Rozdział pierwszy: Prawa chaosu
Nimfy istnieją!
Nasz lojalny reporter, Charlie Roberts, odkrył niedawno niepodważalne dowody na to, że świat, który dotychczas większość ludzkości uważała za wytwór wyobraźni, naprawdę istnieje. Świat nimf, jak to owe istoty lubią nazywać, istniał tuż obok naszego od zarania dziejów. Dzięki Charliemu, udało nam się dotrzeć do wiarygodnych źródeł, takich jak dokumenty, zdjęcia, a nawet filmy, w których możemy znaleźć dowody na istnienie takich mitycznych stworzeń jak wampiry, wilkołaki, sukuby, syreny czy banshee. To, co dotychczas dopisywaliśmy do kart baśni i wytworów wyobraźni naszych dzieci, istnieje naprawdę.
Charlie Roberts dotarł do źródeł, które dokładnie opisują praktycznie każde nadprzyrodzone stworzenie, wliczając w to ich cechy charakterystyczne, sposób odżywiania się, cechy behawioralne, czy też nawet miejsce występowania. Jak dotychczas naszym specjalistom udało się przewertować ponad siedemdziesiąt procent owych dokumentów, i wyodrębnić ponad 300 różnych gatunków żyjących w naszym świecie nimf. Zaznaczają przy tym, że lista wciąż jest otwarta, i nowe gatunki wciąż mogą się na niej pojawić.
„To jest niezwykłe, przełomowe odkrycie." – skomentował zawartość znalezionych dokumentów jeden ze specjalistów, doktor Sullivan Mills, wykładający na Oxfordzie egiptologię i historię starożytną. „To, co dotychczas braliśmy za bajki i mity, okazało się być w stu procentach prawdą. Teraz pozostaje nam tylko dotarcie do owych istot. Pragnąłbym dowiedzieć się o nich jeszcze więcej, ale już z pewnego, bezpośredniego źródła – od nich samych".
Specjalistom nie udało się jeszcze dotrzeć do żadnej z owych istot, ale poszukiwania nadal trwają. Problemy w znalezieniu ich mogą jednak nie wynikać z faktu, że do dnia dzisiejszego zachowało się ich bardzo mało – jak spekulują naukowcy pracujący nad tym projektem – czy dlatego, bo się nas boją. Według odnalezionych dzienników, większość gatunków nimf traktuje ludzi jako źródło pokarmu, a część z nich, szczególnie ta „mroczna", uważa nas za gorszych od siebie, i poza żywieniem się na nas, wykorzystuje nas również dla swoich chorych, amoralnych celów.
Czy jest to prawdą, czy fikcją – tego nie wiemy; jeszcze. Poszukiwania przedstawicieli nacji nimf nadal trwają, i mamy szczerą nadzieję, że już wkrótce uda nam się skontaktować z chociaż jednym z nich, aby potwierdzić nasze przypuszczenia, i rozwiać ewentualne obawy.
Pierwszy kontakt z nimfami!
Niespełna dwa tygodnie po naszym pierwszym artykule potwierdzającym istnienie nacji nadprzyrodzonej zwanej nimfami, udało nam się skontaktować z nie jednym, ale aż z kilkunastoma przedstawicielami różnych podgatunków nimf. To dzięki nim udało nam się dowiedzieć wielu przydatnych i ciekawych rzeczy, którymi teraz zamierzamy podzielić się z naszymi Czytelnikami.
Przede wszystkim, nimfy, tak jak i my, posiadają uporządkowaną hierarchię władzy. Każdy klan posiada swojego lidera, które dzielą się na dwie frakcje: „klany światła" oraz „klany mroku". Jak dotychczas mieliśmy szczęście spotkać się z dwoma przedstawicielami klanów światła, noszącym tytuły Ash oraz Blackthorn, oraz z liderką klanu mroku, noszącą tytuł Morrigan. Cała trójka zapewniła nas o swoich pokojowych zamiarach w stosunku do ludzi, i obiecała lojalną współpracę z przedstawicielami naszego gatunku.
Niestety, podczas owego spotkania potwierdziły się nasze najgorsze obawy; nimfy faktycznie zdają się nie szanować rasy ludzkiej na równi ze sobą. Mimo iż żaden z wyżej wymienionych liderów nie powiedział tego wprost, można to było bez większych trudności wywnioskować ze sposobu, z jakim odnosili się do obecnych na spotkaniu ludzi.
Jeden z anonimowych informatorów, jakiego znaleźliśmy pośród nacji nimf wyjawił, że wszystkie gatunki nimf, bez względu na to, czy należą do klanu światła, czy klanu mroku, kierują się jedną zasadą: nigdy nie wolno związać się im ze śmiertelnikiem. Wiąże się to z wieloma reperkusjami, a w ekstremalnych przypadkach nawet ze skazaniem na śmierć. Nasz informator wyraził przy tym swój sprzeciw co do tej zasady, twierdząc, że gdyby liderzy klanów byli nieco bardziej „nowocześni", znieśliby ten zakaz.
My również mamy nadzieję, że ten zakaz zostanie zniesiony. W opinii wielu pytanych, mamy dwudziesty pierwszy wiek, a co za tym idzie, nie są to czasy pełne uprzedzeń, tylko otwartości i tolerancji. Z niecierpliwością będziemy zatem czekać na odpowiedź ze strony nimf, co sądzą na ten temat, i co zamierzają z tym zrobić.
