Kolejny zgrzyt rozlega się w nocy, gdy jej pięść uderza w wielki dąb. Drewniana powierzchnia ociera jej kostki, sprawiając, że ból ogarnia jej ciało niczym pożar. Łzy pieką ją w oczy, lśniąc niczym klejnoty odbijające promienie księżyca, ale ona albo jest nieświadoma ogromnej rany rozdzierającej jej skórę i sączącej się krwi, albo po prostu o to nie dba. Oczywiście, że czuje ból, jest człowiekiem. Ludzie reagują na to, ludzie czują, ludzie mają odruchy, ludzie mają... serca.

Nie jej klan.

Nie jej siostra.

I z pewnością nie jej ojciec.

Dlaczego? Dlaczego on się tak na nią uwziął? To nie dawało jej spokoju. Mogło być tak dlatego, że przypomina mu swoją matkę, z perłowoszarymi oczami i atramentowoniebieskimi włosami, które były wyjątkowe dla klanu Hyuuga. Hinata była jedyną, która została obdarowana tymi cechami, nawet jej siostra odziedziczyła po ojcu błotnistobrązowe włosy i szare, bezdenne oczy. Szczerze, obawiała się nawet spojrzeć na swoje odbicie w lustrze. To głębokie spojrzenie zdające się skrywać wszystkie kłamstwa i cały ból z jakim żyła każdego dnia. To było ciągłym przypomnieniem, że nawet gdyby chciała uciec to nie miała dokąd. Dlaczego? Bo była z klanu Hyuuga.

Będąc jednym z Hyuuga, nie możesz ot tak zostawić swojej rodziny i klanu. Zwłaszcza jeśli jesteś się następczynią głowy rodu.

Jednak nie było sytuacji niepokazującej jak wiele wiary pokłada w nią ojciec, albo jej braku jakby wynikało z jego niekończących się przemówień o jej słabych umiejętnościach i bla, bla, bla.

Tak, życie Hinaty Hyuugi jest beznadziejne, przez duże B.

Jedyną ostoją był Neji, ale nawet on był tak potężny jak tylko Hyuuga mógł się stać. Uosobienie doskonałości, dumny ze swojej pozycji, z bycia joininem. A ona? Co robiła ze swoim życiem, ojciec pytał ją o to każdego wieczoru przy kuchennym stole. Jego słowa przeszywały powietrze niczym rój pszczół, przebijający się przez jej skórę.

''Dlaczego...?'' Zapytała bardziej siebie niż pustkę rozbrzmiewającą w lesie. ''Co takiego robię zawsze źle?''

Zacisnęła swoje zakrwawione pięści, paznokcie zagłębiły się w delikatną warstwę skóry. Miesiąc temu jej dłonie były najlepszą cechą jaką posiadła, zwłaszcza jeżeli pielęgnowanie ich było jedyną rzeczą jakiej mogła się uczepić. Kobiece dłonie, tak warte podziwu godnego członka klanu Hyuuga. ''Dlaczego?'' Może nigdy nie poznać powodu, cholera, oto także już nie dbała. Ale teraz... patrząc na poszarpane rozdarcie, z którego czerwony płyn zdawał się wylewać, żałowała decyzji, by trenować ciężej. Co ona chciała osiągnąć? Była słaba i zawsze będzie. Co za głupi pomysł przyszedł jej do głowy. Że jednego dnia, och, jednego, pięknego dnia... odzyska swoje prawa jako pierworodnej klanu Hyuuga i obejmie rolę przeznaczoną jej od początku.

''Hinata-sama.''

Ciężko oddychając, obróciła się tylko po to, by spotkać parę znajomych, zimno-szarych tęczówek Neji'ego. ''N-nii-san..''

Jego sylwetka była jedynie ciemnym cieniem naprzeciw niej. Światło księżyca padające zza niego, skrywało wyraz jego twarzy. Zastanowiło ją przez chwilę, czy nie jest przypadkiem zły, że trenowała o tej porze. Ale przecież była silniejsza, polegała tylko na sobie i w ogóle nie potrzebowała niani podążającej za nią krok w krok. Hinata Hyuuga mogła wyglądać na nieśmiałą, tchórzliwą dziewczynę, ale w środku aż wrzała od duszonych w sobie emocji, które bała uwolnić w strachu przed jej ojcem i klanem.

Nie, to nie czyniło z niej złej osoby, ani też kogoś kto w ostateczności planuje zemstę jak Sasuke Uchicha... to czyniło ją po prostu...

Człowiekiem.

''Co ty wyprawiasz, trenując o tej porze?'' Uniósł brew bardziej rozbawiony niż rozzłoszczony faktem, że młoda dziedziczka niewątpliwie wymknęła się z posiadłości ,nie informując go o tym. Jednakże wyczuła powoli gromadzący się w nim niepokój. Przełknęła ślinę, szybko koncentrując się na wymyśleniu kłamstwa. ''Nie mogłam spać."

''Powinnaś mi powiedzieć.'' Odpowiedział natychmiast, marszcząc brwi ze zmartwienia. ''Nic ci nie jest?''

