Lepka, gorzka, czarna maź, wdzierająca się w usta i nos równie łatwo i sprytnie jak dym bez ostrzeżenia zmieniła stan skupienia wypełniając po brzegi kubki smakowe. Drobna postać odkaszlnęła i cofnęła się parę kroków, ocierając usta nadgarstkiem. Złość, obrzydzenie i strach w jej oczach nie wywarły najmniejszego wrażenia na stworze, który całym sobą zdawał się wypełniać przestrzeń w... pokoju? Przypominał jeden wielki, czarny glut, zalewający wszystko po kostki. Wiele stworów stanęło na drodze pierwszemu człowiekowi, reprezentowały znane kształty, upodobniając się do zwierząt, przedmiotów i niekiedy do ludzi, a to...
Przełknął ślinę, a wraz z nią smolistą maź. Czuł strach i... i dziwne podniecenie. Niewątpliwym było to, że pochodził z innego świata. Świat ludzi, świat potworów... czy istniało coś pomiędzy?
Czując się niesamowicie kruchy na tle potwora bez przekonania dźgnął nożem połyskującą jadowitym fioletem masę i wzruszył ramionami, wzdychając.
- Chyba nie da się ciebie zabić, co nie, dziadek?
Masa zabulgotała i nie miał najmniejszych wątpliwości, że w wydaniu stwora był to śmiech. drugi śmiech parę momentów po tym wydarł się z jego własnego gardła, odpowiednio wyższy i piskliwy, wskazując bardziej na gorzkie rozbawienie niż na nerwowość.
- Ciekawość to pierwszy stopień do piekła... - spojrzał na maź, w której broczył już po kolana. - Jeśli tak ono wygląda, to czuję rozczarowanie - powiedział szczerze, uśmiechając się tak szeroko na ile tylko pozwalały mu wąskie usta.
I zapadł w sen, lepki i gorzki, pozbawiony sennych marzeń. Jedynym marzeniem pierwszego człowieka było wymazanie wszystkiego, ludzi, stworów, siebie... nie mogł sobie wymarzyć lepszego końca.
