Tytuł: Inne życie

Tytuł oryginału: Another Life

Autor: Fungi Fulton


Rozdział 1- Błąd

- Nie możesz go tutaj zostawić! - krzyknęła kobieta.

- Oni są jego jedyną rodziną, Minerwo - odpowiedział starszy człowiek.

- Mogą nią być, ale obserwowałam ich cały dzień! Wątpię, iż znalazłabym bardziej „normalną" rodzinę od nich. Oni gardzą magią!

- Tu chodzi o więzy krwi, Minerwo- mężczyzna odezwał się ponownie.

- Nie dbam o nich, Albusie - powiedziała Minerwa McGonnagal – Powierz go komuś, kto byłby wstanie go pokochać, a nie tym mugolom.

– Ale Hagrid w każdej chwili może się tu z nim pojawić - Albus Dumbledore próbował ją przekonać - Nie ma innej opcji.

- Ależ na pewno jest! – zaargumentowała kobieta.

- Już jest! – powiedział zadowolony Dumbledore.

- Profesorze, Pani Profesor- olbrzym powitał ich. - Oto mały Harry.

- Dziękuję Hagridzie – podziękował mu, z uśmiechem na twarzy, Dumbledore.

- Zawsze do usług profesorze Dumbledore.

Albus zmierzał, z dzieckiem w ramionach, w kierunku domu nr. 4 na Privet Drive i położył go progu, a potem położył list obok niego.

- Albusie ... - Minerwa spróbował ponownie.

- Nie - przerwał jej. - Harry będzie żył tu wraz z jego krewnymi. Wrócę po niego, kiedy będzie miał jedenaście lat. Musimy jechać, zanim mugole się obudzą. – Odwrócił się i odszedł. Minerwa westchnęła, spojrzała na spokojne śpiące dziecko i powiedziała:

- Mam nadzieję, że będziesz miał dobre życie wśród tych mugoli, Harry.

Gdy wszyscy odeszli, mężczyzna o niebieskich oczach i długich, blond włosach, wyszedł ze swojej kryjówki, pokręcił głową z niesmakiem i wziął dziecko.

- Będziesz wiódł dużo lepsze życie ze mną, Harry Potterze – szepnął.


W domu, czekała już na niego żona.

- I co? - zapytała, kiedy przyszedł przez ogromne, główne drzwi.

- Dumbledore, ten stary głupiec, chciał zostawić go z mugolami, więc zabrałem go ze sobą - powiedział. - Ten chłopak jest potężny. Odprawimy rytuał adopcyjny krwi i wychowamy go jako bliźniaka Draco. Po rytuale usuniemy nasze wspomnienia z rytuału, więc nikt nie będzie mógł nam go odebrać.

- Jak powinnyśmy go więc nazwać?

- Alexander Aldrich, Narcyzo.

- Co ono oznacza, Lucjuszu?

- Wielkiego Obrońcę i Mądrego Przywódcę.