje na cokolwiek.
W ciemności swojej osłony aurorka prawie się uśmiechnęła.
– Zostałam poinstruowana, żeby to przynieść.
Cerber wyjął pergamin i pióro, i spisał to, co ze sobą przyniosła.
– Powód wizyty?
– Oficjalna sprawa Ministerstwa.
– Jaka?
– Poufna.
Westchnął i wręczył jej pergamin.
– Podpisz tutaj. Wrócę za minutę. Zaczekaj tu.
Odwrócił się i zniknął w ciemnym korytarzu. Aurorka słuchała zanikającego echa jego kroków. Gdy została w holu sama, przyciągnęła swoje szaty trochę bliżej ciała i skrzyżowała ramiona. Jeśli było to możliwe, wewnątrz więzienia wydawało się zimniej niż na zewnątrz. Czekała prawie piętnaście minut, zanim strażnik ponownie się pojawił, tym razem brzęcząc dużym pękiem kluczy.
– Zostałaś sprawdzona. Chodź za mną.
Buty aurorki nie wydawały żadnych odgłosów pomimo tego, że podłoga miejscami była głęboko podziurawiona lub zalana wodą. Cerber otworzył drzwi na końcu holu. Wyglądały na nowe. Kobieta domyśliła się dlaczego, ale strażnik i tak to powiedział.
– Oczywiście, kiedy ONI tu byli, nie potrzebowano zamkniętych drzwi.
Prowadził ją wzdłuż korytarza, który zdawał się mieć długość połowy budynku. Nie było tu okien, a jedyne światło pochodziło ze świec, palących się w równych odstępach wzdłuż ścian. Przejście łączyło się z niezliczonymi drzwiami do cel.
Wszystkie były puste.
– Skoro nikt nie jest tu z własnej woli, to nie tłumaczy to twojej obecności – aurorka cicho zwrócił się do strażnika. Była nieco zaciekawiona i pragnęła uzyskać odpowiedź na swoje pytanie.
– O, to całkiem proste. – Mężczyzna zwolnił krok tak, że teraz szli obok siebie. Kobieta pokiwała głową.
– Pieniądze?
– Pieniądze – odpowiedział ponuro. – Sześć miesięcy tutaj jest lepiej płatne niż dwanaście gdziekolwiek indziej.
– Ma pan rodzinę, strażniku… – Spojrzała na jego odznakę. Znajdował się na niej napis „Główny Strażnik".
– Tak. Ale oni rozumieją… Wszyscy musimy czasem dokonywać poświęceń, nieprawdaż?
Częściej, niż myślisz, pomyślała, i, mamrocząc zgodziła się z nim.
Strażnik zatrzymał się kilka kroków dalej, przed niemal ostatnią celą na korytarzu. Sięgnął po świecę, żeby wyjąć ją z kinkietu na ścianie i podał aurorce. Wówczas ruszył w stronę drzwi od celi. Spojrzał do środka przez judasza, a następnie je otworzył. Zaskrzypiały i ukazały pomieszczenie o wymiarach zaledwie trzy na dwa metry. Znajdowały się w nim trzy rzeczy, które aurorka mogła zobaczyć.
Kubeł.
Słomiane posłanie.
I mężczyzna.
