Autor: cybermirror
Cameron.
Cyborg niezwykłej urody.
Obiekt westchnień
wielu fanów pewnie, dlatego że utożsamiają ją z odtwórczynią
jej postaci Summer.
Załóżmy, że ludzkość potrafiłaby już
dziś tworzyć takie maszyny.
Zawsze tak samo piękna, silna,
gotowa do największych poświęceń, nigdy nas nie opuści nie
zawiedzie.
Cechy, które chcielibyśmy widzieć u naszego
życiowego partnera.
Na pewno znaleźliby się ludzie, którzy
mieliby kogoś takiego u swojego boku.
Ale czy byliby szczęśliwi?
Czy można nauczyć maszynę uczucia miłości?
Czy raczej
byłby to tylko rozkaz przywiązania zapisany gdzieś w programie?
Na te i wiele innych pytań z tym związanych musimy sami sobie
odpowiedzieć.
Po długich poszukiwaniach ruch oporu
zlokalizował antenę nadawczą Skynetu, przy pomocy, której
komunikował się ze swoją metalową armią.
Opracowano plan
zniszczenia urządzenia.
Do akcji skierowano dużą część
żołnierzy podziemia.
Niestety Skynet przeznaczył do ochrony
anteny olbrzymią ilość swojego wojska, która z potężną siłą
przypuściła frontalny atak.
W wyniku ich działań niewielka
grupa bojowników została osaczona.
W trakcie zaciskania się
pierścienia, co chwilę ginęli ludzie szukający wyjścia z tego
piekła.
Pociski latały zewsząd.
- Nie wychylaj się. -
Usłyszałem.
- Musimy znaleźć kryjówkę.
-Może wrócimy
do tamtej ulicy? - Widziałem tam włazy kanałów. – Powiedziałem.
Ruszyliśmy osłaniając się ścianami domów.
Z nad budynku
wyskoczył HK.
- Tutaj. Wbiegliśmy w korytarz.
Potężny
wybuch zatrząsł ziemią pod stopami.
Dom, w który byliśmy
zaczął się walić.
W ostatnim momencie wpadliśmy do otwartego
pomieszczenia.
Za nami spadały belki i gruz.
Tumany kurzu
wypełniły całą przestrzeń.
Usłyszałem. – Padnij i
poczułem jak terminator ląduje na moich plecach.
Nastała
cisza. Chyba straciłem przytomność.
Ocknąłem się. W
ciemnościach poczułem delikatny ucisk na szyi.
- Twoje funkcje
życiowe powracają do normalnego stanu. - Usłyszałem.
Drugi
raz w życiu czułem dotyk Cameron. Co prawda za pierwszym razem 2
godziny byłem nie przytomny, ale teraz było już bardzo delikatnie.
- Mq słyszysz mnie?
- Słyszę. Co tak ciemno? - Spytałem.
- Jesteśmy przysypani.
- Leż spokojnie. – Powiedziała i
zniknęła w mroku.
- Cameron gdzie idziesz?
- Cicho, słucham
odgłosów z zewnątrz.
Po chwili ciszy dodała:
- Jesteś
pod gruzami bezpieczny, ale maszyny cały czas tam są.
- Mamy
radio, wezwiemy pomoc i zacząłem szukać po omacku mojej torby.
-
Nie możesz go teraz użyć, bo go namierzą. Odparła.
- To nie
jest dobry pomysł, mogą zginąć kolejni ludzie.
Wzrok powoli
przyzwyczajał się do ciemności. Usłyszałem ciche opukiwanie
ściany.
-, Co robisz? - Spytałem.
- Trzeba dostarczyć ci
tlen. - Pomieszczenie jest duże, ale bez wymiany powietrza umrzesz.
No to mnie pocieszyła. Pomyślałem.
Z drugiej jednak strony
dobrze, że tu jest. Tylko z nią mam szanse przeżyć.
Dźwięk
pukania zmienił ton, po czym usłyszałem głuche walnięcie w
ścianę i sypiący się gruz.
- To komin i dodała wyczuwam
dopływ powietrza.
