Jeśli chcemy stworzyć dobre opowiadanie, musimy dużo czasu poświęcić kreowaniu odpowiednich postaci. Takich, które podbiją serce czytelnika na stałe, sprawiając, że nie będzie mógł oderwać się od tekstu, aż nie pozna jego zakończenia. Znam osoby, które nadają się na takie postacie. Moim powołaniem byłoby jednak tło. Bo każda książka, czy film potrzebują kogoś, kto tworzy tłum wokół szkolnej bójki. Kogoś, kto notuje na lekcji, kiedy główni bohaterowie omawiają coś, co w przyszłości będzie miało duży wpływ na fabułę historii. Pechowca, o którym mówią w telewizji, ponieważ wpadł pod pędzący samochód.
W swoim życiu niewielu rzeczy byłam pewna. Jedną z nich było jednak to, że z pewnością nie nadawałam się na głównego bohatera żadnego opowiadania. Zastanawiałam się czasami, co decyduje o tym, czy nasze życie będzie miało jakiś sens. My sami, czy coś, co jest silniejsze od zwykłego człowieka i czuwa nad wszystkim?
Auto ojca wjechało na podjazd naszego starego domu, przerywając moje bezcelowe rozmyślania, spowodowane brakiem jakiegokolwiek zajęcia. Mówiąc szczerze, nigdy nie myślałam o tym, że kiedyś będę zmuszona tutaj wrócić. Perspektywa powrotu do liceum i zobaczenia, jak wszystko zmieniło się przez te trzy lata była bynajmniej przerażająca. Wolałam przełożyć martwienie się o to chociażby na dzisiejszy wieczór i udało mi się to, ponieważ dzień spędziłam na rozpakowywaniu swoich rzeczy. Kiedy zaczęło się ściemniać stwierdziłam, że zdecydowanie muszę coś ze sobą zrobić, bo oszaleję od siedzenia w jednym miejscu. Nie mogłam przecież unikać swojej przeszłości. Jutro miałam stanąć twarzą w twarz z przyjaciółmi, których kiedyś wystawiłam do wiatru. Czy istniał choć cień szansy, że czas sprawił, że o tym zapomnieli? Wątpiłam w to. Mimo to założyłam na siebie swoją ciepłą bluzę i wyszłam na zewnątrz. Chciałam się przejść po okolicy i sprawdzić, jak wszystko się miewa. Kiedy tylko postawiłam nogę na chodniku, tuż przed nią przebiegł czarny kot, który zatrzymał się na chwilę przy płocie, by się mi przyjrzeć. Wzruszyłam ramionami. Pech? Tyle razy przeszłam pod drabiną, a mój marny żywot dalej się ciągnął, więc dlaczego pupil któregoś z sąsiadów miałby to zmienić? Ruszyłam przed siebie pewnie, nie bardzo wiedząc, gdzie ma iść. Znajdujący się niedaleko mojego nowego liceum park był w dzieciństwie miejscem naszych spotkań. Uśmiechnęłam się, kiedy do mojej głowy napłynęło kilka ciepłych wspomnień z tego okresu. Nie mogłam się tym nacieszyć zbyt długo, ponieważ na Ziemię ściągnęło mnie o dziwo znajome szczekanie psa. Nie wydawało mi się, bym miała ochotę na rozmowę z jego właścicielem, dlatego wbiegłam za pobliskie drzewo. Kiedy usłyszałam, że chłopak się zatrzymał, wyjrzałam zza pnia, by na niego spojrzeć. Rozglądał się uważnie, a przez chwilę miałam nawet wrażenie, że nasze oczy się spotkały, ale ten odszedł spokojnie. Odetchnęłam z ulgą. Czerwone włosy? Od kiedy? Pokręciłam głową z niedowierzaniem. Wszystko wskazywało na to, że jutro będzie naprawdę długi dzień.
W nocy miałam wrażenie, że czarny kot, którego wczoraj widziałam, przygląda mi się przez okno. Mam nadzieję, że to był tylko zwykły sen.