- To jest po prostu niedorzeczne. – Lachlan odrzucił z obrzydzeniem gazetę, marszcząc się nieznacznie przy tym. – Nie dość, że mamy na głowie walkę z Garudą, to na dodatek teraz to! Może jeszcze oczekują, że pozwolimy naszym ludziom rozmnażać się z nimi?
- Na to właśnie chyba liczą. – mruknął Dyson, zerkając na kolejny artykuł na ten temat, wydrukowany kilka stron dalej. – Sądzą, że obecne czasy są idealne na takową „międzyrasową integrację".
- Co Starszyzna chce z tym zrobić? – padło nagle pytanie ze strony Hale'a. Wszyscy obecni w gabinecie Lachlana spojrzeli się na niego. – Mój ojciec twierdzi, że Starszyzna naciska na tą integrację. Mówią, że bez niej spadnie na nas istny chaos.
- I mają tu sporo racji. – zauważył Trick. Lachlan tylko prychnął, zdegustowany. – Na waszym miejscu radziłbym się skupić właśnie na tym sojuszu. Może się okazać przydatny w walce z Garudą.
- Że co? – Lachlan prawie że parsknął śmiechem. – My i ludzie? Śmiertelnicy? Wiesz, jacy oni są słabi?
- Nie przesadzaj! – odezwała się Bo, spoglądając po wszystkich z wyrzutem. – Ludzie wcale nie są tacy słabi!
- Dla nas są, Bo. – odpowiedział Dyson, zerkając na nią z uwagą. – Nie od parady istnieje ten zakaz spółkowania ze śmiertelnikami. Ich kruche, delikatne ciała nie są przystosowane do życia w naszym pobliżu. Tylko nieliczni są na tyle silni, aby przeżyć stosunek z jednym z nas, o urodzeniu dziecka nie wspominając. – Lachlan prychnął ponownie, tym razem jednak nieco ciszej.
- To samo powiedziałem Starszyźnie, gdy była tu wczoraj. – wszystkie oczy zwróciły się ku niemu. Nikt nie wiedział, do czego nowy Ash dąży. Wszyscy, poza Hale'em, który po słowach Lachlana pobladł niemiłosiernie.
- O nie… do ciebie też przyleźli? – Lachlan pokiwał głową, z gorzką miną.
- Co jest? O co wam chodzi? – spytała się automatycznie Bo, spoglądając to na Lachlana, to na Hale'a.
Hale westchnął ciężko, ale odpowiedział po chwili na pytanie Bo.
- Członkowie Starszyzny przypałętali się do nas dwa dni temu. Początkowo gadali o czymś z ojcem, ale zaraz potem usłyszałem, jak Val kłóci się z nimi zawzięcie. A parę minut później przyszli do mnie. – Hale westchnął ponownie, wznosząc oczy ku górze. – Jak się okazało, szukali pośród członków rodzin założycieli chętnego, który spiknie się z ludzką laską.
- Wolne żarty! – wykrztusiła z siebie Kenzi na wydechu, robiąc wielkie oczy. – Mogą wam coś takiego zrobić?
- Jak najbardziej. – odpowiedział Lachlan, na powrót ściągając na siebie uwagę reszty. – I co więcej, zrobili to.
- Nie. – Trick aż podniósł się z fotela, w którym siedział. – Nie… powiedz, że się nie zgodziłeś…
- Nie miałem innego wyjścia. – odparł Lachlan, zerkając na Tricka nieco poirytowanym spojrzeniem. – Skubańce miały już listę potencjalnych partnerek, których rodziny zgodziły się nam „pomóc" poprawić nasz wizerunek w oczach ludzi. Pojutrze mam poznać swoją wybrankę.
- Ale… ale przecież ludzie i rasa Nāga… przecież wy się… no, ten…
- Nienawidzicie? – dokończył za Tricka Lachlan, uśmiechając się ironicznie pod nosem. – Tak… my i ludzie zdecydowanie za sobą nie przepadamy. Ale to już zamierzchła przeszłość. Tylko kilku, może kilkunastu, pamięta o tym, i to tylko z zachowanych legend. No i raczej w to nie wierzą. – uśmiech Lachlana nieco się poszerzył. – Tak czy siak, za dwa dni mam spotkać wybraną przez nich śmiertelniczkę, i zaraz potem ogłosić, że mamy się pobrać. Mam też udawać, że byłem z nią związany od dłuższego czasu, ale dla dobra i klanu światła, i rasy ludzkiej nic nikomu o tym nie mówiłem.
- I sądzisz, że ludzie to kupią? – Bo była niezwykle sceptycznie do tego nastawiona. Trick sądził jednak inaczej.
- To może się udać. – powiedział Trick, siadając z powrotem w fotelu. – O ile tylko Lachlan będzie się kontrolował w jej obecności. Ostatnie, czego potrzebujemy, to martwej panny młodejnle zaraz potem usłyszałem, ja.
I oto pierwszy rozdział opowiadania. Napisanych jest już kilka rozdziałów wprzód, więc przynajmniej na razie nie powinno być problemu z ich publikacją. Nie jest to jakieś górnolotne opowiadanie (przynajmniej na razie :)) - zostało wymyślone ot tak, ponieważ Lachlan jest genialną postacią i otrzymuje stanowczo za mało uwagi.
I tak, jak widać po okładce, znów mamy do czynienia z główną bohaterką, której twarzy "użycza" Claire Holt. Taki mam widać fart, że większość opowiadań, nad którymi prace idą lepiej, posiadają bohaterki wzorowane właśnie na tej aktorce :)