Znalazłem torbę i wyciągnąłem latarkę. W
zapalonym świetle zobaczyłem, że stoi ze specyficznym ułożeniem
głowy. Znowu słucha.
Zacząłem rozglądać się po
pomieszczeniu. Wszystko było białe od pyłu włącznie z nami. Pod
ścianą stała jakaś wielka skrzynia albo wywrócona szafa.
Tylko
w jednym miejscu między gruzem był nieokurzony ślad postaci
człowieka.
Zaraz. Zaraz. Przypomniałem sobie.
- Cameron
uratowałaś mi życie, zakryłaś mnie własnym ciałem.
-
Dziękuję.
- Nie ma, za co. Rzekła.
Terminator osłonił
mnie własnym ciałem.
Każdy inny żołnierz martwił by się o
siebie aby przeżyć a co dopiero maszyna.
Dlaczego to zrobiła?
Ta myśl cały czas chodziła mi po głowie.
Wyjąłem bukłaczek
wody by przepłukać usta od pyłu.
- Oszczędzaj wodę. -
Odezwała się znowu Cameron
Tak, wiem mamusiu. Pomyślałem.
Wstałem otrzepałem się trochę z kurzu. Podszedłem obejrzeć
skrzynię.
Nic ciekawego, parę starych gazet. Wyciągnąłem je
by popatrzyć.
Usiadłem na skrzyni i zacząłem wertować
strony.
Cameron podeszła bliżej zerkając, co robię.
Wyprzedziłem jej pytanie.
- Stare z przed wojny.
Usiadła
obok.
- Musimy przeczekać do zmroku.
- Ty tu rządzisz.
Odparłem i dodałem: tylko jak z stąd wyjdziemy?
- Za kominem
jest wolna przestrzeń.
- Najgłośniejsze dźwięki pochodzą
stamtąd, więc będzie tam wyjście.
Uspokoiła mnie
psychicznie. Wie, co robi.
Mój wzrok zatrzymał się na
rozkładówce. Akt dziewczyny lekko pobudził moją wyobraźnię.
-
Twoje tętno przyspieszyło. Słabo ci? - Odezwała się.
-Wręcz
odwrotnie. -Normalny mężczyzna na widok pięknej, gołej kobiety
tak reaguje.
- Nie rozumiem.
-, Czego nie rozumiesz?
-
Normalny mężczyzna. - Odparła.
-, Bo są jeszcze inni,
kochający inaczej.
- Nie rozumiem. - Ponowiła.
- Są
mężczyźni, co kochają kobiety i mężczyźni, co kochają siebie
nawzajem.
- Ludzie są skomplikowani. - Stwierdziła.
-
Patrząc na piękną kobietę widzimy w niej obiekt pożądania.
-
Miłość, sex i te sprawy. -Wtedy krążenie krwi przyśpiesza.
-
Powinnaś wiedzieć coś w tym temacie.
- Niewiele.
Odpowiedziała.
- John nie rozmawiał z tobą?
- John ma
ważniejsze sprawy.
- Jest chwila czasu.
- Chcesz porozmawiać
o tym, bo mnie to ciekawi? - Spytałem.
-, O czym?
-No wiesz
miłość, sex?
- Mogę zadowolić mężczyznę.
- No dobrze.
- A uczucia?
- Dane, które otrzymuję można nazwać uczuciem.
-, Czyli jak ktoś się w tobie zakocha to ty tę miłość
odwzajemnisz?
- Tak. Odparła krótko.
- Masz kogoś?
Spytała.
- Mam. Ale jeszcze o tym nie wie. Dodałem.
- Nie
rozumiem.
- Moje serce wzdycha do kogoś bez wzajemności.
-,
Do kogo?
Powiedzieć jej. Myślałem.
Jak powiem to znowu
mogę dostać w łeb, ale z drugiej strony uratowała mi życie?
Po
chwili ciszy:
- Allison? Dodała.
- Próbowałem. Nic z tego.
- Allison chyba kręci z Trzynastkiem.
- Nie ma go po nocach
a rano jak się zjawi to ma głupawy uśmiech na twarzy.
- Nie
rozumiem.
- No sypiają chyba razem. Sex.
- Musisz powiedzieć
Allison o swoich uczuciach.
