Czym więc jest serce?

Czy jeśli rozerwałbym ci pierś… Zobaczyłbym je?

Jeśli rozłupałbym ci czaszkę… Zobaczyłbym je?


Przybyłem po ciebie. Po ciebie, zwyczajną kobietę, która niespodziewanie wtargnęła do mego świata. Do złego świata. Oddałaś się bez walki. Wiedziałaś, że to nic nie da. A może myślałaś, że naprawdę ocalisz tym przyjaciół? Absurdalne. Przybyłem po ciebie. Nie był to akt mojej woli, jedynie kolejny rozkaz do wykonania. Jednak… Czy to przez twoje niebywałe moce? Czy to dlatego zajmowałaś większość moich myśli? Czekałem, aż się poddasz. Ty jednak zdawałaś się mnie nie zauważać; jedynie, w co się wpatrywałaś to księżyc. Co jest w nim tak fascynującego? To tylko iluzja. Wszystko jest marną iluzją. Nie możesz w to wierzyć.

- Boisz się mnie, kobieto?

Stoisz tuż przede mną. Czujesz paraliżujący strach. Nie masz pojęcia, co czeka ciebie i twoich przyjaciół. To ludzkie, że lękasz się nieznanego. Wszystko to masz wypisane na twarzy. Każdy by na twoim miejscu postąpił tak samo. Jesteś po prostu jedną z wielu. Normalna. Zwyczajna. Niczym się nie wyróżniasz. Nawet twoje moce… Bez nich jesteś nikim. Gdyby nie Aizen-sama, mógłbym cię zabić w każdej chwili, wiesz? Jednak twój strach… Czy jest on spowodowany moją osobą? Czy to mnie się lękasz?

- Nie. Nie boję się.

…Czy jest to prawdą? Twoje oczy są silne. Nie wiesz, co cię czeka, więc dlaczego? Dlaczego nie błagasz o litość? Dlaczego nadal stoisz dumnie, nie lękasz się patrzeć mi w oczy? Nie… Nie złamiesz się. Wiesz, że błagania i modlitwy nic nie dadzą. Czy to kwestia wiary? Tak. Wiary w… W co? W kogo? W co tak usilnie wierzysz? Niespodziewanie sklepienie pęka. W kłębie dymu pojawia się postać. Ichigo Kurosaki… Czy to przez tego mężczyznę? Czy to on daje ci siły? To dzięki niemu wierzysz, że przeżyjesz?

Tak. To przez niego. Słyszę, jak wołasz jego imię, widzę jaką ulgę czujesz na jego widok. To jego kochasz, prawda?

…Więc muszę tylko go zabić.


Czym więc jest serce?

Czy jeśli rozerwałbym ci pierś… Zobaczyłbym je?

Jeśli rozłupałbym ci czaszkę… Zobaczyłbym je?


To koniec. Miałem uczynić cię wolną od uczuć do tego mężczyzny. Miałaś wymazać go z pamięci. Miałaś widzieć tylko mnie. Dlaczego więc stoję teraz przed tobą z pustymi rękoma, dlaczego pozwalam ci patrzeć na moją śmierć?

Wyciągam dłoń w twoją stronę. Ale… Dlaczego? Boisz się mnie, kobieto, prawda? Chcę cię dotknąć, poczuć strukturę twojej skóry, lecz… Twoje ciało drży. Usta niepewnie się uchylają. Wilgotne oczy wpatrują się ze śladem nieznajomego mi uczucia. Nie potrafię go nazwać. Czy to żal? Czy to smutek? …Nie. To coś zupełnie innego. Co to jest? Boisz się mnie, kobieto?

- Nie boję się. Nie boję.

Wyciągasz rękę przed siebie. Chcesz mnie dosięgnąć. Nie boisz się? Dlaczego skupiasz się na mnie? Tam, za tobą jest człowiek, którego kochasz. Dlaczego nie wyciągniesz ręki do niego? Czy to nie on powinien być na moim miejscu? Twoje palce sięgają mnie. Przez ułamek sekundy jestem w stanie poczuć twoje ciepło… Jednak jest za późno. Moje ciało zamienia się w popiół. Krzyczysz, z twoich oczu skapują łzy. I wciąż patrzysz na mnie. Tylko na mnie. Nawet, kiedy ja nie jestem w stanie zobaczyć ciebie… Ty usilnie wpatrujesz się w to miejsce. Tam, gdzie jeszcze nie tak dawno była moja pierś. Tam, gdzie powinno być serce.

Nadal się mnie nie boisz, kobieto?

…Nie. Nie boisz.


Czym więc jest serce?

Czy jeśli rozerwałbym ci pierś… Zobaczyłbym je?

Jeśli rozłupałbym ci czaszkę… Zobaczyłbym je?


Teraz rozumiem. Twoje serce… Było w moich dłoniach.