Dziś wybieramy się w trójkę pod ziemię. Podobno w starych ściekach widziano coś podobnego do wendigo. Nie wiem, co ktoś w ogóle tam robił, ale nikt nie chce, aby to coś wyszło zabijać na powierzchnię, jeśli w ogóle istnieje.
Gotowe?- zawołałam do Ani i Klaudii, spoglądając na zegarek.
Tak.- odpowiedziały chórkiem.
Musiałyśmy przejechać około 20 km do miejsca gdzie znajduje się właz otwierający śmierdzące tunele.
Wyciągam mapę oraz latarkę i zapinam plecak.
Ruszamy- popędzam dziewczyny, jako jedyna martwiąca się czasem.
Wiemy, że kochasz takie stwory, ale jak kocha to poczeka.- odpowiada Klaudia.
Kochać, może i kocham, ale ich krew na rękach. A właśnie, co tam u twojego ukochanego?- Klaudia zastanawia się przez chwile co powiedzieć, więc przerywam jej.- Mniejsza z tym. Lepiej spójrzcie na te ślady.- przejeżdżam ręką po śladach pazurów.
Coś tu na pewno było, ale co?- w końcu wydusza z siebie Ania.
Zaraz się przekonamy.- odpowiadam z uśmiechem.
Przeszłyśmy jeszcze ok. 70m, gdy Klaudia zwróciła uwagę na zardzewiałe drzwi po lewej stronie tunelu.
Otwieramy? - zapytała z iskrą w oku, ponieważ kocha odwiedzać opuszczone przez ludzi miejsca.
Bez słowa wyjęłam z plecaka mały łom i zaczęłam się siłować z drzwiami. Otwarcie nie było łatwe, ale się udało. Za drzwiami znajdował się tunel, a na końcu kolejne drzwi. Po ich otworzeniu widok nas zadziwił. Piękne wnętrze ogromnej biblioteki, rozświetlało światło starych lamp.
To miejsce, z pewnością nie jest puste.- zwróciła uwagę Ania- Miejmy się na baczności.
W tej samej chwili strzeliły drzwi i weszli trzej dobrze zbudowani mężczyźni. Automatycznie my oraz oni, chwyciliśmy za broń celując w siebie nawzajem.
Kim jesteście? Co tu robicie?. - zapytał jeden z nich.
Jestem Ania, to również Ania, a to Klaudia.- przedstawiłam nas wskazując każdą z osobna- A wy?
Jestem Dean, Sam i...
Castiel- dokończyła za Deana, uśmiechając się od ucha do ucha.
No pięknie, trafiliśmy do cholernych Winchesterów.- informuje Klaudia.
Tak, coś się nie podoba?- dopytuje Dean.
Nie ważne. Piękne macie mieszkanie- zmieniam temat rozmowy i opuszczam broń, a reszta powtarza mój ruch.
Owszem. Kim jesteście?- nie daje za wygraną Sam.
Jesteśmy łowcami.- odpowiada krótko Ania.
Łowcami? - Cass zmarszczył ze zdziwienia czoło czoło.
O niemowa się odezwała.- uśmiechnęłam się do niego i zerknęłam na Anię.- Tak, co w tym dziwnego? Polujemy razem na potwory, tak jak wy.
Teraz też polujecie?- zapytał z niedowierzaniem Dean.
Próbujemy. - odpowiedział Klaudia.- Za ścianami tego bunkra, czyli w ściekach podobno coś żyje.
Łowcy unieśli ze zdziwienia brwi i popatrzyli na siebie stanowczo.
Dobra, wszystko nam opowiecie później, a teraz proponuję abyście się rozgościły.- zaproponował Sam.
Sammy... - przerwał mu Dean.
No co? Mamy kilka wolnych pokoi, co nam zaszkodzi porozmawiać z innymi łowcami?
Ich rozmowa wyglądała dość zabawnie, bo wyglądała jak dyskusja ojca z synem.
Dobra chodźcie, zaprowadzę was do pokoi.- zgodził się Dean.
Ale... nie będziemy przeszkadzać? - przerwałam, aby upewnić się, że nie będziemy sprawiać problemu.
Słyszałaś Sama?
Winchester zaprowadził nas do pokoi. Siedząc na łóżku, ściągnęłam opaskę z latarką z głowy, odłożyłam broń i przyglądając się wystrojowi pokoju, pomału wyszłam, aby zobaczyć co u dziewczyn.
