Od autorki: Tekst pisany na akcję na Forum Mirriel. Proponuję czytać, słuchając fragm. soundtracku do filmu "Amelie" lub utworu Cirque du Soleil. Albo jeszcze jednego fragm. OSTa do "Amelie".


- A wiesz, że tatuś ma diadem Roweny Ravenclaw? - powiedziała ośmioletnia Luna śmiertelnie poważnie.

- Eee, nie wierzę - stwierdziła Ginny Weasley, marszcząc podejrzliwie nosek.

Siedziały na podłodze w jej pokoju, bawiąc się w przyjęcie dla lalek.

- Oczywiście, że nie jest [/i]prawdziwy[i]. Tatuś sam go zrobił. Twierdzi, że zapomniała paru elementów. Ja też mogę go ozdabiać, wiesz?

- Aha - odpowiedziała Ginny niezbyt pewnie.

- Wiesz, jak skończymy się bawić to zapytajmy się naszych mam, czy możesz przyjść do nas jutro. Pokażę ci go.

Luna doskonale pamięta pierwszą wizytę Ginny Weasley w jej domu. Było to tydzień po tym, jak razem z matką złożyły wizytę pani Weasley. Luna pamięta też, że wtedy była jesień, więc razem zebrały parę pomarańczowych i złotych liści, które dołączyły do ozdób diademu zrobionych przez jej tatę, a resztę, w formie dwóch wielkich bukietów, dały swoim mamom.

-Dobrze jest mieć osiem lat – stwierdziła Ginny.

Dziewczynki spacerowały po polach. Było na tyle ciepło, że mamy pozwoliły im chodzić razem do zmroku.

- Popatrz, jakie dziwne kształty mają te chmury – powiedziała nagle Luna.

- Rzeczywiście. O, ta wygląda jak kot! – odparła Ginny, siadając.

- A ta jak… - Luna przechyliła głowę, patrząc na chmurę nieco krytycznie - … jak plumpka słodkowodna! – oświadczyła z przekonaniem.

- Co to jest?

- Nie wiem dokładnie, tatuś kiedyś o nich mówił, ale nie słuchałam.

- To skąd wiesz, jak wygląda?

- Nie wiem. Ale myślę, że właśnie tak.

- Skoro tak uważasz... O, popatrz – ta po lewej wygląda jak bukiet liści – Ginny poderwała się n nogi. – Chodź, pozbieramy liście, zanim zrobi się zimno, a potem pójdziemy do mnie pobawić się lalkami!

- I dać im sok z plumpek – dodała Luna.

Wzrok Luny padł na dziwny wieniec, ozdobiony gałązkami jemioły. Westchnęła i uśmiechnęła się. Dobrze pamiętała, dlaczego się tu znalazł.

Jak na grudzień przystało, było zimno. Jednak mimo to Luna szybko się ubrała i popędziła do Nory. W nocy spadł pierwszy śnieg i już nie mogła się doczekać zabawy z Ginny.

Panna Weasley też była gotowa. Ubrała tylko kurtkę i buty (jak zwykle trzeba jej było przypominać o czapce, szaliku i rękawiczkach) i razem pobiegły na polankę za laskiem w pobliżu Nory.

- Jak dobrze, że nie ma twoich braci – powiedziała Luna.

- Tak, Fred i George zaraz by nam nasypali śniegu za kurtki.

- Tatuś powiedział, że rudowłosi chłopcy przyciągają gnębiwtryski.

- Myślisz, że to prawda? – zapytała jak zawsze nieco sceptyczna Ginny.

- Tak, ale to niegroźne. Zresztą, jak skończą dwanaście lat to im przejdzie.

- To dobrze – pomyślała Ginny, trochę uspokojona. Zresztą, już zdążyła przywyknąć do historii Luny o małych zwierzątkach, o których nigdy wcześniej nie słyszała.

Nieco później, na tej samej polance, Luna odkryła gniazdko, które było puste.

- Ono tu jest od kilku lat. Obojętnie, czy w zimie czy w lecie, zawsze jest puste – poinformowała ją Ginny.

- Wygląda trochę jak wieniec. Macie w ogródku trochę jemioły? Mam pomysł na prezent dla mamy na święta.

Jej mama była bardzo zadowolona z prezentu. Niestety mała Luna nie wzięła pod uwagę faktu, że wieniec będzie za mały na maminą głowę – więc skończył jako sezonowa ozdoba Roweny Ravenclaw.

Luna popatrzyła na trzy kwiatki i się uśmiechnęła.

- Każdy kwiat paprotnika ziemnego ma inny kolor, kochane – mówiła mama Luny.

Była wczesna wiosna, a Ginny, Luna i jej mama wybrały się do lasu.

- Ta roślina kwitnie tylko w marcu, a każdy jej kwiat może mieć inny kolor. Oprócz tego raz na kilka lat, pod koniec czerwca, pokrywa się złotym pyłem. Mugole mają nawet o tym legendę.

Doszły na polanę, która mieniła się wszystkimi znanymi kolorami.

- Uważajcie, dziewczynki. Każda z was może sobie zebrać tylko trzy kwiaty. Jeśli weźmiecie więcej, wszystkie kwiatuszki z danej rośliny zwiędną i ten paprotnik nigdy już nie zakwitnie.

- Proszę pani… - zapytała Ginny – a one nie więdną?

- Nie, już na zawsze pozostaną takie, jakie były w chwili zerwania.

Tuż pod popiersiem Roweny Ravenclaw leżał mały bukiecik maków. Luna pamiętała, że w lecie, tuż po jej dziewiątych urodzinach, tatuś przywiózł je dla jej mamy, jako pamiątkę z podróży po Europie. Od kilku lat, zaczarowane by nie zwiędły, spoczywały na „Stoliku Roweny", jak o nim mówili domownicy..

Bukiet z maków był ostatnią rzeczą, która została dołożona jako ozdoba diademu Roweny Ravenclaw. Wkrótce po tym zmarła matka Luny, a dziewczynka na kilka miesięcy pogrążyła się w apatii. Po odwiedzinach pani i panny Weasley nieco doszła do siebie, ale od tamtej pory była znana z zamyślenia i zainteresowania rzeczami, które według większości ludzi po prostu nie istniały. Stała się znaną wszystkim Pomyluną Lovegood.

A kwiaty paprotnika ziemnego kwitły przez cały rok, od czasu do czasu zmieniając swój kolor i kompletnie nie zważając na upływ czasu.