Promienie słoneczne, spadające na twoje włosy, sprawiają, że nie jestem w stanie oderwać wzroku od intensywności tej czerwieni, niespokojnie okalającej twoją piękną twarz. Serce bije mi jak oszalałe i dochodzę do wniosku, że moje istnienie nie ma bez ciebie najmniejszego znaczenia, niezależnie od tego jak bardzo irracjonalne zdaje się to być. Choć kocham cię tak bardzo, i nie wstydzę się tego przyznać przed samym sobą, nie wiem czy mogę, czy powinnienem wykonać choćby najmniejszy krok w twoją stronę. Tylko jedno jest dla mnie pewne. Muszę nieskończenie trwać w cieniu twego blasku, choćby za cenę własnego życia.
Obserwuję jak twoje policzki przybierają koloru delikatnego różu, kiedy zajadasz się obiadem przygotowanym przez Yuna, twoje oczy lśnią, a uśmiech, który byłby w stanie roztopić największą bryłę lodu, niekontrolowanie wlewa się do mojego serca. Słyszę twój śmiech i choć zdajesz się być szczęśliwa, wiem, że nocami, kiedy dużo ćwiczysz, zdarza ci się równie dużo płakać. Pragnę wziąć cię w ramiona, ukoić ból, który z pewnością na zawsze pozostawi w tobie swoje okrutne piętno, ale nie mam pojęcia czy potrafię to zrobić. Czy byłabyś w stanie przyjąć moje ramiona. Co za głupota...
- Pójdę pozmywać.- mówisz, wstając energicznie. Czy nasze towarzystwo przynajmniej czasem pozwala ci zapomnieć?- Shin-Ah, będziesz jeszcze jadł?
Niebieski Smok kręci z zawstydzeniem głową, lecz z równą wdzięcznością podaje ci miskę, a ty znów uśmiechasz się ciepło. Nie mogę znieść uczucia, kiedy moje serce reaguje na ciebie tak impulsywnie. Zmierzasz w kierunku rzeki, a ja, nie kontrolując nawet własnych nóg, wstaję i podążam za tobą.
Idę trzy metry za tobą, na pewno jesteś świadoma mojej obecności, jednak się nie odzywasz. Pozwalasz mi sobie towarzyszyć w milczeniu, więc nie protestuję. Kiedy mogę być tak wyraźnie świadomy twojej obeności, jestem przynajmniej spokojny o to, że nie dzieje ci się znowu krzywda. Nie zniósłbym tego po raz kolejny.
W oddali słychać już szum wody, ptaki latające nad nami śpiewają głośno, słońce przedziera się przez korony drzew, padając na twoje niesforne, czerwone włosy, a ty zatrzymujesz się niespodziewanie.
- Wygląda na to, że ani na moment nie zostawisz mnie samej, Haku.- twój głos jest łagodny, a ja bez zawahania podchodzę i kładę dłoń na twoich włosach. Są bardzo ciepłe i miękkie.
- Chodźmy, nim zaczną się martwić.- bez uprzedzenia zabieram od ciebie połowę naczyń, a w zamian otrzymuję spojrzenie tych dużych oczu, które zapewne zupełnie nieświadomie mnie hipnotyzują.
- Robisz dla mnie tak wiele, obiecuję, że pewnego dnia będę w stanie ci się za to odpłacić.- tym razem twoja postawa ulega znaczącej zmianie i spuszczasz głowę, co sprawia, że ogarnia mnie oczywisty niepokój.- Dziękuję, Haku.
Na te słowa, czuję jakby coś przeszyło moje ciało na wylot, powodując tymczasowy paraliż. Jesteś na wyciągnięcie mojej ręki, a jednak nie mam prawa po ciebie sięgnąć, niezależnie od tego jak mocno tego pragnę i potrzebuję. Ochrona ciebie nigdy nie była dla mnie tylko rozkazem króla, nie powinnaś mi za nic dziękować.
- Daj spokój, Księżniczko. Nie potrzebuję od ciebie żadnych pieniędzy.- wysilam się na śmiech, zdobywając również na to, żeby ruszyć w końcu dalej.- I tak nigdy nie będzie cię na to stać.
- Przecież wiem!- wołasz oburzona, a wyraz twojej twarzy ponownie się zmienia. Zapewne nie zdajesz sobie sprawy z tego ile ich już u ciebie widziałem, ale to sprawia tylko, że moje serce bije twoim ciepłem.- Chcę ofiarować ci to, co przeze mnie zostało ci odebrane.
- Dobra, dobra, koniec już zagadek na dzisiaj.
