Lord Voldemort – każdy z nas, za pewne, wielokrotnie uważał go za okropnego zatwardziałego czarnoksiężnika, który w swej dogłębnej złości nie posiadł cech dobrych i potrzebnych w dzisiejszym świecie.

Ja, mam zamiar udowodnić wam, że jego strata była stratą, która zaważyła na losach całego świata.

Uważam, że po tym, co zrobił przez swoje długie ponad 60 letnie życie, należy mu się godny jego postawie szacunek – prze pani, proszę zostawić ten kilof – na który sobie zasłużył.

Myślę, że należy mu się chwila ciszy nad jego rozkładającymi się zwłokami, które zapomniane leżą gdzieś na Hogwarcich błoniach, deptane przez rozchichotane i beztroskie dzieci jego wrogów.

Uważam, że teraz po 10 latach od jego tragicznej śmierci ( szlag by cię trafił Potter!!) Należy mu się oczyszczenie duchowe poprzez odrobinę wspomnień.

Voldemort zawsze był inny – samotność, odrzucenie, odmienność w środowisku, w którym się wychował wypaczyła jego młodzieńczy umysł pozostawiając w nim nieodwracalne zmiany.

Ten wirtuoz zła, który był oddanym przywódcą, konsekwentnym w swych poczynaniach, był też błyskotliwym umysłem, który czasem jak każdy umysł zawodził.

W swej bezwzględności dążył do celu nie zważając na przeszkody.

Posiadł doskonale rozwiniętą umiejętność przenikania i kontrolowania umysłu.

Był wykształcony – biegle władał dwoma językami – angielskim i wężowym, inteligentny, miał jasny i nie zawsze domknięty umysł.

Miał szerokie grono znajomych – nie tylko w środowisku homo sapiens, ale również w rozwiniętych cywilizacjach stworzeń pozaludzkich i ludziopodobnych ( istniały odrębne wyjątki spośród członków tych cywilizacji jednak była to mniejszość).

Zewnątrz może i był zatwardziałym mordercą, ale kto wie czy po dniach harówki nie wracał do przytulnego domu i nie oddawał się rozkoszom ciepłego kakao i przytulnych babcinych kapci w stylu retro. Kto wie, czy nie był miłośnikiem muzyki country, nie zaczytywał się w harlequinach i nie żywił głębokiego uczucia do królewny śnieżki. Nie możemy sądzić jakie sekrety skrywał pod maską obojętnego i bezdusznego złoczyńcy.

Lord Voldemort posiadał swe słabości. Traumatyczne przeżycia z dzieciństwa, tragiczna śmierć matki, odrzucenie przez ojca i lata spędzone w samotności w sierocińcu, w którym nawet kot omijał go obawiając się jego nierozwiniętej mrocznej natury wywołały w nim oczywiste dla każdego zmiany na tle psychicznym.

Zrozumiała jest jego żądza zemsty, zamknięcie w sobie i widoczna na każdym kroku potrzeba zauważenia, szacunku oraz afiliacji.

Nie dziwne jest więc ego lekko nadpobudliwe zachowanie w pewnych sytuacjach zagrożenia, stresu lub złości.

Nikogo nie powinna dziwić potrzeba władzy, żądzy i sprawiedliwości.

Voldemort zawsze cenił sobie w swych „przyjaciołach" lojalność, sumienność i oddanie.

Nie możemy ulegać złudnym i niesprawiedliwym osądom społeczeństwa, które było wręcz otumanione przez Dumbledora i Pottera i które widziało w Tomie tylko zło.

Musimy wiedzieć, że Voldemort pokazał zło w najczystszej postaci

, jednak swym zachowaniem udowodnił, że na świecie zło jest jednostką której nie da się zdefiniować i opisać zwykłymi słowami.

Czarny Pan zasługuje na nasz szacunek za to, że dał światu coś innego, odmiennego i nowego.