Autorka: agnes_5

Słońce chowało się za linią horyzontu, kiedy dwoje ludzi spacerowało wzdłuż plaży. Ocean mienił się tysiącami barw od jasnego błękitu do ciemnej purpury, a mewy skrzeczały nad głowami samotnej pary.
Mewy jednak istniały, pomyślała kobieta, tak samo jak inne ptaki i zwierzęta. Istniało życie, które skrywało się przez cały czas trwania wojny.
Wojna skończyła się kilka miesięcy temu, pozostawiając na ziemi ślady, które będą widziane jeszcze przez wiele lat. Ludzie wygrali, ale czy będą potrafili odbudować to co zostało stracone, czy potrafią nie dopuścić do tego ponownie?
Kobieta w długiej, zwiewnej sukni szła pod ramię z przystojnym młodym człowiekiem, swoim synem. Chłopiec, wyrośnięty jak na swoje szesnaście lat , był niezwykle podobny do swojego ojca, który zginął w czasie wojny, a którego chłopiec prawie nie pamiętał. Tylko z opowieści matki. Swoją odwagę czerpał właśnie z tych opowieści.
Ojciec chłopca był jednym z członków ruchu oporu, walecznym pełnym zapału i nadziei człowiekiem. Wierzył, że kiedyś zobaczy świat bez morderczych maszyn. Maszyn, które człowiek sam wymyślił i skonstruował. Maszyny – Terminatory, które zapragnęły tego co miał ich stworzyciel – całkowitej władzy i w ciągu kilku sekund zdecydowały o losie całej ludzkości: całkowita eksterminacja.
Umierał z nadzieją w ramionach ukochanej kobiety wiedząc, że będzie ona walczyć dalej i wychowa ich maleńkiego synka najlepiej jak można w tym bunkrze, który był dla nich domem, w którym mieszkali wszyscy ich przyjaciele. Dla ludzi, którzy go znali, jego strata była ogromnym ciosem. Niektórzy nigdy nie pogodzili się z jego śmiercią.
Ciemne włosy chłopca rozwiewał wiatr wiejący od oceanu, jego twarz wyrażała siłę i zdecydowanie. Kobieta, kiedyś młoda i piękna, był pełna determinacji, jej oczy widziały wiele cierpienia i bólu, miłości i nadziei. Była silna skoro przetrwała czas wojny i nie pozwoliła zginać swojemu synowi.
Maszynom prawie udało się unicestwić całą ludzkość, ale John Connor i jego żołnierze, zatrzymali je. Przetrwaliśmy razem z garstką ludzi i będziemy teraz próbować żyć bez strachu ciesząc się każdym nadchodzącym dniem – myślała.
Z zadumy wyrwał ja głos syna.
- Mamo usiądźmy na chwilę, chyba nie jestem jeszcze na tyle silny
- Dobrze skarbie, bardzo cię boli?
- Nie ale musze odpocząć.
Usiedli wprost na złotym piasku, ciesząc się jego dotykiem. Oboje spojrzeli w kierunku zachodzącego słońca, napawając się jego pięknem. Wokoło rozbrzmiewał szum fal uderzających o skały, nie było słychać wystrzałów, nie trzeba było się chować, w końcu można było oddychać pełną piersią czystym, cudownym powietrzem. Koszulka chłopca podniosła się trochę do góry ukazując biały opatrunek. W ostatnich dniach wojny chłopak został ciężko ranny ratując życie swojemu przyjacielowi, prawie umarł, ale lekarka z ich bazy dokonała cudu. I dlatego mógł teraz siedzieć tu i żyć.
-Mamo jak dobrze, że to wszystko w końcu się skończyło. Tak dobrze jest tu siedzieć i nie bać się.
Kobieta spojrzała na syna, chwilę milczała przyglądając mu się, w jej oczach pojawiły się łzy. Przytuliła go do siebie i cicho powiedziała
- Jestem z ciebie dumna synku. To co zrobiłeś było bardzo odważne.
Siedzieli tak przez chwilę ciesząc się z tego, że są tu razem. Łzy spływały po ich policzkach. Ojciec też byłby z ciebie dumny pomyślała, a na głos powiedziała
- Teraz będziemy żyć normalnie. Szkoda, że twój ojciec nie doczekał tego dnia.
- Opowiedz mi o ojcu, lubię słuchać jak o nim mówisz.
- Ja chyba też lubię o nim mówić, ale znasz już na pamięć te wszystkie opowieści – uśmiechnęła się
- To nic, lubię słuchać twojego głosu, zacznij od tego jak się poznaliście.
Po chwili dodał
- Nie chce go zapomnieć, a jeśli będziemy o nim mówić i go pamiętać będzie żył wiecznie.
- W porządku, usiądź wygodnie – ok. Jak poznałam twojego ojca? Chciał dotknąć moich włosów…..