UWAGA!
To opowiadanie pisałam przed obejrzeniem nowych odcinków
X-menów. Może być tu parę złych faktów. Możecie
też spotkać się z takimi słowami jak „Xawier" a nie jak się
to poprawnie pisze „Xavier" (to też możecie spotkać). Może
być też „Spike", a nie „Spyke". Tak samo z Mystique.
Nie wiedziałam jak się pisze, więc pisałam po prostu Mistick.
Miłego czytania! (przypis dotyczący 1 sezonu X-men: Evo. Opowiadanie zaczęte w 2001 roku, zakończone w 2003. Ponoć pierwsze opowiadanie o X-men: Evo w Polsce, jak to twierdziła pierwsza, polska strona o tym serialu...)
Uciekała
z dzieckiem przed złym człowiekiem. Biegła przez las, a za nią
wilki. Wbiegła na most. Wilki pociągnęły ją za płaszcz.
-Zostawcie
mnie!- krzyczała Mistick. Dziecko wypadło jej z rąk i wpadło do
wody.-Nie!-
krzyknęła matka. Podleciała do niej postać.-Czemu mi
to robisz!- zrozpaczona kobieta załamywała ręce. Magneto tylko
odwrócił się i odleciał do zamku. Zostało mu jeszcze
drugie dziecko, na którym mógł testować genetykę.
Mistick nie miała wyboru. Wróciła szybko do zamku i starała
się jak najszybciej zabrać swoją córkę. Magneto zaczął
następne eksperymenty na dziecku.-Nie!-
kobieta skoczyła i w mgnieniu oka znalazła się obok stołu
eksperymentalnego. Porwała dziecko i znowu uciekała. Tym razem w
drugą stronę. Niebiesko skóra wbiegła w las i skoczyła w
jakiś tunel. Naturalnie nikt jej nie znalazł. Przeczekała tam
najgorsze i ruszyła dalej. Znalazła swój statek i poleciała
do cywilizacji. Zmieniła się w normalnego człowieka i poszła do
swego mieszkania.Dziewczynka,
kiedy miała kilka lat i umiała mówić poznała Pietra. Był
adoptowany przez jakąś rodzinę. Mieszkali w Nowym Jorku. Zostali
najlepszymi kumplami. Chodzili razem do przedszkola, a potem do
podstawówki.
Ale Alex
miała jeszcze inne obowiązki w domu. Matka uczyła jej sztuki
walki.
Mistick
wiedziała, że jej pociecha będzie mutantką w przyszłości.
Był
piękny zimowy poranek. Alex była na obozie narciarskim. Tego
wieczora była zabawa nocna. Pojechała na narty. Całkiem nieźle
się bawiła. Ale nadeszła zabawa. Trzeba było uciekać przed
„rozbójnikiem" i chować się po lesie.
Niestety
to nie był inteligentny pomysł. W lesie było pełno wilków
i lisów, a jedenastoletnie dzieci nie potrafiły jeszcze
szybko biegać.
Alex
schowała się pod przewróconym drzewem. Nikt nie mógł
jej znaleźć. W końcu krzyczeli, że już jest koniec zabawy. Ale
dziewczynka niczego nie słyszała. Leżała pod tą kłodą i
zamarzała. Ale czego się nie robi dla zabawy.
-Auuuu!-
usłyszała. To wilk wył. Przestraszyła się i natychmiast wyszła
spod drzewa. Zobaczyła wokół siebie wilki. Podchodziły do
niej łapczywie.
-Zostawcie
mnie!- krzyczała dziewczynka. „Gdybym była kimś, silniejszym. Na
przykład Rafałem"- pomyślała Alex (Rafał to jej kadra z
obozu). Zaczęła płakać. Ale nie usłyszała swojego głosu.
Słyszała lamentowanie jakiegoś mężczyzny. Znała ten głos.
Spojrzała na swe ręce. Zauważyła, że nie są one malutkie i
chudziutkie. Teraz były silne i duże. Popatrzyła w dół.
Była wyżej niż zwykle.
Obejrzała
się. Wilki wciąż się do niej zbliżały. Dziewczynka przeskoczyła
drzewo i zaczęła biec w stronę polanki. Słyszała już głosy
obozowiczów. „Alex! Alex!"- krzyczeli. Szukali jej od
dłuższego czasu.
-Już
biegnę!- krzyknęła dziewczynka. Zbiegła ze zbocza. Potknęła się
o jakiś pieniek. Dobiegły do niej wilki i zaczęły gryźć.
-Odczepcie
się!- krzyczała. Ale wciąż słychać było męski głos zamiast
głosiku małej dziewczynki. Podrapały ją w nogę, ręce i twarz.
Odepchnęła jedno zwierzę i szybko wstała. Zaczęła biec. Noga
strasznie ją bolała. Przewróciła się i poturlała ze
zbocza. Na sam dół. Pod nogi jednego z opiekunów.
Tamten cofnął się parę kroków na początku. Potem podszedł
do bezwładnego ciała i je odwrócił tak, aby widać było
twarz.
-Hej
Rafał! Podejdź no tu!- krzyknął. Polak przybiegł do kolegi.
-Co się
dzieje?- zapytał.
-Znalazłem
coś ciekawego!- odpowiedział. Pokazał na twarz ciała.
-Przecież…to
ja!- zaczął mężczyzna.- Ale… to nie możliwe!
Podbiegło
do nich parę osób. Dziewczyna Rafała spojrzała wystraszona
na ciało.
-No
dobra…, który z was jest prawdziwy?
W końcu
zdecydowali drugiego Rafała wziąć do domu. Tzn. obozowego domu.
Alex
obudziła się. Wciąż była pod postacią kadry.
Do pokoju
wszedł właśnie ten instruktor.
