.
~ 1 ~
Nie tak dawno w którejś rzeczywistości...
Widziała. Jak mogłaby inaczej? Przecież to było takie znamienne, kiedy nagle, po całych trzech latach on pojawił się w jej drzwiach, prosząc.
Gdyby zapytał o nią, może nie zdziwiłaby się tak bardzo. Ale nie – on był miły, uprzejmy i chłodny. Twardy jak nigdy. Widziała w nim coś więcej, coś innego – zdawałoby się, że obcego, lecz wiedziała lepiej.
Z początku myślała, że to zasługa żony. Miłość i odpowiednia kobieta u boku potrafią z kundla zrobić czempiona... Tyle że znała jego żonę. Ona nie miała najmniejszego powodu czy chęci do ingerencji w styl swojego męża. A ten mężczyzna cenił sobie komfort i zwyczajność ponad wszystkie inne formy. Do czasu najwyraźniej.
Dziś miał na sobie elegancką, jak na codzienny strój, marynarkę w ciemną, szeroką kratę i lepszej klasy koszulę w kolorze głębokiej, mrocznej niemal zieleni, podkreślającej tylko niepokojące iskierki w jego oczach. Oczach nieskrytych za szkłami. Patrzący wprost, z lekkim uśmieszkiem na twarzy "prosił":
– Alana, proszę, pozwól mi z nim porozmawiać. Muszę kiedyś zmierzyć się z moimi demonami i wygrać z nimi.
Problem w tym, że bardzo dobrze pamiętała, iż Will, którego ona niemal pokochała, bał się jedynie mordowania innych.
