Paring: Drarry

Okres wydarzeń : rozpoczęcie 7 roku

Autor: Saori121

Beta : Saori121

Początek 7 roku nauki w Hogwarcie. Dumbledore żyje, Syriusz także. Malfoy i Potter są po różnych stronach, chociaż ten pierwszy własnowolnie nie wybrał sprzymierzeńców. Między Ron'em a Hermioną nie jest tak jak kiedyś… Lecz dziewczyna stara się za wszelką cenę to naprawić. Do Hogwartu dochodzi nowa dziewczyna, która CELOWO dołącza do Gryffindoru. Co z tego wyniknie? Czy uwiedzie Pottera? Czy Ron i Hermiona się pogodzą?

- Harry, gdzie jesteś ?

Po całym wagonie rozniósł się krzyk pewnej rudowłosej dziewczyny. Ginny chodziła wszystkimi korytarzami pociągu szukając swojego przyjaciela. Tamten nie chcąc by go znalazła, schował się pod swoją peleryną - niewidką, centralnie po jej lewej stronie. Pytacie czemu się ukrywa? To proste. Ginny Weasley to dziewczyna szalejąca za nim od 2 roku w Hogwarcie. Od tamtej pory puszcza się z pierwszym lepszym chłopakiem, by wzbudzić zazdrość w Wybrańcu. Lecz on zamiast być zły, po prostu brzydzi się nią. Razem, ze swoim przyjacielem, Ronald'em Weasley nazwali ją gryfońską dziwką. Rudzielec nie zważał na to, że dziewczyna jest jego siostrą.

Chłopak stał przy ścianie niemalże stając się z nią jednością. By uniknąć z Weasley'ówną spotkania, nie oddychając zaczął wycofywać swoje kroki do najbardziej wyludnionego przedziału w wagonie. Na szczęście przemknął się tam bezszelestnie. Lecz niestety los chciał, że natrafił na osobę, której nie spodziewał się spotkać.

Draco Malfoy. Arystokratyczny, bogaty, zadufany, mądraliński, największy dupek, który stąpał po zasranym czarodziejskim świecie.

Teraz jednak nie wyglądał na takiego.

Siedział skulony na siedzeniu, zapłakany, wpatrując się w obraz za oknem. Łzy swobodnie spływały mu po twarzy, a nim, co chwilę wstrząsał szloch. Jego włosy były rozczochrane.

Mimo takiego bajzlu na głowie wygląda uro... STOP! POTTER! o czym ty myślisz? wrzeszczał na siebie mentalnie Harry.

Przed Malfoy'em leżał Prorok Codzienny otwarty na środku. Były tam same bzdurne wiadomości oprócz... oprócz zdjęcia przedstawiającego Lucjusza Malfoy'a i wielki nagłówek mówiący: ''Połowa śmierciożerców złapana! W tym człowiek jednego z najbogatszych rodów w świecie czarodziejów. Lucjusz Malfoy."

Harry patrzył na to jak zaczarowany. On nie miał pojęcia, że facet trafił do azkabanu. Co gorsza był on skazany ma pocałunek dementora. Chociaż... Zasłużył sobie na to. Na taką ilość torturowanych i zabitych osób dostał dobry wyrok. Ale z drugiej strony... To przecież też człowiek i może obawiać się śmierci. Warto mu współczuć, bo pocałunek dementora to chyba najgorsza z możliwych opcji śmierci.

Potter bezszelestnie podszedł do ślizgona, siadając na przeciwko niego na siedzeniu. Wtedy dopiero ściągnął pelerynę. Siedział on oparty o oparcie patrząc zmartwiony (!) wprost na Malfoy'a. Tam ten dostrzegając gryfona, przestraszył się, szybko ocierając spływające mu po twarzy łzy. Mimo, tego, iż wytarł mokre ślady szlochu, nadal było widać, że płakał. Twarz miał lekko zaczerwienioną, w oczach na nowo zbierały się łzy, a usta były zaciśnięte w cienką linię. Patrzył na niego z przerażeniem, wciąż usiłując przybrać kpiącą lub obojętną minę. Lecz wszelkie starania poszły na marne. Jedyne co udało mu się osiągnąć, to jakiś niezidentyfikowany grymas wykrzywiający jego arystokratyczną twarz. Gryfon widząc jego starania, pierwszy przerwał ciszę.