- Nie. - Nie muszę, bo to jest ktoś
inny.
Trzeba iść, vabank. Pomyślałem.
- Jest druga,
Allison.
- Nie rozumiem.
- W bazie są dwie identyczne
dziewczyny.
Cameron wstała i podeszła do ściany. Znowu
słuchała odgłosów z zewnątrz.
No masz. Ja jej miłość
wyznaję a ona pilnuje dziury w ścianie. Pomyślałem.
Jesteśmy
sam na sam, może to być jedyna okazja. Mogę przecież nie dożyć
jutra..
Po dłuższej chwili wróciła i usiadła.
- Nie
rozumiem.
-, Czego znowu nie rozumiesz?
- Tylko ja jestem
identyczna jak Allison.
- No właśnie.
- Mnie kochasz?
Spytała.
Zrobiłem głęboki wdech i odważnie powiedziałem.
-
Tak.
- Jestem maszyną.
- Jesteś bardzo piękną maszyną.
- Obiektem moich snów i marzeń.
- Zakochałem się w tobie
jak tylko zjawiłaś się w bazie i gdyby nie John to już dawno byś
o tym wiedziała.
- Moim nadrzędnym zadaniem jest ochrona Johna.
- I nic więcej? Spytałem.
- John nic nie mówił.
-
Widzisz, ludzie potrafią odczytać sygnały wysyłane przez druga
osobę i nic nie muszą mówić.
- Nie rozumiem. Znowu odparła.
- Gorące spojrzenia, przyjmowane pozy, ubiór, tak zwana mowa
ciała.
- Nie prościej powiedzieć, że się kogoś kocha?
Spytała.
- Nie zawsze. Czasami brak odwagi a czasem obawa, że
obiekt twoich westchnień cię odrzuci.
- A to potem boli.
Nastała cisza. Chyba nad czymś myślała.
- Powiedziałeś,
że mnie kochasz wiec i ja powinnam odpowiedzieć, że ciebie kocham.
- Tak. Nie . . . Tak. - Czekaj. - Kobieta może odpowiedzieć
tak, jeśli też kocha.
-, Ale jak go odrzuci to sprawi mu
przykrość? Spytała.
-, Dlatego trzeba wiedzieć, jakie się ma
uczucia względem tej osoby.
- Skomplikowane. Powiedziała.
To
będzie droga przez mękę. Pomyślałem.
- Nie rozumiesz jak
działam.
- No nie.
- Odbieram zewnętrzne dane, analizuję,
wyciągam wnioski.
- Teraz już w ogóle nie rozumiem.
Odpowiedziałem.
- Ty mówisz, że mnie kochasz. Tak?
- Tak.
Potwierdziłem.
- To są dane wejściowe, analizuję, wyciągam
wniosek:
- Odpowiedzieć tym samym i pocałować.
- No. Teraz
mówisz do rzeczy. Uśmiechnąłem się.
-, Ale nie wiesz czy
mnie kochasz?
Znów nastała cisza.
Wiesz, co to za uczucie?
Spytałem
Po chwili odpowiedziała. - Nie wiem.
Spojrzałem
na jej twarz i ujrzałem oczy, które jak by szukały odpowiedzi.
Zrobiło mi się przykro, że zapędziłem się tak daleko. I
pomyślałem:
Jak pokazać jej to uczucie?
- Przepraszam. -
Niepotrzebnie spytałem.
- Nic się nie stało. Odpowiedziała.
- Cały czas się uczę.
- Zastanawiam się jak pokazać ci
miłość? - Jak przekazać to uczucie?
- Dobra. - Inaczej.
-Jako mężczyzna, podobam ci się? Spytałem.
- Nie
analizuję czy ktoś jest piękny czy brzydki.
- A na podstawie
charakteru?
- Tak.
-, Co tak?
- Czy stwarza zagrożenie
czy nie.
- No to jak mnie oceniasz?
- Nie jesteś dla mnie
zagrożeniem. Powiedziała.
- Fajnie, bo jeśli kocham to nigdy
nie będę dla ciebie zagrożeniem i to ma działać w obie strony.