-Kim
jesteś?- zapytał.- Czy ja to ty?
Dziewczynka
na początku nie wiedziała, o co chodzi.
Skoczyła
na inne łóżko. „Jak się to wyłącza!"- pomyślała.
Po czym spojrzała na Rafała.
-Ty
jesteś sobą.- odpowiedziała jego głosem. Mężczyzna odetchnął.-
A JA NIE WIEM JAK SIĘ TO WYŁĄCZA!- wrzasnęła po chwili.
-Co
takiego?- zaciekawił się instruktor.
-To!-
pokazała na siebie.
-Chwila.
Ty wcale nie jesteś moim sobowtórem?
-W pewnym
sensie…- powiedziała po chwili dziewczynka. „Chcę być już
sobą"- myślała dziewczynka i zaczęła płakać. Znowuż
spojrzała na Rafała. Tamten przyglądał się jedenastolatce
wybałuszonymi oczami.
-Alex!
To ty!- kadra była naprawdę zdenerwowana. Dziewczynka spojrzała
na ręce. Znowu były chude i drobniutkie. Jedenastolatka zaczęła
skakać po całym łóżku.
-Jestem
sobą! Jestem sobą!- wrzeszczała.
Po paru
godzinach od tego zdarzenia przyjechała matka dziewczynki.
-Zabieram
moją córkę.- poinformowała. Alex posłusznie spakowała
rzeczy i wróciła do domu.
-Dlaczego
nie mogłam tam zostać?- żaliła się dziewczynka.
-Bo źli
ludzie by ciebie złapali.- wytłumaczyła matka.- Strzeż się
X-menów! To nasi wrogowie.
Parę lat
później ujawniła się następna niezwykła umiejętność.
Wszyscy
się cieszyli gdyż mieli partnera/partnerkę na dyskotekę. Alex też
miała. Był to jej odwieczny kumpel Pietro. Ubrała się ładnie i
gustownie. Teraz czekała tylko na dzwonek do drzwi. Ale usłyszała
głos telefonu. Podeszła do niego i odebrała.
-Alex?-
usłyszała po drugiej stronie.
-Tak to
ja.
-To
ja. Pietro!- dziewczyna była nie lada zaskoczona. Chłopak mówił
przez nos i ledwo go było słychać.
-Co ci
się stało!- zmartwiła się przyjaciółka.
-Nabawiłem
się przeziębienia. Wybacz…ale nie mogę pójść z tobą na
imprezę.- i odłożył słuchawkę.
-Co?-
dziewczyna niemal płakała. Jeżeli pójdzie na dyskotekę bez
partnera, wszystkie dziewczyny będą się z niej naśmiewać do koca
życia! Musiała znaleźć jakiegoś chłopaka.
Wybrała
wszystkie numery z książeczki telefonicznej. Żaden nie mógł.
I wpadła na pomysł. Mogłaby zmienić się w jakiegoś
przystojniaka. Ale po chwili uznała, że to głupi pomysł. Jakiś
gość wchodzi na imprezę bez partnerki? Gdzie by wtedy była Alex?
Co chwila chodzić do łazienki i zmieniać się? Przecież to
głupie!
Ech… co
robić?
Nagle jej
ręka wyciągnęła się przed siebie. Pociągnęła za sobą
właścicielkę. Alex spadła na podłogę. Powiedziała jakieś
przekleństwo i powoli wstała. Otrzepała się z kurzu i popatrzyła
przed siebie, po czym się odwróciła. Ale po chwili ponownie
spojrzała w tamto miejsce. Stała tam jej kopia. Idealna kopia.
Dziewczyna (kopia) podeszła do biurka i zaczęła robić lekcje. Ta
prawdziwa Alex czuła jak ta druga odrabiała lekcje. Zapamiętywała
liczby, przykłady itp. Dziewczyna (ta prawdziwa) wyciągnęła rękę
i zapragnęła zniknięcia klona. Tamten zamienił się w jakiś pył,
który potem wędrował do czubka palca Alex. Dziewczyna była
zdumiona.
Ale nie
chciała jej w tej chwili mówić o tym. Ubrała się
szykownie.
Wyciągnęła
rękę. Zobaczyła swoją kopię. Fajnie. Ale co teraz? Nie wygląda
jak chłopak. Zaraz. Ja mogę!- pomyślała. Skupiła się i zmieniła
się w jakiegoś faceta, którego widziała w telewizji.
Spojrzała przed siebie. Klon tez się zmienił! To było nowe
odkrycie.
-Jestem
niezniszczalna…- szepnęła do siebie. Zmieniła się w swoją
postać. Przypilnowała, aby klon tego nie zrobił.
Wróciła
z imprezy zmęczona. Matka stała przed drzwiami.
-Miałaś
wrócić pół godziny temu!- zamartwiała się kobieta.
-Spokojnie.-
odpowiedziała opanowana Alex.- Nic przecież nie mogło się mnie
stać.
-Owszem
mogło!- odpowiedziała matka.- A z kim poszłaś na imprezę?
Przecież Pietro jest chory…
-A…odkryłam
coś nowego!- szepnęła dziewczyna.
-A co
takiego?- zdziwiła się Mistick.
-Patrz.-
wyciągnęła rękę. Złoty pył wyleciał z palca wskazującego i
po chwili widziały klona Alex.- Fajnie, nie?
Matka nie
mogła uwierzyć własnym oczom.
-Owszem.
Fajne, przydatne i niebezpieczne.- odwróciła się do córki.-
Pod żadnym pozorem nikomu nie pokazuj swoich mocy. Dopiero wtedy
możesz, kiedy uznam to za konieczne i bezpieczne.- rzekła matka.
-Ale…mamo…-
dziewczyna posmutniała.
-Ani
słowa! Nie rób tego!