- Malfoy... - zaczął ostrożnie Potter. Nie wiedział czego się bał. Tego, że blondyn może mu przerwać, ale najbardziej, o zgrozo, obawiał się tego iż Draco może go odrzucić... Jednak ku jego uldze (!) chłopak zabrał się za 1 opcję.

- Potter ...- starał się wycedzić złowrogo Malfoy. - Co ty tu u licha robisz! Matka cię nie nauczyła, że najpierw się puka a potem chodzi!

Harrego o dziwo te słowa nie uraziły, bo tylko się uśmiechnął myśląc, że Malfoy nie ważne w jakim jest humorze, i tak umie być starym sobą.

- Jakbyś chciał wiedzieć Fretko, to nie, nie nauczyła. A przyszedłem tu z powodu Ginny. - Tu skrzywił się na dźwięk wypowiadanego imienia, ale mimo to kontynuował. - Musiałem uciec, a że ten przedział był najbliżej to wszedłem. Nie miałem zielonego pojęcia, że tu jesteś. Chociaż najwidoczniej trafiłem na zły moment. Współczuje... D-Draco... - Jego imię ledwo co przeszło mu przez gardło.

- C-co ? - zapytał zdezorientowany. Czyżby wiedział?

- Nooo z powodu ojca .

- Co? A-a tak. Dzięki... - Uff... A myślał, że wie o TYM .

Owe TO jest uczuciem, jakim Draco darzy Harry'ego. Miłość, kwitnąca od 4 roku. Zakochał się w nim wtedy, gdy Potter wrócił z Turnieju Trój Magicznego z martwym Cedrikiem. Płakał nad nim tak jakby go kochał i właśnie stracił. Wtedy usłyszał, że chłopcy mieli romans... Na tę wiadomość Malfoy'a zabolało coś w piersi. To tak, jakby ktoś wbił ci nóż w plecy. Wielka zazdrość i ból otoczyły jego serce, by opuścić je wraz z rozpaczą i oddać miejsce miłości, żeby mogła kwitnąć przez lata, nie ujawniona.

Właśnie z powodu tego uczucia płakał. Gdy przechodził korytarzem wagonu zobaczył gryfona obściskującego się z Weasley'ówną. Po raz kolejny od 3 lat poczuł ten ból. Nie zauważalny przeszedł do najbliższego pustego przedziału i zaszył się tam. Usiadł na samym końcu siedzeń, pod ścianą. Podkulił ku sobie kolana i zaczął bezgłośnie płakać. Łzy spływały mu obficie po policzkach, kończąc swą wyprawę na spodniach. No i wtedy pojawił się Potter...

Faktycznie. Harry, rzeczywiście całował się z Ginny, ale nie dobrowolnie. Zapędziła go w kozi róg i przyssała się do niego. Przez dobre 2 minuty nie wiedział co robić. Na pocałunki pozostawał wciąż bierny, więc zaraz się od niego odessie i będzie pytać:" Harruś? wszystko graaaa? " Bleh! Ohyda i tyle. Wybawił go trzask drzwi przedziałowych, na których dziewczyna odkleiła się od niego i zaczęła oglądać wagon z morderczą myślą: "Kto śmiał przeszkodzić mi i MOJEMU Harrmeu ? ". Gryfon wykorzystał nie uwagę rudowłosej, sięgając do tylnej kieszeni spodni po pelerynę niewidkę. Narzucił ją w momencie gdy dziewczyna odwracała się. Uff... Nie widziała... Na szczęście ... Wycofał się do najbliższego przedziału i...

Resztę już znacie. Teraz jednak wróćmy do...

- ... Dzięki - powiedział Draco.

- Hah. Nie ma za co. - Uśmiechnął się łagodnie Wybraniec. Wtedy przyszedł mu na myśl pomysł co w jego mniemaniu wydawał się dobry. - Malfoy... - Odpowiedziało mu pytające spojrzenie. - Pewnie uznasz to za głupotę, ale czy możemy zawiesić topór wojenny? Myślę, że nie tylko mi ta "wojna" ciąży... Nie mówię, że od razu mamy się przyjaźnić! No coś ty! Na razie bądźmy tylko znajomymi. Później zobaczymy. - Uśmiechnął się ponownie. Jego oczy świeciły radosnym blaskiem gdy Draco uścisnął mu dłoń na zgodę... Oboje wpatrywali się w siebie, szczerząc swoje ząbki. Z serca jednego z nich zniknął ten długo odczuwalny cierń...

Koniec części 1...