- Wzajemne bezpieczeństwo. Powiedziałem na wszelki wypadek.
-
Po za tym miłość można okazywać drugiej osobie na różne
sposoby.
- Poprzez miłe słowa, gesty, spojrzenia.
- Wspólne
spędzanie czasu przy zajęciach, zabawie czy wypoczynku.
-
Okazywanie szacunku, tolerancji, kompromisu, spontaniczności.
-
Poprzez przyjaźń no i . . .
- Sex.
Sam nie mogłem
uwierzyć, że to powiedziałem.
- Rozumiesz mnie? Spytałem.
-
Rozumiem.
Uff. Odetchnąłem.
- Ja, że ciebie kocham jestem
gotów na to wszystko a ty?
- Tak spróbuję. Odpowiedziała.
-,
Czyli jest szansa abym mógł cię pocałować. Drążyłem dalej.
Pojawił się na jej twarzy lekki niedowierzający uśmiech.
-
No, co? Dałem ci dane, ty je analizujesz i wyciągasz wnioski.
-
Pytam, bo okazuje szacunek.
-, Więc mogę cię pocałować?
-
Chcesz pocałować maszynę?
- Tak.
- Nie rozumiem, dlaczego?
- Spytała.
- Już mówiłem. Jesteś piękna, nawet tak
ubrudzona jak teraz, co dodało jeszcze większego uroku.
-
Zewnętrznie wręcz idealna.
- Na dodatek zawsze taka będziesz.
- A najbardziej intryguje mnie na ile jesteś maszyną a na ile
kobietą.
- Pragnę cię nawet w takiej chwili czy sytuacji,
jakiej teraz jesteśmy.
Powiedziałem najprościej jak się dało.
- To jest właśnie miłość.
Zbliżyła swoją głowę do
mnie i powiedziała:
- No to sprawdź.
Nareszcie. Moja
cierpliwość została wynagrodzona. Pomyślałem.
Odsunąłem
ręką jej włosy.
W świetle latarki wyglądała bosko, jak
pobrudzona niewinna dziewczynka.
Przytrzymałem jej policzek i
przyłożyłem wargi do jej lekko rozwartych ust.
Były . . .
Były . . . Taa…akie mięciutkie.
Ale suche i o zgrozo . .
.
Nieruchome.
Cofnąłem się i od razu się odezwała:
-
Masz podwyższoną temperaturę i ciśnienie.
- Nie no, to nie
było romantyczne.
- Całowałeś już kiedyś mężczyznę?
-
Tak. Odparła.
- Johna w policzek.
- To nie było całowanie.
- Nie rozumiem.
-, Kiedy para się całuje, jedno z nich
podąża ruchem warg za drugim.
- Policzek wiec odpada.
- Na
ogół maja przymknięte oczy a ich ręce obejmują lub błądzą po
ciele całującej osoby.
- A po namiętnym pocałunku nie
wyjeżdżają z takim tekstem.
Zauważyłem, że znowu
nasłuchiwała. Pytanie: czy mnie czy dźwięk z zewnątrz?
-
Spróbujemy jeszcze raz? Spytałem.
Spojrzała na mnie i kiwnęła
głową.
Ale skup się. To, co dzieje się na zewnątrz jest
teraz mniej ważne.
- Moim priorytetem jest wydostać nas stąd.
- Powiedziała.
- Świat na zewnątrz istnieje i będzie istniał.
- Nigdzie nam nie ucieknie.
- Przestaw teraz priorytet na to,
że jestem w tobie zakochany do szaleństwa a ty próbujesz to
odwzajemnić.
- Chcesz ze mną uprawiać sex? Spytała.
-
Hmm. . . - Z rozkoszą o ile to możliwe i musi to być romantyczne
przeżycie a nie akt desperacji.
- Nie rozumiem.
- Pragnę
abyś zachowywała się jak kobieta.
-, Jeśli mogę to chcę
ciebie tego nauczyć.
- Pomóc zrozumieć, co to jest miłość.
Przysunęła się ponownie.
- Pamiętasz, co mówiłem?
-
Wszystko rejestruję.
- Wystarczyło powiedzieć: pamiętam.
