Co za piękny dzień. Słonko świeci, ptaszyska ucichły, żadnej Momoi na horyzoncie, nowy numer Horikity Mai dokładnie przejrzany dwukrotnie. Mógłbym tak całe życie leżeć tutaj na moim dachu i się nie ruszać. O tak. Zajebisty pomysł. Przymknąłem oczy i począłem odpływać w objęcia morfeusza.
- Aominecchi!
Podskoczyłem jak oparzony.
- Kurwa jego mać Kise! - wydarłem się na niego. Blondyn zrobił minę zbitego pieseła i popatrzył na mnie tymi wielkimi, złotymi oczami, w których zaczęły się już gromadzić łzy. No po prostu zajebiście.
- Przepraszam Aominecchi - wydukał, odwracając wzrok. - Już sobie idę, nie chciałem przeszkadzać... - zaczął się tłumaczyć.
- Oi, nic się nie stało, wystraszyłeś mnie no! Kto to widział tak krzyczeć bez ostrzeżenia. No ale trudno - mruknąłem.
- Czyli Aominecchi nie jest zły? Jak cudownie! - na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech a zły z oczu zniknęły momentalnie. Właśnie. Zbyt szybko. Kurwa.
- Kise czy Ty mną właśnie zamanipulowałeś? - spojrzałem na niego podejrzliwie.
- Skądże taki pomysł, Aominecchi? - zapytał się z przekłamaną skruchą.
- Po prostu zajebiście, zbyt dużo czasu spędzasz z tych psychopatycznym pojebem, a potem tak się to kończy - westchnąłem. - A w ogóle po coś tu przylazł? I jakżeś tu wzlazł?
- Prośbę mam, a wszedłem normalnie po schodach i drzwiami, a Ty nie? - zrobił ogłupioną minę.
- Ale jak kurna drzwiami skoro.. Oh. Zostawiłem je otwarte? - spytałem, a chłopak przytaknął. Gratulacje za pamięć, Daiki, powinszować. - A jaka to prośba?
- No bo.. - zaczął, czerwieniąc się lekko. - Jest taki jeden chłopak, nawet nie wiem jak się nazywa, ale od jakiegoś czasu na stołówce zawsze robi mi niemiłe zagrywki, kiedy jestem z fankami...
- Co robi?! - przeszkodziłem mu.- Obraża Cię? Rzuca w czymś w Ciebie? A może Cię uderzył? Tak? Zajebię gnoja, jak siebie kocham, już i zakończy swój nic nie warty żywot, chuj jebany - rozgorączkowany zacząłem się podnosić, jednak Kise pociągnął mnie z powrotem w dół.
- Nie nie nie, nie jest aż tak źle Aominecchi, on robi po prostu złośliwe docinki i próbuje podstawić mi nogę albo zrzucić tacę... Już parę razy mu się to udało, nie jest to zbyt przyjemne, i w ogóle, i pomyślałem sobie, że może poszedłbyś ze mną, co? Wyglądasz jak zaborczy i brutalny samiec alfa, więc pewnie sobie odpuści...
- Już idę! I jeśli spróbuje czegoś to przysięgam na moją zajebistość, to będzie ostatnia rzecz jaką zrobi w swoim nic nie wartym życiu!
- Może nie aż tak brutalnie, Aominecchi, i to niby ja za dużo czasu spędzam z Akashicchim?