''Tak, b-będę wracać za k-kilka minut, Neji nii-san.'' Powiedziała, rzucając mu przelotny, delikatny uśmiech. Obciągnęła rękawy swojego płaszcza i przyjęła kolejną waleczną postawę, nie dbając o to, że jej kłykcie krwawią. Kości trzeszczały w sprzeciwie serii uderzeń. Nie było im daleko do złamania się.

''Hinata-sama, daj mi swoją rękę.''

''E-ech?!'' Obróciła się. Nie pomyślała, że jeszcze nie odszedł, kiedy właściwie dała mu oczywisty sygnał, by odszedł i zostawił ją samą. Jej wzrok powędrował do materiału, który trzymał w dłoniach. Bez słowa podszedł do niej i uniósł jej kostki. Obandażowywał je tak delikatnie jak tylko potrafił, kiedy cichy syk utorował sobie drogę przez jej usta. Próbowała być silna, nie skrzywić się , a jednak zdawało się jej, że ból był dwukrotnie silniejszy niż się spodziewała.

''Jesteś pewna, że wszystko w porządku, Hinata-sama?''

Przestań, przestań tak na mnie patrzeć, pomyślała. Jej wewnętrzna bariera, którą zbudowała przeciw wszystkim, była w ruinie. Nie mogła znieść, że ktokolwiek, nie wspominając już o Neji'm, zobaczy jej prawdziwe oblicze. Jej mroczną, ludzką naturę.

''T-tak.'' Odsunęła się tak gwałtownie, że przez twarz Neji'ego przemknął wyraz zaskoczenia. Hinata patrzyła jednak na trawę, woląc skoncentrować się na oglądaniu swoich butów niż na przeszywającym spojrzeniu jej inteligentnego i spostrzegawczego kuzyna.

W końcu spojrzała w górę, łapiąc jego wzrok. Patrzyła wystarczająco długo, by dać mu do zrozumienia, że nie musi się już martwić. Skinąwszy głową, obrócił się. Skierował się z powrotem do domu, nieświadomy delikatnego, przepełnionego smutkiem wyrazu twarzy Hinaty w momencie, gdy się obrócił. Już postanowiła i nie zamierzała z tego zrezygnować. Tchórzliwa może była, ale gdy raz coś postanowiła to nic nie mogło jej zatrzymać.

Stanie się silniejsza i pokaże swojemu ojcowi na co ją stać.

Uważaj ojcze, nie powinieneś mnie lekceważyć.


''H-hokage-sama, wzywałaś mnie?''

Tsunade uniosła głowę, słysząc od strony drzwi znajomy, jąkający się głos podwładnej, a także byłej uczennicy. Uśmiechnęła się na widok wyrazu twarzy Hinaty, wciąż udekorowanej dwiema czerwonymi łatkami na policzkach, zmieszanego, ale pełnego wyczekiwania. Dała jej znak, by weszła. Dziewczyna zamknęła za sobą cicho drzwi.

''Hinata, jak się miewasz?'' Tsunade uśmiechnęła się. Trochę czasu minęło odkąd ostatni raz rozmawiały. I prawdę mówiąc, tęskniła za delikatnym, lekko drżącym głosem, który potrafił sprawić, że człowiek natychmiast się uspokajał.

''D-dobrze, Hokage-sama.'' Hinata zacisnęła bezwiednie pięści, co nie uszło uwadze hokage. Kobieta ściągnęła podejrzliwie brwi na wpół rozbawiona.

''W porządku. Mam nadzieję, że jesteś dzisiaj wolna od obowiązków, ponieważ mam dla ciebie zadanie.''

Hinata pokiwała energicznie głową. ''H-hai.''

''Suna poprosiła nas o pomoc przy ochronie pewnej księżniczki, która ma spotkać się z narzeczonym w innej części kraju. Jak wiesz, są potężnym państwem, i osobiście nie widzę powodu, dla którego potrzebowaliby naszego wsparcia. Zwłaszcza z Gaarą jako Kazekage.'' Tsunade przeciągnęła się, czując jak stawy jej trzeszczą. Westchnęła z ulgą. To był kolejny, długi dzień pracy i było oczywiste, że kobieta będzie potrzebowała trochę sake, by utopić zmartwienia na resztę nocy.

''Jednakże zawarliśmy przymierze z Krajem Piasku i wygląda , że w istocie jest to poważna sprawa.'' Hokage podparła brodę na dłoni. ''Chcę byś udała się do Suny i wykonała tą misję, Hinata.''

Dziewczyna kiwnęła głową na zgodę. Podekscytowanie wypełniało jej ciało na myśl o zobaczeniu znajomych z Wioski Piasku.''Hai, Hokage-sama!''

''Drużyna, w której jesteś liczy dwie osoby, a misja będzie trwać co najmniej dwa tygodnie.''

''D-dwie?'' Jej oczy rozszerzyły się.' 'K-kim jest druga?''

W tym momencie drzwi za nią otworzyły się. Obracając się w ich kierunku, próbowała nie zemdleć z powodu szoku. Jej serce zaczęło bić szybciej z zakłopotania, a oddech uwiązł jej w gardle. O boże, nie, poczuła jak jej kolana lekko zatrzęsły się z powodu młodego mężczyzny stojącego w drzwiach.

''Naucz się pukać, Sasuke Uchicha.''