Delikatnie wplotłem swe palce w jej włosy i zacząłem jeszcze
raz całować.
Tym razem już było dobrze, więc delikatnie
przejechałem języczkiem po wnętrzu jej ust.
Tak samo mięciutki
jak wargi języczek też poruszył się a rękami chwyciła moje
ramiona.
Parę długich chwil to trwało a mnie robiło się
niewygodnie siedząc tak skręcony.
Przerwałem.
I już
chciała coś powiedzieć, ale zdążyłem przystawić palec do ust i
wyszeptać: - Ciii….
Ogarniało mnie lekkie zadowolenie, gdy
nie wytrzymała i musiała powiedzieć:
- Twoje gruczoły
wydzielają bardzo dużo śliny.
- Moje tak nie działają.
-
To dobrze. Odparłem. - Uzupełniamy się.
- Tak to się właśnie
dzieje podczas pocałunku i dodałem teraz już było dobrze.
Wstałem chwyciłem za ręką, aby też wstała objąłem
delikatnie i wpiłem się w jej usta.
Jakże inne, trochę
dziwne, ale budzące we mnie ogromne pożądanie.
Poczułem, że
też mnie obejmuje. Swoimi rękoma zaczęła przyciskać mnie do
siebie.
Oparłem się na jej piersiach, Też były mięciutkie.
Ucisk stawał się coraz mocniejszy i . . .
Nie do
zniesienia.
- Nie tak mocno, bo mnie złamiesz. Wyszeptałem.
-
Czujesz coś?
- Nie wiem. Odparła.
- Dla mnie jest to bardzo
przyjemne uczucie, więc dla ciebie też powinno.
-
Skomplikowane. Odpowiedziała.
-Nie rozumiem.
- Moje
receptory coś odbierają, ale nie wiem czy to przyjemność.
-
To zanotuj w swojej pięknej, kochanej główce, że to, co odbierasz
to czysta przyjemność i to nie jedyna w życiu.
- Nie rozumiem.
Znowu odparła.
-Są jeszcze inne przyjemności.
-Na przykład
sex? Spytała.
- Na przykład sex.
-, Co ty z tym sexem?
Odpowiedziałem.
-, Jeśli mnie kochasz to chcesz uprawiać sex.
- A jak ktoś inny powie, że cię kocha to też mu się oddasz?
Tak nie można.
- Nie wiem ty jesteś pierwszy.
- No może
niech tak zostanie. Do póki żyję.
Ale zrozumiałem ją. Dane,
analiza, wnioski.
- Wiesz. Odparłem.
-, Chociaż to może
być jedyna okazja, aby się przekonać.
- Nie tak o tym
wszystkim marzyłem.
- Z jednej strony ciekawość i rosnące
podniecenie tego pragnie a z drugiej obawiam się rozczarowania.
-
Romantycznie tu może nie jest, ale jak wyrazisz zgodę to dam z
siebie wszystko.
Stojąc tak razem w swoich objęciach i patrząc
w swoje oczy nastała cisza
- Rozumiesz mnie? Spytałem.
-
Nie rozumiem. Odparła.
I dodała:
- Dobrze, rozbiorę się.
- Nie. Odpowiedziałem.
- Wszystko w swoim czasie.
- Będę
mówił ci albo robił, co należy i proszę jak już cos powiesz to
niech to będzie miłe.
- Zgoda?
- Tak.
Pocałowałem ją
ponownie i pomyślałem. Tak, jest cała moja i tylko moja.
Zacząłem
ściągać jej kurtkę potem swoją. Rozłożyłem obie na ziemi obok
skrzyni.
Cameron spoglądała, co robię.
Powróciłem w jej
objęcia i dosłownie przyssałem się do niej.
Nie mogłem dojść
do tego, co jest nie tak z jaj ustami.
Sam ich smak i dotyk
bardzo mnie podniecał.
Po chwili jednak rozluźniłem się i
moje dłonie wylądowały na jej tali, ale tylko przez krótki moment
spoczywały i zeszły niżej na pośladki.
Przyciągnąłem ją
do siebie, aby poczuć jej ciało.
Cameron wiedziała już, co
zrobić ze swoimi rękoma.
