Życie Bela było w pewien sposób uporządkowane, mimo ryzyka zawodowego jaki niosła ze sobą profesja zabójcy potrafił zasypiać spokojnie. Nie martwił się tym co nadejdzie następnego dnia. Ciągle zagrożenie życia również nie przyprawiało go o drżenie kolan. Podobnie jak reszta Varii był przyzwyczajony.

Wszystko zmieniło jeden sen. Pewnej nocy zarówno jemu jak i innym przyśniła się przyszłość. Przyszłość dziwna, nie taka jakiej się spodziewali.

Przyszłość bez Mammona, ale za to z jakimś dzieckiem w wielkiej czapce. Mimo olbrzymiej realności snu, Bel nie mógł odtworzyć twarzy nowego iluzjonisty. Jedyne co widział to wielka czarna czapka. Informacje które otrzymali później zupełnie go nie zaskoczyły. To naprawdę była przyszłość. Tylko, że ta, która się już nigdy nie wydarzy. Książę doskonale rozumiał- w końcu był geniuszem. Wiedział też, że skoro Mammon żyje, to do bram Varii nigdy nie zapuka tajemnicza postać w wielkiej czapce.

Tylko dlaczego gdy wracał z restauracji Sushi w Namimori przebiegający obok niego dzieciak w turkusowych włosach przypomniał mu kogoś? I dlaczego w jego głowie niczym echo odbijało się ,,Bel-senpai" wypowiedziane monotonnym i znudzonym głosem?