Delikatnie masowała moje plecy, kark
i głowę przytrzymując ją, gdy wodziła swoim języczkiem w moich
ustach.
Moje ręce zaczęły rozpinać pasek, potem spodnie.
Ściągnąłem je poza biodra i wodząc od pośladków wędrowały
pod koszulą aż dotarły do zapięcia staniczka.
Skóra była
chłodnawa, ale nie zimna i niesamowicie delikatna.
Odklejając
jedną stronę ust wybełkotałem:
- Możesz robić to samo, co
ja.
Zaczęła powoli rozpinać guziki mojej koszuli, a potem
pieściła rękami mój tors.
To było cudowne uczucie.
Ja w
miedzy czasie zdążyłem uporać się z zapięciem jej staniczka.
Moje obie dłonie dotarły każda do swojej piersi i pieściły je
przez chwilę.
Nie jedna kobieta mogłaby pozazdrościć tego
kształtu, miękkości a zarazem jędrności.
Niestety musiałem
cofnąć dłonie, bo Cameron ściągała ze mnie koszulę. Nasze usta
cały czas przywierały do siebie, bo nadal nie mogłem dojść, co w
nich takiego wspaniałego no i aby nie mogła nic powiedzieć.
Długo
nie byłem dłużny z jej koszulą, szybko rozpiąłem guziczki i
zdjąłem razem ze stanikiem.
Nie mogłem jeszcze spojrzeć na
półnagą Cameron, ale czułem się coraz bardziej podniecony.
Na
dodatek dobrała się już do moich spodni i szortów.
Zatrzymałem
jej dłoń.
- Jak mnie tam dotkniesz to będzie po wszystkim.
Wyszeptałem jej w usta i sięgnąłem za to swoją dłonią pod
majteczki.
Chciałem sprawdzić czy i w tym miejscu jest wszystko
jak trzeba.
Wyczułem niewielką ilość włosków na jej łonie.
Dalej ręka nie mogła się przecisnąć przez zaciśnięte uda.
Odkleiłem się wreszcie od jej ust i zacząłem ściągać jej
spodnie.
- Poczekaj zrobię to sama. Powiedziała.
Sam też
zacząłem się rozbierać.
Po chwili staliśmy przed sobą nago.
Jej wzrok skupił się na moim stojący członku, ale nie
odezwała się ani słowem
Sięgnąłem do latarki, aby obrócić
ją w naszą stronę.
Kiedy wreszcie zobaczyłem ją w lepszym
świetle byłem podniecony do granic możliwości.
Spojrzała na
mnie z takim delikatnym uśmiechem, który zapamiętam do końca
życia.
Była cudowna.
Bardzo szczupła, ale jej piersi i
biodra były pełne, ponętne, takie kobiece.
Nie mogłem dłużej
wytrzymać i podszedłem do niej.
Zacząłem całować jej szyję.
Skóra była niesamowita.
Potem zszedłem w dół pomiędzy
cudowne piersi.
Od razu zacząłem je pieścić, całować i
lizać.
Jej dłonie pieściły moje włosy.
Wróciłem do jej
ust by dalej móc je całować.
Przycisnęła mnie do siebie.
Ocierający się o jej krocze mój członek doprowadzał mnie do
szaleństwa.
Mógłbym przysiąc, że jeszcze chwila i
eksploduję.
- Połóż się. Powiedziałem.
Cameron
milczała. Wszystko bacznie obserwowała.
Trochę dziwnie się
poczułem.
Coś jakbym dobierał się do dziewicy.
Zaraz.
Zaraz. Przecież ona jest dziewicą.
Ułożyła się na plecach
na naszych ubraniach.
Rozłożyłem jej uda szeroko i ujrzałem
to, co ma każda kobieta.
Została już tylko jedna tajemnica do
odkrycia.
W międzyczasie trochę ochłonąłem.
Ukląkłem
między jej udami i ręką zacząłem badać jej myszkę.
Cameron
splotła swoje palce i wsunęła pod głowę.
Przed oczami mignął
mi obraz kobiety mówiącej no załatw to i spadamy.
Moje palce
błądziły jej mięciutkim wzgórku czasami zjeżdżając wzdłuż
szparki.
- Nic nie mówisz. Powiedziałem.
- Chciałeś bym
nic nie mówiła.
- Obserwuję cię.
- Rozumiem, że nie
byłaś jeszcze tak blisko z mężczyzną.
- Nie. Odparła.
-,
Więc jak to się mówi jesteś dziewicą.
- Tak. - Nie obawiaj
się, będziesz miło zaskoczony. Zapewniła.
W przypływie
odwagi wsunąłem palec do jaj szparki.
Nie była mokra, ale i
nie sucha tak samo jak jej usta.
Dość. Pomyślałem. Pośliniłem
go i pomagając sobie ręką wszedłem do połowy.
- Ciasno.
Wyszeptałem.
- Nic nie mogę zrobić. Odpowiedziała.
-, Ale
to jest dobrze. Dodałem. I pomyślałem: faktycznie niczym się nie
różni od kobiety.
Rozłożyłem jej uda jeszcze szerzej i
przywarłem ciałem do niej, objęła moją głowę i całując ją
zacząłem się w niej poruszać.
Rytmicznie, miarowo.
Pieszczoty jej dłoni wydawały się już takie kobiece,
potęgowały podniecenie.
Nie mogłem już powstrzymać
pożądania, ale wycofałem się.
- To już? Spytała.
- Nie,
muszę trochę ochłonąć.
- Rozumiem, bo twoje tętno skoczyło
na 140 uderzeń.
Cały czas mnie badasz?
- Muszę zrozumieć
jak to działa. Odpowiedziała.
- Też już teraz zrozumiałem.
Usiadłem na ziemi opierając się plecami do skrzyni.
-
Chodź, usiądź na mnie. Powiedziałem.
Siadając przytrzymałem
ją, aby wprowadzić moja męskość.
- Teraz delikatnie i nie
dużo unoś się i opadaj. Wyszeptałem.
Zrozumiała, o co
chodzi.
Ja mogłem pieścić piersi i kraść całusy przy każdym
jej ruchu.
Mijały chwile. Roskosz, którą dostawałem była nie
do opisania.
Jeszcze kilkanaście jej rytmicznych ruchów krew
się zagotowała i chwilę potem doszedłem.
Ciepło mojego
nasienia przyjemnie rozlało się po wnętrzu Cameron.
-Już.
-
Wiem. Powiedziała.
Wtuliłem się w jej objęcia.
Nasze usta
zbliżyły się do siebie i zatopiły się w głębokim i namiętnym
pocałunku.
Byłem bardzo szczęśliwy.
Po dłuższej
chwili zapytałem.
-, Co powiesz o tym wszystkim?
- Musiałeś
bardzo to przeżywać.
- Przyśpieszony oddech, temperatura ciała
się podniosła a w końcowym momencie tętno skoczyło do 180 na
minutę.
- Około 6 ml nasienia, które wtłoczyłeś we mnie
daje 500 mln plemników.
- Bardzo ciekawa definicja, sexu.
Uśmiechnąłem się.
- Wiesz jak ja powiem?
- Niczym
niepohamowana, dzika, namiętna rozkosz.
-, Ale i tak cię kocham
i będę kochał. Wyszeptałem.
- Mq spróbuję ciebie też
pokochać. I tym razem Cameron pocałowała mnie.
Do późnego
wieczora nasze ciała nie rozstawały się.
Gdy uznała, że
jest bezpiecznie, wydostała nas z tej pułapki, chociaż mnie było
tam z nią cudownie.
Dotarliśmy do bazy gdzie smutek z powodu
klęski trochę osłabł na nasz widok.
Może na wojnie dziś
przegraliśmy, ale ja czułem zwycięstwo, chociaż dziwnie łatwo
poszło.
Nie wiem może jednak są w niej jakieś uczucia lub się
obudziły.
Na pewno będę wspominał te chwile spędzone z nią
razem i czekał na następne.
Jedyną tajemnicą, która mnie
cały czas nurtuje to ten jej smak.
Nie mogę go porównać do
niczego znanego.
Czyżby był niepowtarzalny?
